18.

557 49 13
                                    

Pół godziny wcześniej.

Adrien

Czekam właśnie na Chloé. Chciała się że mną spotkać i mnie w domu, więc zgodziłem się. Zadzwonił dzwonek. Podszedłem do drzwi, otwierając je zobaczyłem przybitą blondynkę.

- Cześć Chloé. Wejdź. - uśmiechnąłem się do niej.

- Cześć. - powiedziała wchodząc.

- A więc o czym chciałaś rozmawiać? - zapytałem.

- Pamiętasz, jak ostatnio u ciebie byłam i rozmawialiśmy? - przytaknąłem. - Wtedy też chciałam Ci coś powiedzieć, ale stchórzyłam. - przyznała spuszczając wzrok.

- O czym? - zapytałem, ale zdałem sobie z czegoś sprawę. - Wybacz Chloé, że Ci przerwę, ale zapomniałem zapytać. Chcesz coś do picia, jedzenia?

- Poproszę wodę. - poprosiła, a ja wstałem i poszedłem do kuchni. Wyjąłem dwie szklanki i nalałem do nich wody. Wchodząc do salonu usłyszałem niepewny głos Chloé.

- Adrien, ja... ja mam z nim dziecko. - nie powiem zdziwiło mnie to. Bardzo mnie to zdziwiło. Ale z kim?

- Z kim? - modliłem się, żeby nie z tym z kim myślę.

- Z Luką. - wyszeptała, a mi wypadły szklanki z rąk. Boże co? Jak, gdzie, kiedy?

- Ale...kiedy - nie skończyłem. Poprostu nie wiedziałem jak zapytać.

- Pewnego wieczora, gdy wróciłam już do Paryża, poszłam się napić do klubu, który był wtedy otwarty. Niestety nie wiedziałam, że był on dla zaakumizowanych osób, ale o dziwo nikt mnie nie wygonił. Po kilku drinkach byłam już totalnie wcięta i ledwo siedziałam przy barze, wtedy zauważyłam... jego. Szczerze mówiąc, jeszcze za czasów liceum i gimnazjum podobał mi się, ale szybko mi przeszło. Zaczęliśmy gadać i wtedy urwał mi się film. Następnego dnia obudziłam się w swoim łóżku obok niego i wiedziałam co to oznaczało. - z każdym ostatnim słowem łkała coraz bardziej. Podszedłem do niej i przytuliłem. - Dwa miesiące potem dowiedziałam się, że jestem... że jestem z nim w ciąży. Koniec końców, urodziłam je. - i wtedy usłyszeliśmy szloch, ale nie należał on do Chloé. Wyszedłem na balkon i zobaczyłem Marinette, padającą na ziemię. Wszystko słyszała.

Nie mam wyjścia.

- Chloé dzwoń na pogotowie! - krzyknąłem do niej, a ona w pośpiechu wyciągnęła telefon.

Podniosłem dziewczynę i zaniosłem do salonu na kanapę. Wtedy coś przykuło moją uwagę. Odgarnąłem jej włosy na bok i przeraziłem się. Miała na sobie miraculum Biedronki.


Bez Wspomnień // Miraculous Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz