25. Może skończymy to, co zaczęliśmy wczoraj?

138 5 0
                                    

Słysząc dźwięki piosenki, Kevin nabrał ogromnej ochoty na taniec. Biodra samowolnie zaczęły poruszać się w przód i w tył, ale coś jednak mu nie grało. Jego ręka mocniej zacisnęła się na miękkości przed nim, ale ta miękkość jakby przed nim uciekała. Ścisnął mocniej i uśmiechnął się pod nosem, pchając biodra coraz mocniej do przodu.

– Kevin, do jasnej cholery!

Otworzył oczy i zdziwiony patrzył na zdenerwowaną Marieluise. Czyli to tylko sen?

– Co się stało? Czemu krzyczysz?

Marieluise przewróciła oczami. Usiadła na łóżku i przechyliła się na drugą stronę, by po coś sięgnąć. Kevin zdał sobie sprawę, że muzyka ucichła.

– Budzik dzwoni już od dwóch minut, a tobie zachciało się posuwać moje plecy i nie pozwoliłeś mi wyłączyć tego ustrojstwa – przeczesała dłonią potargane włosy. – Pobudka, szósta rano.

Podniósł się na łokciach i patrzył nieprzytomnym wzrokiem na Marieluise. Ta piżamka, którą miała na sobie, była dość ciasna i Kevin czuł, że właśnie budzi się do życia, pozostawiając umysł w głębokim śnie. Szybkim ruchem pociągnął Marieluise z powrotem na łóżko i odgarnął włosy z jej karku. Od razu przycisnął usta do jej nagiej skóry i głośno jęknął.

– Może skończymy to, co zaczęliśmy wczoraj? – wychrypiał i przygryzł jej szyję, wypychając biodra w jej pośladki. – Ja już jestem gotów.

Marieluise musiała użyć całą siłę woli, by się od niego uwolnić. Zdecydowanie usiadła na łóżku i spojrzała na niego srogo.

– Rób co chcesz, ale ja już wstaję – podniosła się i założyła kapcie na stopy. – Ale jeśli spóźnisz się na trening, to nie będzie moja wina.

– Trening! – Kevin krzyknął i wyskoczył z łóżka jak poparzony. – Czemu od razu mi o tym nie powiedziałaś? Która jest godzina?

Meli się roześmiała i pokręciła głową.

– Trochę po szóstej – odpowiedziała i ruszyła do drzwi. – Jeśli się pospieszysz z prysznicem, to zdążysz jeszcze coś zjeść.

– Moja królowa – Kevin pocałował ją przelotnie w czoło i ruszył do łazienki. – To będzie ekspresowy prysznic

Marieluise skierowała się do kuchni, ale usłyszała, jak otwierają się drzwi łazienki i spojrzała pytająco na Kevina.

– Może chcesz dołączyć?

– Zboczeniec – pokazała mu język i z uśmiechem na ustach wzięła się za robienie owsianki – ulubionego śniadania sportowców, z Kevinem na czele.

*

– Kończę trening o dwunastej – Kevin zakładał buty, a Meli mu się przyglądała z zadowoloną miną. Była dumna ze swojej owsianki i tego, jak bardzo smakowała im obojgu. – Spotkamy się później?

Pokręciła głową.

– Będę spać – widząc zdziwioną minę Kevina, pędziła z wyjaśnieniami. – Chodzę na noc do pracy i kiedyś muszę spać, skoro nie mogę tego robić o normalnej porze.

– O tym też porozmawiamy – założył kurtkę i się zapiął. – Pamiętam też, że jeszcze nie dałaś mi odpowiedzi na najważniejsze pytanie. Zadzwonię do ciebie.

Pocałował ją w policzek i wyszedł z mieszkania. Marieluise zamknęła drzwi i oparła o nie swoje plecy, wypuszczając powietrze z płuc. Poczuła się tak, jak osiem lat temu, kiedy Kevin był dla niej całym światem. Wzdrygnęła się na samą myśl o tym, że uczucia względem niego także wrócą. Do tego nie mogła dopuścić, nie chciała znów tak samo cierpieć. Pokręciła głową, jakby chciała się otrząsnąć i wróciła do sypialni. Po przytuleniu twarzy do poduszki jej serce zaczęło mocniej bić, czując wszechogarniający zapach Kevina. To będzie ciężki sen, pomyślała i zamknęła oczy.

Przez oknoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz