19.

641 49 15
                                    

Marinette

Chociaż wciąż bolała mnie głowa, postanowiłam otworzyć oczy. Zamrugałam kilka razy, by pozbyć się mgły. Gdy już normalnie mogłam otworzyć oczy zauważyłam biały sufit. Czy ja jestem w szpitalu?

Zaczęłam ruszać się, by usiąść, gdy poczułam czyjąś rękę na swojej dłoni. Wiedziałam do kogo należy. Podniosłam się do siadu i zobaczyłam jego blond włosy. Miał zamknięte oczy, więc domyśliłam się, że spał. Lekko szturchnęłam go za rękę. Otworzył oczy.

- Marinette. - odezwał się pierwszy.

- Przepraszam. - wyszeptałam. - Adrien tak bardzo Cię przepraszam. - przyciągnęłam go do siebie i przytuliłam.

- Nie masz za co, kochanie. - szepnął mocniej mnie obejmując.

- Jak to nie?! Sprawiłam Ci przykrość, z resztą nie tylko tobie, ale tobie jednak największą.

- Nie masz się czym przejmować, przecież zrobiłaś to by nas uratować.

- No tak, ale gdyby nie ja...

- Mari, posłuchaj. Zostawmy ten temat, on jest już skończony. Było nam trudno doprowadzić wszystko do szczęśliwego zakończenia i udało nam się. Daliśmy radę. Więc proszę cię, zakończmy ten temat i zacznijmy nowy rozdział, dobrze? - zapytał. Chciałam zacząć od nowa, ale bałam się zapomnieć.

- No dobrze. - uśmiechnęłam się, a po chwili coś do mnie dotarło. - A Chloé? Ja nie rozumiem.

- Myślę, że lepiej niech ona ci to wytłumaczy. - powiedział, po czym wyszedł z sali, ale tylko na chwilę. Po chwili wrócił z Chloé, która również nie była sama.

- Cześć Marinette. Jak się czujesz? - zapytała wchodząc.

- Cześć Chloé. - uśmiechnęłam się w jej stronę. - Dobrze, a u ciebie? - spojrzałam na osobę jej towarzyszącą.

- Też. Mari muszę Ci coś wyjaśnić.

Chloé zaczęła mi tłumaczyc jak to się stało, że spotkała Lukę i o tym jak dowiedziała się, że będzie miała z nim dziecko. Gdy skończyła przedstawiła mi swoje dziecko.

- A więc. To jest Angel, moja dwuletnia córeczka. - uśmiechnęła się niepewnie, a ja spojrzałam na dziewczynkę. Miała czarne włosy i niebieskie oczy. Była szczupła i dość wysoka jak na swój wiek. Moim zdaniem była bardziej podobna do swojej mamy.

- Jejku, jaka słodka. - powiedziałam tuląc małą dziewczynkę do siebie. - Angel - idealnie do niej pasuje.

Blondynka uśmiechnęła się tylko.

Po tym jak odwiedzili mnie już wszyscy, z Felixem i Mistrzem Fu włącznie, siedziałam sobie z Adrienem i rozmawialiśmy. Tak po prostu, o życiu.

- Mariś mam dla ciebie propozycje. Czy zechciałabyś pracować w mojej firmie? - cooo? Jak to?

- Ale tak na cały etat? - pokiwał głową. - Ooo, ale będę musiała rzucić studia. - stwierdziłam.

- Jeżeli nie chcesz to nie musisz. Możemy poczekać. Ale masz ogromny talent i musisz u nas pracować, by nie wypatrzyła cię konkurencja. - mrugnął do mnie.

- Zabawne. - wywróciłam oczami.

- Żartuję - zaśmiał się. - to był pomysł mojej mamy.

- No dobra, przemyśle. Dziękuję. - pocałowałam go w policzek.

- Nie, takie podziękowania mi nie wystarczą.

- To trudno. - zaśmiałam się, a on przyciągnął mnie do siebie i pocałował.

- Teraz jest dobrze. - oznajmił, gdy oderwaliśmy się od siebie.

- Kocham cię, Adrien. - przytuliłam się do niego.

- A ja ciebie, Marinette.

Bez Wspomnień // Miraculous Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz