- Wiesz Alfę cechuje osobowość, a przede wszystkim zgoda z samym sobą - kontynuował, a ja wpatrzona w niego chłonęłam każde słowo - Jeśli wiesz kim jesteś to jest to pierwszy krok to bycia kimś więcej niż jakimś tam pierwszym lepszym Alfą.
Popatrzyłam się na niego dużymi oczami.
- Ty jesteś Prawdziwym Alfą, czyli nie musiałaś zabijać swojego Alfy, gdyż dowiodłaś to dzięki sile charakteru, cnocie i sile woli - przerwał na chwilę - Ale to trochę dziwne...
- Co?
- Mówiłaś przecież, że wcześniej pracowałaś jako zabójca. A przecież Prawdziwym Alfą nie może stać się ktoś jeśli kiedykolwiek kogoś zabił - rzekł po chwili dłuższego zastanowienia.
- Może to chodzi o to drugie życie? Nie wiem - zakłopotałam się.
Stary zegar w holu wybił 16:00. Wstałam i podeszłam do lodówki.
- Masz ochotę na tosty? - zapytałam nadal węsząc po lodówce.
- Jeśli zrobisz to chętnie - posłał mi zadziorne spojrzenie.
- Pewnie tym byś nas zatruł po zrobieniu tak mocno trudnego dnia - zaśmiałam się.
- Czy ty sugerujesz, że ja nie umiem gotować? - przeskoczył zwinnie kanapę i usiadł przy blacie.
- Ja nie sugeruję - uśmiechnęłam się - Ja to wiem.
- Daj - podszedł od tyłu i wyjął nóż z mojej dłoni.
Uśmiechnęłam się i usiadłam na krześle obserwując szefa kuchni.
- Niech już będzie. Zrobię te tosty, by tylko rozwiać wątpliwości - uśmiechnął się kątem oka.
Obserwowałam jak zwinnie smarował pieczywo tostowe masłem, a następnie nakładał ser, szynkę i ogórki konserwowe. To wszystko razem podpiekł na patelni i zadowolony z siebie ułożył na talerzu stos ciepłego pieczywa. Pachniało wybornie.
- Podano do stołu - uśmiechnął się podając mi ketchup.
Zanurzyłam tost w ketchupie i wzięłam duży gryz. Kubki smakowe szalały w moich ustach. Ithan zrobił to samo i ciszy przeszkadzały tylko odgłosy chrupiącego pieczywa.
- Boże jakie to dobre - wzięłam kolejnego tosta.
- Mama mnie nauczyła - wyprostował się dumnie na co razem wybuchnęliśmy śmiechem.
- Wiesz najlepiej smakuje zawsze jak ktoś nam zrobi jedzenie - przełknęłam - Ale tu pobiłeś też smakiem.
- Cieszę się, że Ci smakują - nalał do dwóch szklanek soku pomarańczowego z lodówki.
Po obfitym posiłku umyliśmy naczynia i chwilę porozmawialiśmy o powrocie do szkoły. Przy tym chłopaku czas leciał nieubłaganie i nawet moja jedna myśl nie przemknęła wokół Finstock'a. Działał na mnie jak najlepszy relaksujący masaż. Zapomniałam jak fajnie było z nim spędzać czas. Nim spostrzegłam było już ciemno.
- No - wstał powoli - Będę się już zbierał.
Wraz z jego słowami coś ciężkiego uderzyło mnie w sam środek twarzy. A tak. To samotność, która zbliżała się wielkimi krokami.
Również wstałam i otrzepałam spodnie z okruszków chipsów, którymi się zajadaliśmy.
- Dzięki że przyszedłeś - uśmiechnęłam się - Brakowało mi tego.
- Jak coś to pisz - puścił mi oko i zaczynał ubierać buty.
- Słuchaj - popatrzył się na mnie wyczekująco z dołu - A może chciałbyś zostać dziś na noc?
YOU ARE READING
Czarna Krew - TOM III
WerewolfWojna wydaje się być już przeszłością. Dziewczyna zostaje rzucona w wir nowego świata, który świadomie wybrała. Być może nie kierowała się rozsądkiem, ale kimś. Nastolatki ze szkoły zaczynają znikać w niewyjaśnionych okolicznościach, a ona sama sta...