Rozdział 9

12 2 1
                                    

Otworzyłam drzwi i zastałam chłopaka w pozycji pukającej. Wymieniliśmy się uśmiechami i zaprosiłam go do środka. Miał ze sobą plecak i reklamówkę. Skierowaliśmy się na schody.

- Widzę, że już wszystko przygotowałaś - uśmiechnął się spoglądając na piwa koło łóżka.

- Tak się zastanawiałam czy nie zaprosić jeszcze Scott'a i Lydi - westchnęłam - Przydałby im się odpoczynek po tym tragicznym morderstwie Stiles'a.

- Dzisiaj z nim rozmawiałem przez telefon - postawił reklamówkę z plecakiem koło mojej szafy - Wyjechali do rodziców Lydi na weekend.

- Och - tylko to mogłam z siebie teraz wydusić.

- Powiesz mi w sumie jak działa ten materac? - usiadłam koło niego na ziemi i wskazałam na zawiniątko, które trzymał w ręce.

- Trzeba go napompować i można spać przez całą noc - pokazał mi pompkę, podpiął ją do materacu i zaczął nogą pompować.

Materiał zaczął się samoistnie podnosić. Czyli tak to działało. Gdzieś w połowie już cały zmachany postanowił zrobić sobie krótką przerwę.

- Mogę spróbować? - spojrzałam na niego i zbliżyłam się do pompki.

Postawiłam na niej nogę i zaczęłam pompować materac. Faktycznie nie było to takie lekkie jak się wydawało na pierwszy rzut oka. Gdy Ithan zakręcał korkiem materac ja wyszłam po kołdrę do sypialni mojej dawnej mamy. Wiało tu chłodem, a przede wszystkim zapach, który unosił się w powietrzu był nie do zniesienia. Kurz, może trochę stęchlizna. Pokój fakt, był nieużywany od dłuższego czasu. Muszę sobie gdzieś zapisać by od czasu do czasu tu trochę przewietrzyć. Wzięłam nową pościel z szafy i największą poduszkę jaką znalazłam. Zamknęłam za sobą drzwi i starałam się nie trafić na ścianę, bo mało co przed sobą widziałam taszcząc te rzeczy. W końcu położyłam je na materacu i mogłam się wyprostować.

- Co to jest? - Ithan wskazał na ostrze, które leżało oparte o biurko.

Jak mogłam o nim zapomnieć. Podeszłam i wzięłam je do ręki. Przejechałam palcem po wgnieceniach i je rozłożyłam. Ithan lekko cofnął się w tył.

- To moja dawna broń - podałam mu ją.

Poważnie się jej przyjrzał ze wszystkich stron.

- Nawet nie chcesz wiedzieć ile osób od niej zginęło - złapałam się za ramię.

- Teraz jesteś Alfą! - rzekł chłopak składając ostrze do pierwotnej postaci - Nie potrzebujesz jakichś zardzewiałych ostrzy.

Już chciałam zaprotestować i zacząć poważną dyskusję, jak to zardzewiałe ostrze może przeciąć człowieka na pół jednym machnięciem, ale poddałam się. Puściłam jego słowa w niepamięć i bez słowa odłożyłam go na swoje miejsce. Ithan usiadł na swoim materacu, a ja koło niego. Otworzyliśmy chipsy i piwo, po czym zaczęliśmy rozmawiać. Nie byłam pewna jaki ma próg, jeśli chodzi o spożywanie alkoholu. Ostatnio u Kenay'a wypił chyba za dużo i źle to się skończyło. Możliwe, że tamtejsze trunki po prostu są mocniejsze. Mam jednak nadzieje, że te piwa na niego tak nie zadziałają. Wbrew moim myślom chłopak był trzeźwy i myślał logicznie. Co chwile śmialiśmy się i wymienialiśmy poglądy na różne tematy. Zmienił się. Bardzo się zmienił od naszego pierwszego poznania. Czarnowłosy chłopak o błękitno-stalowych oczach.

- Pamiętasz jak się pierwszy raz spotkaliśmy? - zapytałam biorąc garść chipsów do ust.

- Wtedy kiedy prawie mnie zabiłaś nożem? - zaśmiał się.

- Oj no wybacz - upiliśmy łyk piwa z butelek.

- Wiesz, byłem wczoraj u Derek'a - oparł się placami o moje łóżko - Pytał się o Ciebie.

Czarna Krew - TOM IIIWhere stories live. Discover now