Nowe pokolenie vs. egzamin (Genma x Reader)

785 12 15
                                    

W wiosce od samego rana panował spory ruch i zamieszanie. Ludzie od rana kręcili sìę z jednego miejsca w drugie, niecierpliwie wyczekując godziny dziesiątej, gdyż to właśnie wtedy wszystko miało się zacząć.

Chociaż dla ciebie to całe pobudzenie było w ich wypadku co najmniej niezrozumiałe. Co innego uczestnicy czwartej części egzaminu na chunnina. Oni mięli się czym przejmować i stresować. Jednak dla pozostałych mieszkańców wioski wynik nie powinien być tak emocjonujący. No chyba, że od począku mieli swoich faworytów...

Zresztą, nie żeby miało to dla ciebie jakieś większe znaczenie. Owszem, też przyszłaś zobaczyć jak pójdą te starania. Słyszałaś, że niektórzy kandydaci do finału byli naprwdę silni. A w przypadku innych, po prostu musiało im się poszczęścić.

Weszłaś na trybuny, gdyż do rozpoczęcia widowiska zostało już tylko piętnaście minut i jeśli chciałaś zająć jakieś miejsce siedzące, to był to ostatni moment. Z tą też myślą ruszyłaś w dół schodów, planując usiąść jak najbliżej pierwszego rzędu, z którego widok był twoim zdaniem dużo lepszy.

Jednak w pewnym momencie twój wzrok padł na pewnego brązowowłosego jonnina stojącego pod jedną ze ścian dużej areny, zaś między zębami, jak to często miał w zwyczaju, trzymał pojedynczy przedmiot, w którym rozpoznałaś senbon.

Mimowolnie uiechnęłaś się i nie zastanawiając zbytnio nad tym co robisz, przeskoczyłaś barierkę oddzielającą cię od położonej w dole areny. Zaś już po chwili twoje stopy dotknęły piaszczystego podłoża. Wiedziałaś, że w tej chwili spojrzenia niemal wszystkich zebranych skupiły się na tobie, jednak nie przeszkadzało ci to. Bez skrępowania uśmiechnęłaś się i uniosłaś dłoń w geście powitania.

- Yõ Genma-kun!

Szatyn patrzył na ciebie nie mniej zdziwiony, ale po chwili odwzajemnił uśmiech.

- Wiesz, że teraz wszyscy na ciebie patrzą?- spytał pobłażliwie, darując sobie widocznie, tradycyjne powitanie.

Zaś ty stanęłaś koło niego, również przysłowiowo podpierając ścianę.

- I co? Powiesz mi, żebym się nie wygłupiała i wracała gdzie moje miejsce?- odpowiedziałaś pytaniem na pytanie, przekrzywiając lekko głowę, jak to zazwyczaj robiłaś, gdy chciałaś się z nim podroczyć.

On na to tylko zaśmiał się pod nosem i posłał ci rozbawione spojrzenie.

- Po co? I tak nigdy mnie nie słuchałaś.

Udałaś, że zastanawiasz się nad jego słowami, tylko po to by zaraz skinąć głową.

- Słusznie, ale to nie moja wina, że kiedyś byłeś takim...

- Nawet nie próbuj tego kończyć.- brązowooki pogroził ci udawanie senbonem, który nawet nie zauważyłaś kiedy zdążył wyjąć.

- Oh, znów chcesz zgrywać tego groźnego? Nie łódź się. Nigdy nie byłeś w tym dobry.- skrzyżowałaś ręce na piersi w geście triumfu. Już zapomniałaś jaką frajdę sprawiało drażnienie się z chłopakiem. Kiedyś to była twoja ulubiona rozrywka.

- Jasne, w końcu to nie przede mną, tylko przed Kakashim tak dzielnie zwiewałaś.- rzucił szatyn od niechcenia, jednak ty słyszałaś w jego głosie rozbawienie.

No tak...zapomniałaś, że chłopak potrafił się odgryźć.

- To nie była ucieczka, tylko taktyczny odwrót.- rzachnęłaś się, obierając jedyną ścieżkę obrony jaka ci pozostała. Choć wiedziałaś, że była ona wyjątkowo kiepska. I to samo zdawało się mówić spojrzenie Genmy.

Naruto- przygoda z....- (zamówienia zamknięte)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz