∼ ⅫⅠ ∽

171 13 3
                                    


Tego dnia padał deszcz. Choć może się zdawać, że taka pogoda w środku lata to tragedia, tym bardziej dla nowo powstałej pary, było wręcz przeciwnie. Od pierwszego pocałunku Jungkooka z Taehyungiem minęło kilka dni — słonecznych i gorących. Spędzili je na łażeniu po plażach, eksplorowaniu pobliskiego miasteczka, piciu mrożonej herbaty przed przyczepą Jeona, dawaniu sobie małych, dyskretnych buziaków, gdy nikt nie patrzył; choć oczywiście zdążyli się pochwalić najbliższym znajomym, że zostali parą. 

Każdy w szkółce już wszystkiego się domyślał, więc nie było to żadną niespodzianką. Nawet Jiwoo, widząca Kima może trzeci raz na oczy, przyznała, że sposób, w jaki patrzy na najmłodszego z ekipy jest jednoznaczny.

Jimin, który miał przyjemność obserwować rozwój sytuacji od samiutkiego początku, kiedy to jego przyjaciel podał grającym w plażówkę młodzieńcom piłkę, cieszył się nową relacją chyba najbardziej. Był prawdziwym przyjacielem, który chciał dla Taehyunga wszystkiego, co najlepsze i zawsze był w stanie mu pomóc. 

Nie był jednak w stanie pomóc sobie. Gdy tak siedzieli w kilka osób pod rozłożonym parasolem, chowając się przed ulewą, nie mógł nie zerkać co chwila na Hoseoka i bystro uciekał wzrokiem, gdy czuł, że już na to pora. Nie miał odwagi dużo się do niego odzywać, gdy siedział między nimi Yoongi. Ogarniało go wtedy dziwne, powstrzymujące napięcie. Choć zwykle z opalonym surferem czuł się lekko i swojsko, tym razem zapaliła mu się lampka w głowie. Mówiła mu jesteś na tej działce i pod tą przyczepą tylko gościem, więc nie powinieneś się wychylać.

Seokjin z Namjoonem siedzieli gdzieś bardziej z boku, dyskutując zawzięcie. Martwili się o przebieg czających się tuż za rogiem mistrzostw w surfingu, bo pogoda miała dla nich ogromne znaczenie. Właściwie był to tylko lokalny konkurs i nikt nie ucierpiałby szczególnie gdyby odbył się w innym terminie, ale zdążyli już wydrukować ulotki i poinformować związanych z dyscypliną, bliskich znajomych. Od czasu pewnego incydentu przykładali szczególną wagę do bezpieczeństwa rozgrywek. 

Gdzieś w tej porannej, poplątanej atmosferze znajdowali się także Jungkook z Taehyungiem. Dokładniej w przyczepie Jungkooka. Należała też oczywiście do rodzeństwa Kimów, ale obecnie nie mieli tam żadnej sprawy do załatwienia, pozostawiając nową parę samą sobie. Leżeli na większym z łóżek, obaj na plecach, rozmawiając o różnych pierdołach. Zdążyli się nawet wypytać o ulubione kolory i zespoły muzyczne. W pewnych kwestiach mieli podobne gusta, w innych różnili się o sto osiemdziesiąt stopni. Dzięki temu zapoznawanie się ze sobą było naprawdę ciekawe. 

W przyczepie było trochę duszno, jako że przez całą noc, ze względu na ulewny deszcz, jej małe okienka były pozamykane. Kim leżał więc bez koszulki, której pozbył się krótko po wejściu do środka, a Jungkookowi brakowało także spodenek. Był jedynie w bokserkach, w których spał. 

Kim nie mógł się powstrzymać od zerkania na niego co jakiś czas. Do niedawna mógł jedynie w swojej wyobraźni widzieć młodszego w takim wydaniu lub dyskretnie pożerać go wzrokiem na plaży.

Od czasu do czasu, Taehyung obracał się głową do młodszego i ustępował swojej chęci pocałowania go w te słodkie, trochę ostatnio przesuszone usta. Za każdym razem otrzymywał w zamian cichy chichot i ciepły uśmiech. Widział, że Jeon dalej czuję się z tym w jakiś sposób nieswojo i jest nieśmiały, ale powoli się przełamuje. 

Za którymś razem młodszy odpowiedział na pocałunek z większą chęcią. Rozchylił swoje usta i pozwolił językowi blondyna wtargnąć do środka. Kim aż mruknął z zadowolenia, a Jungkooka przez ten niski dźwięk i uczucie rozchodzące się we wnętrzu ust, przeszły ciarki. 

california waves ⇝ TAEKOOKOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz