Wszedł do mieszkania, które jako jedyne miało otwarte drzwi. Słyszał strzępki rozmowy, która toczyła sie za ścianą. Słyszał jej głos, spokojny i opanowany. Podniósł broń do góry i wpadł do środka. Kiedy próbował sie odwrócić w kierunku salonu rozległ sie wystrzał. Jeden huk, który zadzwonił mu w uszach. Poczuł ostry ból poniżej pachy. Kula z impetem wtargnęła w jego ciało. Impet uderzenia wytrącił go z równowagi. Zachwiał sie wypuszczając broń z dłoni. Osunął sie na podłogę z całym impetem swojego ciała.
- Jay!! - usłyszał przerażony krzyk gdzieś z oddali.Zerwała sie z miejsca zdając sobie sprawę z tego co sie stało. Colder był wyraźnie zdezorientowany tym co sie stało. Również jak i ona. Nikt nie miał tu wejść. Nikt nie powinien tutaj wejść. Mieli czekać na jej znak, na jej słowo. Zerwała sie z miejsca wytrącając broń z dłoni Jimmy'ego. Zza paska wyciągnęła swoją broń i z obu celowała do mężczyzny. Blondyn był wyraźnie zaskoczony zaistniałą sytuacją. Zdał sobie sprawę, że Elsee znowu go oszukała. Była manipulantką jakiej nie spotkał. Uwierzył w jej grę pozorów. Uwierzył, że ona przyszła tutaj sama. I że chciała dać sie zabić. Wpatrywała sie w niego zimnym wzrokiem.
- Jimmy Colder jesteś aresztowany. Podnieś ręce do góry. Możesz zachować milczenie, wszystko co powiesz może zostać wykorzystane przeciwko tobie w sądzie. Jeśli nie stać cie na adwokata, zapewnimy ci go z urzędu - wyrzucała z siebie regułkę podchodząc do mężczyzny. Musiała być bardzo opanowana. Odrzuciła jedną broń na fotel za sobą. Widziała uśmiech niedowierzania na jego twarzy. Z kieszeni wyjęła kajdanki. Wprawnie zapięła jedną bransoletę na jego nadgarstku. Rozkazała mu usiąść i drugą podpięła do oparcia kanapy. Cofnęła sie o krok.
- Znowu mnie oszukałaś - oznajmił spokojnie. Rozłożyła ręce bezradnie. Czuła jak łomocze jej serce. Spojrzała na szatyna.
- Tu agentka Halstead, numer odznaki dwa pięć Bravo Edynburg osiem. Potrzebuję natychmiast karetki na Grace Ave osiemdziesiąt cztery mieszkania dwanaście. Ranny policjant. Powtarzam potrzebna karteka na Garce Ave osiemdziesiąt cztery mieszkania dwanaście - złapała za interkom umocowany w kapturze jej bluzy. Dyspozytorka potwierdziła przyjęcie zgłoszenia. Elsee popędziła w kierunku szatyna czując rosnące przerażenie. Widziała jak zaschłysnął się własną krwią. Łzy ponownie zaległy sie w jej oczach. Przerażenie omiotło ją całą. Kleknęła nad szatynem. Widziała w jego oczach zaniepokojenie i dezorientację.
- Jay, spójrz na mnie - pisnęła płaczliwie. Wsunęła rękę pod jego rękę i poczuła mokrą plamę. Zsunęła z siebie bluzę dociskając ją do otworu wlotowego. Szatyn otumaniony bólem nie mógł sie uspokoić. Czuł jak krew z jego płuc dostaje sie do jego ust. Kolejna kaskada krwi rozbryzgła sie dookoła. Zacisnął palce na jej ręce. Spojrzała na niego. Widział wielkie łzy spływające po jej polikach. Za każdym razem chciał przeżyć. Teraz zdał sobie sprawę, że chciał umrzeć. Nie chciał więcej sprawiać jej bólu. Chciał dać jej spokój. Mrugała szybko powiekami pozbywając sie łez. Oddychał chrapliwie.
- Nic nie mów, proszę - rzuciła kiedy poruszył ustami. Nachyliła sie nad nim i pocałowała jego czoło. Wolną ręką pogłaskała jego polik.
- E...Els... - wycharczał
- Jay, przestań. Oszczędzaj siły. Karetka zaraz będzie - dociskała jego ranę czując jak drżą jej dłonie. Odwróciła sie w kierunku Coldera, który siedział na kanapie z twarzą ukrytą w dłoni. Po raz kolejny dał sie oszukać Elsee. Uwierzył jej, że chciała umrzeć. Uwierzył jej, że sie poddała. Usłyszał szum kroków.
- Elsee?! - do mieszkania wbiegł Voight a za nim pozostali. Zatrzymali się widząc brunetkę.
- Na dole powinnać pojawić sie karetka. Jay oberwał pod pachą, kula rozorała mu płuco - mruknęła starając sie być poważna
- Colder siedzi tam, skuty i rozbrojony. Przedstawiłam mu jego prawa, więc można go zabrać - rzuciła gorączkowo. Spojrzała na szatyna. Kręcił głową starając sie uspokoić. Był w pełni świadomy tego co sie działo dookoła. Czuł jej dłonie jak tamowały jego krwotok. Czuł ból rozerwanego ciała. Czuł panikę związaną z tym, że umierał. Patrzył na nią. Widział łzy w jej oczach. Oszukała wszystkich. Kiedy wszyscy byli święcie przekonani, że ona chce umrzeć, ona miała perfidny plan. Odwróciła głowę w jego kierunku, kiedy zacisnął palce na jej nadgarstku. Widział jej ciepły uśmiech kiedy pogładziła jego czoło.
- I że cię...
- Jay, cii... Proszę. Porozmawiamy jak wyjdziesz z tego. Nie jestem na ciebie zła, nie jestem... Na prawdę - jęknęła płaczliwie. Czuła jak panika miażdży ją od środka. Dlaczego ta karetka tak długo nie przyjeżdża?! Gdzie oni są?!
- I że cię nie opuszczę aż do śmierci - wysapał czując jak jego powieki robią sie co raz cięższe.Maszerowała nerwowo po korytarzu Mercy Hospital czekając pod salą operacyjną. Steve, Danny i Voight zdali sobie sprawę, że Elsee oszukała wszystkich. Dała wszystkim do zrozumienia, że chce zginąć z rąk Coldera. Że chce ułatwić mu zadanie. Ostatnie dni dały sie jej ostro we znaki. Była doskonałą manipulantką. Grała na uczuciach wszystkich z rozmysłem. Lekarz na jej widok zatrzymał sie zamykając drzwi. Spojrzała na niego błagalnie. Chciała wiedzieć co jest z Jay'em. Chciała przestać już płakać. Teraz jej łzy były prawdziwe. Martwiła sie o niego. Nie chciała żeby umarł. Nie chciała go na prawdę pochować.
- Unormowaliśmy go. Prześpi dzisiaj cały dzień
- Ale wyjdzie z tego? - skrzyżowała ręce na klatce piersiowej. Nawet nie poszła sie umyć. Na swojej koszulce zostawiała ślady krwi należące do jej męża. Czuła jak krew lepi jej skórę do materiału.
- Tak, kula minęła serce i główne żyły bokiem - wyjaśnił
- Dziękuje - oznajmiła z uglą. Poczuła jak wszystko spływa z niej. Było już po wszystkim. Teraz mogła wrócić do normalności. Tylko na dobrą sprawę nic nie będzie już takie samo. Mężczyzna wrócił na blok operacyjny a ona usiadła na krzesełku. Czuła jak drży. Wszystko w niej właśnie sie rozluźniało. Poczuła rosnący ból głowy.Zerwali sie z miejsc na jej widok. Weszła do pokoju po wizycie w domu. Musiała sie wykąpać i przebrać. Nie zwracała uwagi na to, że ślady krwi już jej koszulki nie zejdą. Czuła sie lepiej wiedząc, że Jay sie z tego wyliże. Mogła zamknąć sprawę Coldera.
- Co z Jay'em? - Voight odsunął sie od okna
- Jest na sali ogólnej. Lekarze powiedzieli, że wyjdzie z tego. I że pewnie prześpi cały dzień - mruknęła odkładając marynarkę na krzesło. Uśmiechnęła sie do sierżanta z ulgą. Voight odpowiedział ciepłym uśmiechem. Wszyscy byli pod wrażeniem jej gry aktorskiej.
- Możecie mi wyjaśnić, dlaczego w ogóle weszliście do budynku? I dlaczego Jay był sam?
- Bo myśleliśmy, że chcesz dać sie zabić - Danny podrapał sie po karku. Uniosła brew.
- Słucham?
- Ostatnie dni były dla ciebie ciężkie. Widziałem twoją minę kiedy rozmawialiśmy na ulicy. I to jak rozmawiałaś z Colderem. Musieliśmy wejść - oznajmił blondyn
- Owszem, nie czuje sie dobrze. Ale to kwestia krótkiej terapii i będzie lepiej. Jednak nigdy nie dałabym Colderowi czy komukolwiek satysfakcji z zabicia mnie
- Skąd wiedziałaś, że Colder tego nie zrobi?
- Jest psychopatą. Czerpie przyjemność z patrzenia na przerażenie ludzi których ma zabić. Jeśli zobaczyłby mnie, gotową na śmierć i spokojną wahałby sie by pociągnąć za spust - oznajmiła spokojnie. Wiedziała, że miała rację. Wiele godzin spędziła na analizie psychologicznej Jimmy'ego Coldera. Była pewna na sto procent, że gdyby pokazała mu swoją gotowość do śmierci nie zabiłby jej. Chwilowa satysfakcja z zakończenia jej życia nie dałaby mu tego czego na prawdę chciał. Dzika, chora satysfkacja wynikająca z tego, że Colder przez chwilę czuł sie jak Bóg. Decydował o losie człowieka na którego dostał zlecenie. Musiała mu pokazać, że ona nie boi sie śmierci. Że chce śmierci. Że da jej to ulgę.
- A gdyby coś cie zdradziło? - Steve spojrzał na nią. Uśmiechnęła sie szeroko.
- Spędziłam z Colderem tydzień. Powiedział mi dużo o sobie. Wiem, że nie zrobiłby tego jeśli bym bardzo tego chciała - wyjaśniła spokojnie. Przyglądali sie jej w spokoju. Była opanowana, wyglądała zupełnie inaczej niż kilka godzin wcześniej.
- A w naszej pracy bycie aktorem też sie bardzo ceni - dodała
CZYTASZ
AGAIN [ CHICAGO PD] || ZAKOŃCZONE
FanfictionElsee jest agentką ATF, która zostaje oddelegowana z Nowego Jorku do Chicago. Ma za zadanie pomóc w rozbiciu szajki nad którą pracują i w NY i w Chicago. Nie spodziewa się tylko, że będzie miała okazję rozwiązać prywatny problem. Jay jest detektywe...