To miała być piosenka...
Jednak słowa gdzieś zgubiły się...
Dziś patrzyłem w lustro,
Odbicia przeraziłem się...
Włosy poszarpane,
Twarz bez życia też...
„Czy mój koniec bliski?” —
Zastanawiam się...
Czy do cholery,
Spokoju zaznam już?
Samotne łoże składam,
Zwykły grzesznik wita Cię...
Zimny drań mawiali,
No i dobrze tak...
Zazdrości kielich wina,
Wypiłem duszkiem dziś...
Ku większej odwadze,
By do błędu przyznać się...
Idę dziś na cmentarz,
Nie zatrzymasz mnie...
Potem wara od mego ciała,
Nie waż się podchodzić tu...
Mam serdecznie dosyć,
Zapachu poziomek tam...
W lesie słychać wycie,
Mroku wilki zbliżają się...
To kompletnie nie ma sensu,
Pisać dalej to...
Nikt tego nie docenia,
Ciężkiej pracy rąk.
Kiedy wiersze mroku lecą,
A wszystko to gdzieś masz.
Każdy zamknięty w swej skorupie,
Nie widzicie świata bram.Jednakże do cholery!
Ile mam się drzeć?!