****
Kochana. Tak jak powiedziała po 10 min stała pod moim domem. Otworzyłam jej drzwi i poszliśmy do mojego pokojó.
- Jak tam ci dzień mija?- Zapytała blondynka.
- nawet nawet.. Muszę ci coś powiedzieć ale proszę nie piszcz okej.
Blondynka energicznie pokiwała głową. Usiadłam po turecku na przeciwko niej.- A więc... Patrick mnie mega wkurwia przychodzi do mnie i mnie całuje.... Pamiętasz jak ostatnio przyszłaś do mnie z Zackiem?- Dziewczyna pokiwała energicznie głową.- To wtedy Patrick u mnie spał i się całowaliśmy a wiesz co jest najgorsze... Mi zaczyna się to podobać.- Dziewczyna siedziała przez chwile w ciszy a po chwili żuciła się na mnie i zaczeła piszeczeć ja się nie utrzymałam na łóżku i wylondowałam na podłodze razem z dziewczyną.
- Ał... Kurwa Lily.- Krzyknełam na dziewczynę.
- Sorki... ale się cieszę japierdole wiedziałam że będziecie razem.- Dziewczyna podniosła się ze mnie i zaczeła piszeczeć jak nienormalna.
- Co nie. nie będziemy razem.- Powiedziałam i obolała wstałam a następnie położyłam się na łóżku. Dziewczyna zaczeła temat Patricka i tak zleciały nam 2 godzinki potem sobie o czymś przypomniałam.
- Wogule byłam dzisiaj w kawiarni z Mattem.
- Coooo co ty gadasz. - Zapytała otwierając szerzej oczy .- I jak było? I jak to się wogule stało?
- Mam być szczera?- Zapytałam a blondynka pokiwała głową.- Było źle fatalnie głupio niezręcznie dziwnie. - Zapszestałam.- Mam wymieniać dalej.
- Nie. nie trzeba.- Dziewczyna wybuchła śmiechem a zaraz po niej ja. I tak zeszła nam godzina oglądaliśmy filmy i jedliśmy słodycze.
- Kurde już 18:30 muszę się zbierać.- Dziewczyna wyszła z pod koca.
- Nie zostaniesz na noc?
- Nie chce zajmować łóżka.- Po tym wybuchłyśmy śmiechem.- Nie a tak serio to nie mogę bo o 19:00 przyjeżdża do nas ciotka Madison z tymi bachorami.
- Współczuję.- Jezu biedna Lily ciotka Madison ma piątkę dzieci mega nieznośnych dzieci czyli: 8 letnich bliźniaków Lole i Pitera 6 letniego Timmiego 3 letniego Luka i roczną Steisy ona jako jedyna jest okej ale ogólnie podziw dla jej ciotki i wujka chyba Henrego?
- Miaaaaa.- Dziewczyna przeciągneła o nieee wiem co ma na myśli.
- Nie nie i jeszcze raz nie.- Odpowiedziałam natychmiast.- Ostatnim razem mówiłam ci że nie będę pilnować tych.... Diabłów.- Ostatni raz jak pomagałam Lily przy pilnowaniu tych "dzieci" to była masakra byłam cała w brobacie we włosach miałam gumę a o ubraniach już nie wspomne całe brudne poopklejane pomalowane i porościnane nożyczkami wtedy powiedziałam Lily że już nigdy ich nie będe pilnować. Amen.
- Mia proszę nie będziemy same będzie Sam Holly Alan Luck Patrick ja i ty proszę.
Patrick. hahah. dobry żart. haha. przecież on te dzieci tam porospierdala. haha. O jezu dawno się tak nie uśmiałam.
- No okej okej.
- Dzięki wiedziałam że moge na ciebię liczyć.- Lily zaczeła się śmiać a zaraz po niej ja.
- Okej ja lecę Pa.- Dziewczyna podeszła do mnie i pocałowała w policzek a następnie się przytuliłyśmy.
- A o której mam tam być?- zapytałam zchodząc z blondynką na dół.
- Tak o 14:00 po lekcjach bo moi rodzice wychodzą na urodziny i wracają chyba o 20:00.
- I całe popołudnie zepsute.
CZYTASZ
KOCHAM CIĘ KSIĘŻNICZKO
Romance**** - Patrick ja...- Powiedziałam wbijając paznokcie w kark chłopaka. - Dojdź dla mnie.- Wyszeptał mi prosto do ucha nadal nie przestając sie we mnie poruszać. Gdy poczułam rozkosz w podbrzuszu Patrick opadł na łóżko obok mnie głośno przy tym sapią...