💥Rozdział 2🥦

788 63 20
                                    

*Deku*

Jak co dzień rano, obudziłem się pierwszy. Kacchan zawsze spał do późna jeśli tak mógł. Dziś jest sobota, więc mógł wylegiwać się do późnego południa, postanowiłem, że dalej pójdę spać wtulony do niego. Już prawie znów zatopiłem się w krainie marzeń, lecz przeszkodził mi telefon, a dokładniej ktoś kto do mnie zadzwonił.

-Czemu dzwoni w sobotę rano... -spytałem sam siebie
-Co? Kto do ciebie dzwoni tak wcześnie rano?-usłyszałem zaspany głos za sobą
-A, nic się nie dzieje. Odbiorę i do ciebie wrócę. Chwila moment - równo z tym wyszedłem z pokoju na korytarz, by spokojnie porozmawiać.
-Halo? -spytałem
-Młody Midoriya, jak dobrze że cię słyszę, chciałem tylko powiedzieć że się spóźnie. Nie będę na 9:30 tylko na 9:45. To chyba nie robi większego problemu, prawda?
-Nie, oczywiście że nie... - odpowiedziałem z zakłopotaniem ponieważ totalnie nie wiedziałem na co się spóźni
-To wspaniale. Już nie mogę się doczekać tego śniadanie, tak dawno nie rozmawialiśmy w 4 oczy, w 6 oczu. Do zobaczenia!
Śniadanie! Ale jak to dobra, uspokuj się zobacz najpierw która godzina, a dopiero później panikuj.
- 9:28! - krzyknąłem
- Zamknij mordę nerdzie i choć tu! - usłyszałem krzyk zza drzwi
-Ummm Kacchan -wszedłem do pokoju - musisz natychmiast wstać, bo o czymś zapomnieliśmy...
- O czym? -zapytał nawet nie odwracając głowy
- O śniadaniu z All Might'em!
Popatrzył na mnie jak na popaprańca, lecz po chwili przeanalizował to co powiedziałem. Zrobił WIEEELKIE oczy, po czym wystrzelił z łóżka jak z procy i zbiegając przy tym ze schodów do salonu połączonego z kuchnią.
-DEKUUUUUU - usłyszałem wrzask z dołu - emmm chyba nie posprzątaliśmy po wczoraj... ( ͡° ͜ʖ ͡°)

Zbiegając ze schodów, zobaczyłem mojego lubego który stał jak wryty, oczywiście po zejściu sam tak stałem. Jaki był tu bałagan. Był jeszcze większy niż ten po walce z złoczyńcami.

- To mówisz ile mamy czasu?... -spytał nadal się wpatrując w ten syf
-Jakieś dwadzieścia minut...
-Dobra to nie czas na załamki! Ty ogarniasz ten bajzel, a ja kuchnie! - oznajmił po czym od razu na mnie spojrzał wzrokiem typu, że jeśli natychmiast tego nie zrobisz, nie przeżyjesz kolejnej godziny

Po dokładnie 15 minut wszystko w salonie jakimś cudem, było posprzątane. Naczynia po wykładane na stół razem ze sztućcami

-Dobra, skończyłem!
-Deku to naprawdę szybko nawet jak na ciebie! - usłyszałem z kuchni - ale nawet twoje mega szybkie porządki mogą gnić przy moich super puszysty naleśnikach z owocami!
*dzwonek, do drzwi*
-Ale ma wyczucie czasu co? - spytałem
-No - usłyszałem tylko w odpowiedzi
- Twój entuzjazm mnie zabija - powiedziałem z nutką sarkazmu w głosie
-Wiem, że mnie kochasz - odpowiedział mi śląc buziaczka - dobra, idź w końcu otwórz te drzwi


Otwierając te nieszczęsne drzwi zobaczyłem wysokiego mężczyzne który miał na twarzy uśmiech
-I AM HERE

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Tym razem ciut dłuższy, 452 słowa

Our Family |BakudekuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz