Poznaj moją drużynę! (Jiraja x Reader)

710 19 51
                                    

Od rana w Konohy zapowiadało się na deszcz i wszyscy o tym wiedzieli. Pierwsze krople były tylko kwestią czasu. Nikomu nie było to dziś na rękę, bo każdy miał jakieś swoje sprawy do załatwiemia, a to wiązało się z koniecznością wyjścia z domu. A przecież nikt nie lubi bezsensownie moknąć.

No, prawie nikt. Na tobie ta pogoda nie robiła najmniejszego wrażenia. Trochę wody nie pokrzyżuje twoich planów! Tak więc, gdy większość mieszkańców użalała się nad sobą i paskudną pogodą, ty nie traciłaś czasu i latałaś po całym domu, szukając wszelkich potrzebnych ci do wyjścia rzeczy.

- Śniadanie jest, notes jest, lornetka też.- wymieniałaś na głos, aż w końcu zatrzymałaś się na środku pokoju, zastanawiając się, czego przypadkowo mogłaś zapomnieć.- Co to jeszcze miało być?

Nagle usłyszałaś, że ktoś stoi za tobą w drzwiach do salonu. Był to twój starszy o cztery lata brat- Suzuki.

- Może wzięłabyś też swój sprzęt do ćwiczeń?- zasugerował z uśmiechem i pomachał ci nim.

Z uśmiechem podbiegłaś do niego i chwyciłaś niewielki flet. Tak, to właśnie on był twoją jedyną bronią.

-Dziękuję braciszku, właśnie jego mi brakowało!- stwierdziłaś uradowana i przytuliłaś chłopaka, który lekko oddał uścisk. Od kiedy tylko pamiętałaś, zawsze cię chronił i stał za tobą murem. Zawsze też uważałaś, że miałaś wyjątkowe szczęście, trafiając na takie rodzeństwo.

- Nie ma sprawy. Zawsze do usług.

Jeszcze raz lekko się uśmiechnęłaś i wreszcie puściłaś brata.

- Jeszcze raz dzięki, ale muszę już lecieć!- pomachałaś mu jeszcze na pożegnanie i już cię nie było. Dlatego też nie mogłaś usłyszeć cichych słów chłopaka, który lekko kręcił głową z rozbawieniem.

- Zawsze w biegu... mam nadzieję, że kiedyś z tego wyrośnie.

Tymczasem ty już chciałaś wyjść z domu, gdy w ostatniej chwili przez okno rzuciło ci się w oczy coś podejrzanego, a mianowicie- biała stercząca czupryna widoczna zza krzaków w waszym ogródku. Od razu wiedziałaś do kogo ona należy.

- A więc tak chcesz się dzisiaj bawić, co? W porządku.

W tym wypadku ustawiłaś się tak, żeby nie być widoczną przez okno i zrobiłaś trzy proste pieczęcie. Zaś po chwili przed tobą stała identyczna kopia ciebie, zwana powszechnie klonem. Następnie posłałaś go zamierzoną wcześniej trasą czyli przez drzwi wyjściowe, wzdłuż ogrodu w stronę bramy. Zaś sama udałaś się na piętro, skąd zamierzałaś zeskoczyć na taras skąd miałaś łatwiejszy dostęp do swojego następnego celu jakim był twój przyjaciel.

Jednak narazie cierpliwie czekałaś przy otwartym oknie. Nie mogłaś przecież przez nie wyskoczyć zbyt szybko, gdyż wtedy isrniało ryzyko, że białowłosy zbyt wcześnie cię zauważy i połapie się w podstępie. A tego przecież nie chciałaś.

Dlatego też pozostało ci czekać i obserwować akcję z góry. Śledziłaś wzrokiem swojego klona, który z premedytacją kierował się wprost na kryjówkę chłopaka.

- No wyłaź, szybciej. - pospieszałaś go szeptem, chociaż oczywiście nie miało to większego sensu, bo przecież nie mógł cię usłyszeć z tej odległości.

Stałaś jeszcze kilkanaście sekund i chciałaś już nawet zrezygnować, ale wtedy właśnie zaczęła się zabawa. Białowłosy wyskoczył zza krzaków z krzykiem, chcąc cię zapewne przestraszyć, a w tym samym momencie ty zeszłaś na dach tarasu i podeszłaś do jego krawędzi. Na szczęście chłopak stał do ciebie tyłem, więc nie mógł cię zobaczyć. Jednak mimo to wyraźnie dochodziły do ciebie jego słowa.

Naruto- przygoda z....- (zamówienia zamknięte)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz