Koncert

1.1K 61 47
                                    


Łukasz

Jechaliśmy jednym autem na koncert. Ja kierowałem a Marek siedział obok mnie a z tyłu Kubańczyk i Olejnik.

Oskar nie mógł pojechać bo w weekendy chodzi na prawko, tak on jeszcze nie ma prawa jazdy.

Nie chciało mu się robić ale w końcu się zmotywował i poszedł. Tomek go namówił.

Był wieczór na ulicach było ciemno, miał się zacząć o 20. Kuba cały czas opowiadał jakieś żarty no Olejnik nie był lepszy.

Trzymałem dłoń na udzie Marka a drugą na kierownicy.

- Łukasz gdzie te rączki, na kierownice. - zaśmiał się Kuba.

- Trzymam co moje - odpyskowałem mu a Maruś dał mi buzi w policzek.

Marek

Gdy dojechaliśmy już było jeszcze trochę czasu na co chłopaki stwierdzili że zapalą i wejdziemy do środka.

Dobrze że to jest w budynku bo troszkę zimno jest a na koncert ubrałem bluzę chłopaka i jakieś swoje dresy.

Staliśmy obok samochodu ja byłem przytulony do boku Łukasza który obejmował mnie ramieniem.

Zachowałam rączki w jego kieszenie od bluzy gdyż było mi w nie troszkę zimno.

Opierałem głowę o tors chłopka a z jego ust wydobywał się dym od papierosa. Nie przeszkadzało mi to że palił bo naprawdę rzadko to robił.

- To co idziemy? - zapytał Łukasz gasząc fajkę o chodnik.

Ruszyliśmy w stronę sporego budynku. Miałem splecione dłonie z Łukim a obok nas szli chłopacy.

- Kto śpiewa teraz? - zapytał olejnik. Na sam początek nie przyjechaliśmy bo po prostu grały dwie osoby co nie znaliśmy ich.

- Chyba Quebonafide - odpowiedział Uki gdy weszliśmy do środka.

Po tem szukaliśmy dobrego miejsca do oglądania sceny. Łukasz stwierdził żeby pójść na górę gdzie widać scenę tam jest miej ludzi bo wszyscy się pchają pod scenę a z góry ją będzie widać dobrze.

Kupiliśmy sobie jakieś napoje i weszliśmy na górę schodkami o dziwo naprawdę mało tu ludzi było.

Nawet były takie małe stoliki i kanapy do siedzenia. Dziwne że tu tak mało osób przecież to zajebista miejscówka.

Zajeliśmy jakiś stoliki gdzie postawiliśmy nasze napoje i poszliśmy w stronę barierek.

Oparłem ręce o nie a Łuki mnie przytulił od tyłu i położył głowę na moim ramieniu. Chłopki stali obok, obierając się o bajerki.


Łukasz

Śpiewałem mojemu małemu chłopcowi do ucha . Cały czas go tuliłem od tyłu i bujałem lekko na boki on się tulił do moich rąk.

- A kiedy zabraknie mi ciebie jak dziś, wyglądałaś tak ładnie, czarne vansy i jeans mieliśmy ostatnią szansę ja wolałem pić - zanuciłem mu do ucha refren piosenki czekałem na dalsze zwrotki - Pijani powietrzem, upojeni seksem. Marzenie, czy jawa. Załamani  do reszty , zatraceni w tańcu. Ostatni bal czy karnawał. Czy zapatrzeni w paciorki różańca, tak jakby coś dawał. Uśmiechnij się babcia przejdę na święta nim przed tobą zejdę na zawał. - zanuciłem mu do ucha.

𝐂𝐳𝐮ł𝐞𝐦 𝐭𝐨 𝐨𝐝𝐤ą𝐝 𝐜𝐢𝐞 𝐳𝐨𝐛𝐚𝐜𝐳𝐲ł𝐞𝐦. |𝕶𝖝𝕶| ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz