Park

20 3 0
                                    

Świat rośnie i mnie przytłacza
Za dużo jest nowych budynków
Między nimi się przechadzam
I maleję co chwilę
Jestem w połowie tego świata
Oddycham skażonym tlenem
Plastik szkło papier cuchną
Kiedy ogień łapczywie je zżera
Betonowy olbrzym nie ma cienia
Siadam na marmurowej ławeczce
I pozwalam słońcu wypalać znamiona
Na moich bladych plecach
A pot spływa po nich tworząc kaniony
Bruzdy korytarze wąwozy
Wstaję delikatnie i wlokę się tam
Gdzie słyszę szum i pluskanie
Ale TAM nie ma tego czego chciałem
Zastałem jedynie pusty plac
Gdzie kiedyś był park

Za ścianami mgiełOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz