Opatulony w gwieździsty, puchaty kocyk, z oddzielonymi od siebie wargami Min spał w niezupełnie wygodnej pozycji na polowym krześle. Lampka ustawiona mniej więcej po środku kwadratowego stolika nieustannie oświetlała jego wiśniowe włosy ciepłym, pomarańczowożółtym światłem. Zegarek na jego nadgarstku zapewniał, że zbliża się godzina druga w nocy.
Mężczyzna prawdopodobnie spałby tak do świtu, budząc się w końcu z zimna i nadmiaru wilgotnego powietrza, gdyby nie hałas dochodzący w końcu spomiędzy trzcin i krzewów. Obudziły go głosy, które znał doskonale.
— Ach, Yoongi? Siedziałeś tu do tej pory? — Namjoon odkładał swoją deskę na masywny stojak, by zaraz zrobić to samo z tą, którą podał mu Jungkook.
Najstarszy przeciągnął się na krześle, pozwalając kręgosłupowi rozprostować się po długich minutach, czy nawet paru godzinach spędzonych w niekomfortowej dla niego pozycji. Obserwował jak ich lider zamyka szafę z deskami, a najmłodszy pociera dłońmi własne ramiona.
— Czekałem aż wrócicie. Wchodzenie do wody o tej godzinie było szalonym pomysłem, wolałem się upewnić, że nic was nie zeżarło — wymamrotał szybko, nie chcąc całkowicie przyznać się do troski, jaka nim kierowała. —Jak było?
Brunet spojrzał na Kima swoimi okrągłymi, ciemnymi oczami, w których dało się dostrzec radość i samozadowolenie. Namjoon swoją postawą i ekspresją przejawiał to samo; dumę i satysfakcję.
— Jungkook zamoczył się cały i wszedł na deskę, z moją pomocą był w stanie trochę na niej ustać.
Yoongi otworzył oczy szerzej i uśmiechnął się nieznacznie, ale za to jak szczerze.
— Gratulacje, Kook. Oby tak dalej, może coś z ciebie będzie — wstał, by podejść do Jeona i poklepać go po głowie, co wyglądało zabawnie zważając na różnicę w ich wzroście. — Rany, jesteś lodowaty.
Jeon pokiwał głową, doskonale zdając sobie z tego sprawę. Jego ciało aż drżało, woda w oceanie nocą była znacznie zimniejsza niż w ciągu dnia, a kontrast z pozornie ciepłym powietrzem, ale też lekkim wiatrem w niczym tu nie pomagał.
Z Namjoonem weszli do swojej przyczepy, by się przebrać, a Min został jeszcze chwilę na zewnątrz, siadając z powrotem na krześle i zawijając się w koc — spało mu się naprawdę miło, na dobrą sprawę był w stanie zasnąć wszędzie, gdzie miałby odrobinę ciepła i ciemności. Czyste, nadmorskie powietrze tylko ułatwiało sprawę, choć był co niego już przyzwyczajony.
Z wnętrza mniejszej z przyczep słyszał tylko ciche głosy, dryfując po obszarze pomiędzy snem a jawą. Dopiero zachowanie Jungkooka słusznie przykuło jego uwagę;
— Nie mam pojęcia, gdzie mogłem go zostawić...
— Sprawdzałeś w spodenkach, które dziś nosiłeś?
— Tak, już dwa razy... Sprawdziłem wszystkie szafki, mimo że nie kojarzę, bym go chował. Chwila...
Yoongi obrócił głowę w kierunku drzwi i dał swojemu zwykle cichemu głosowi rozbrzmieć na tyle donośnie, by młodszy go usłyszał.
— Jungkook, szukasz portfela?
Otrzymał od nadal niepotrzebnie przetrzepującego szuflady Jeona trochę zbywającą, ale twierdzącą odpowiedź.
— Mam go, Taehyung przyniósł go wcześniej, akurat cię nie było. Miał go w kieszeni.
Jeon wyskoczył z przyczepki z gwiazdkami w oczach, zaraz odbierając portfel z kościstych dłoni Yoongiego i obejmując jego szyję ciasno:
CZYTASZ
california waves ⇝ TAEKOOK
FanfictionTaehyung wyjeżdża na swoje pierwsze kalifornijskie wakacje i poznaje dwa lata młodszego chłopaka, który od razu wpada mu w oko z wzajemnością. Któregoś dnia widzi, jak Jungkook relaksuje się na hamaku przed przyczepą należącą do pracowników lokalnej...