Marinette
Stoję na jednym z Paryskich budynków i patrzę na rozciągającą się panoramę miasta. Jest pięknie, tylko co ja tu robię? Niepostrzeganie moja ręka chwyta coś co przewiązane jest przez moje biodra. Jak się okazuje jest to Biedronkowe yo-yo. Zahaczam o budynek naprzeciwko i powtarzam tą czynność jeszcze kilka razy, aż docieram do Wieży Eiffla. Ląduję na najwyższym poziomie i wtedy dostrzegam stojącą tam postać, odwróconą do mnie tyłem. Powolnym lecz pewnym siebie krokiem podchodzę do niej. W pewnym momencie postać się odwraca.
- Czekałem na ciebie Biedrąsiu. - spojrzał na mnie z uśmiechem.
- Skąd wiedziałeś, że mi się uda? - pytam.
- Wiedziałem, że łatwo się nie
poddasz. - mrugnął, a ja podeszłam do niego i ufnie się w niego wtuliłam. - Zawsze w ciebie wierzyłem Marinette.Że co?
Gwałtownie podnoszę się do siadu. Co to miało być? Najpierw skaczę z dachu na dach, potem spotykam Kota, który mówi do mnie Biedrąsiu, a na koniec... Czy to możliwe?
- Cholera jasna! - szepnęłam ze złością. Co tu się dzieje? Co to ma znaczyć? Szkatułka. Jaka szkatułka? Czy chodzi o tą z dziwnymi znaczkami, którą znalazłam w szufladzie mamy?
Tego nie wiedziałam, ale wiedziałam jedno.
Że muszę znaleźć tą szkatułkę.
⚪⚫⚪⚫⚪⚫⚪⚫⚪⚫⚪⚫⚪⚫
Ponieważ dziś jest sobota nie musiałam iść na uniwersytet. Odczekałam, aż rodzice pójdą do piekarni i zeszłam na dół do ich pokoju, ale niestety drzwi do niego były zamknięte. Chyba się mnie spodziewali, ale mimo to nie poddałam się. Hmm.. Gdybym była moją mamą gdzie schowałabym klucz? Napewno w jakieś oczywiste miejsce. Szafki w kuchni nie, pod telewizorem nie, pod dywanem też nie... wiem już! Szybko pobiegłam do korytarza i zaczęłam przeszukiwać buty. Aha mam! 1:0 dla Marinette.
Po odkluczeniu pokoju weszłam tam i zamknęłam za sobą drzwi. Szybko zaczęłam zaglądać gdzie się dało, aż została mi tylko jedna szuflada.
Powoli ją otworzyłam. Gdy prawie otworzyłam ją do końca straciłam nadzieję, jednakże nie potrzebnie! Była tam, wyglądała tak samo jak ją zapamiętałam. Wyjęłam ją i się zawahałam. Bałam się, że gdy ją otworzę to zawiodę się, bo ona nie pomoże mi dowiedzieć się całej prawdy. Postanowiłam, że otworzę ją w swoim pokoju, więc wyszłam z pokoju rodziców i zamknęłam drzwi na klucz, który następnie wrzuciłam do butów.
Gdy znalazłam się w moim pokoju zamknęłam klapkę na wypadek, gdyby rodzice chcieli wrócić wcześniej. Teraz, albo nigdy.
Otworzyłam szkatułkę, która natychmiast zaświeciła się różowym światłem. Zamknęłam oczy. Po chwili światło zniknęło.
- Marinette? - cichy pisk przedostał się do moich uszu. Otworzyłam oczy.
- Aaaaa! - krzyknęłam. - Kim jesteś?
- Reakcja wciąż taka sama. - zaśmiała się, ale po chwili jej mina zrzedła. - Ty mnie nie pamiętasz?
- Nie bardzo. - przyznałam, jednak po chwili coś mi wpadło do głowy. - Czekaj ty.. ty musisz być kwami superbohatera.
- Dokładnie. - Przyznała mi rację.
- Ale czemu moi rodzice trzymali cię tu? Przecież... O mój boże! Moja mama była Biedronką!?
- Co nie! - pisnęło stworzonko.
- Więc?
- Mówiłaś, że jestem kwami superbohatera tak? - kiwnęłam głową. - Więc należę do superbohatera tak? - znów potwierdziłam. - więc?
- To ja muszę być Biedronką.
- Zgadłaś! A pamiętasz jak się nazywam? - zapytała.
W tym momencie przez głowę przelaciały mi wszystkie wspomnienia z nią.
- Tikki. - szepnęłam.
- Marinette. - Tikki przytuliła się do mojego policzka, a ja obięłam ją rękami.
To jest czas, gdy przypomnę sobie wszystko.
××××××××××××××××××××××××××××××××
Cześć Ludziki! ❤️
Wiem, że dawno mnie nie było, ale wracam! (głównie, dlatego, że ta książka niedługo się skończy i mi przykro)
Ale nie smucimy się, bo jeszcze się nie skończyła.
Nie wiem czy pamiętacie jak w czwartym rozdziale dziękowałam wam za sześć tysięcy odsłon pod Do Końca Świata.
W tym momencie chce wam podziękować za szesnaście tysięcy odsłon! Wiem, że wam to już mówiłam, ale naprawdę, ale to naprawdę jesteście NIESAMOWICI 💜💜💜💜💜💜💜Nawet nie wiecie jak jest mi miło wiedząc, że podoba wam się to co robię 📖📔
Dziękuję wam bardzo ❤️🧡💛💚💙💜
PS. Strzerzcie się koronowirusa i zostańcie w domkach 🤧🤒😷
CZYTASZ
Bez Wspomnień // Miraculous
أدب الهواةOdpuść - to słowo słyszałem codziennie gdy tylko próbowałem jej coś przypomnieć. Teraz już wiem, że mieli rację. I choć nie chciałem, w końcu to zrobiłem. Odpuściłem. ××××××××××××××××××××××××××××××××× Cześć ludziki oto druga część Do Końca Świat...