– Dam nam szansę.
– Naprawdę? – Kathleen odwróciła się do przyjaciółki, która wycierała umyte naczynia. – To wspaniała wiadomość. I do tego jeszcze Kevin przyj... To super!
– Co chciałaś powiedzieć? – Marieluise spojrzała na nią czujnie. – Kathleen?
– No, że bardzo się cieszę – kobiety usłyszały dzwonek do drzwi. – Flo, otworzysz?
– Spodziewacie się gości? – Meli zaczęła wycierać ręce w ścierkę i ruszyła do pokoju gościnnego, żeby zabrać swoje rzeczy. – Nie wiedziałam, już się ewakuuję.
– Szalona – Kathleen złapała ją za łokieć. – Nasz gość nie jest dla ciebie obcą osobą, sama zobacz.
Marieluise się odwróciła i zobaczyła, jak Florian przysłaniał drugą postać, która właśnie ściągała buty. Nie mogła odwrócić wzroku i wpatrując się w tę osobę, poczuła znajome ciepło. Gość wreszcie się wyprostował i Meli spojrzała prosto w oczy nikomu innemu, jak Kevinowi.
– Witaj, Meli.
Najchętniej podbiegłaby do niego i rzuciła mu się na szyję, ale nie mogła tego zrobić, bo po pierwsze, była tu tylko gościem, a po drugie, była na niego zła, że przez ponad tydzień nie dawał jej znaku życia.
– Cześć – zarzuciła włosy na plecy. – Kathleen, pozwolisz?
Widząc groźne spojrzenie Marieluise, od razu kiwnęła głową i obie zamknęły się w gościnnym.
– Nie miałaś zamiaru mi o tym powiedzieć, prawda? – ręce Meli same zacisnęły się w pięści. – To miała być niespodzianka, co?
– No, tak, ale Marieluise – Kathleen nerwowo się zaśmiała – przecież sama mówiłaś, że chcesz wam dać szansę, nie rozumiem więc...
– Skoro nie rozumiesz, to dlaczego się wtrącasz? – sama wystraszyła się swojego podniesionego głosu. Wzięła głęboki wdech, żeby się uspokoić. – Dobrze, to nie twoja wina. Przepraszam. Trochę mnie poniosło.
– Wcale nie tak trochę – wymruczała pod nosem. – Wyjdziemy i przywitamy się z nim?
Marieluise kiwnęła głową.
– Meli – Kevin podszedł do niej i ucałował w policzek. Musiała przymknąć oczy i zacisnąć usta, by nie wydać z siebie niekontrolowanego dźwięku. – Możemy chwilkę porozmawiać?
Ponownie skinęła.
– Co to za akcja z moją mamą? – od razu na niego naskoczyła, kiedy zamknęli za sobą drzwi do pokoju gościnnego. – Byłeś u niej, zostawiłeś jej prezent, a mnie traktujesz jak powietrze. Co się dzieje? Możesz mi to jakoś racjonalnie wyjaśnić?
Kevin rozciągnął usta w uśmiechu. Tak żywa reakcja mówiła mu, że Meli też na nim zależało.
– Mógłbym się spytać o to samo – odpowiedział spokojnie i skrzyżował ramiona na piersi. – Przecież masz mój numer telefonu.
– Ale to przecież ty powiedziałeś, że zadzwonisz – wydawała się zakłopotana. – To znaczy, wiem, że mogłam zadzwonić, ale skoro zapowiedziałeś...
– Dobrze, już się nie tłumacz – złapał jej dłoń. – To nie ma sensu. A co do twojej mamy, to chyba pamiętasz, jak lubiłem spędzać czas u ciebie w domu? Nie mówię tu tylko o moich nocnych odwiedzinach.
Marieluise się zarumieniła i spuściła głowę.
– Nie wstydź się – uniósł jej podbródek, a jego oczom po raz kolejny ukazały się te piękne usta. – Twoja mama była ważną postacią mojego dzieciństwa, dlatego nie wyobrażałem sobie, żeby jej nie odwiedzić przed przyjazdem do domu.
CZYTASZ
Przez okno
Romance- Och, Kev... - Boli? - Trochę, ale proszę, nie przestawaj. Zrobił to, o co go poprosiła. Dzieciństwo Marieluise naznaczone było wieloma tragediami. Utrata ojca czy prześladowanie w szkole były jedynie wierzchołkiem góry lodowej, którą każdego dnia...