20. Meli, jak ty na mnie działasz

112 5 0
                                    

Marieluise nie wierzyła własnym oczom. Nie wierzyła w żaden zbieg okoliczności, nie tym razem. I choć wydawała się niezadowolona z całej tej sytuacji, w głębi serca cieszyła się, że stał przed nią Kevin, za którym zdążyła się nawet stęsknić.

– Powiedz, że znalazłeś się tu przypadkiem – patrzyła prosto w jego oczy, delikatnie zadzierając głowę. – Kevin, powiedz, że nie spodziewałeś się mnie tu spotkać.

– Meli, poczekaj – złapał za jej ramię zanim zdążyła się obrócić i przyciągnął ją do siebie. Od razu zapomniał, co miał powiedzieć. – Co ty ze mną robisz?

Kevin położył jedną rękę na jej biodrze, a drugą gładził jej policzek. Marieluise czuła, jak całe jej ciało zamieniło się w galaretkę, a siła woli całkowicie z niej wyparowała. Gdyby on tylko wiedział, jaką miał nad nią kontrolę...

– To niesamowite – dłoń Kevina mocniej zacisnęła się na jej krągłym biodrze. – Niebywałe, jak bardzo jesteś nieświadoma tego, jaka jesteś seksowna.

Marieluise patrzyła na niego i nie była w stanie wydusić z siebie choćby słowa. Patrzyła więc na niego szeroko otwartymi oczami i czekała na jego kolejny ruch.

– Jesteś taka piękna – Kevin się lekko nachylił. – Meli, nawet nie wiesz, jak wielką mam ochotę przelecieć cię tu i teraz. Ale nie mogę tego zrobić.

Kiedy Kevin się odsunął, Marieluise chciała głośno zaprotestować. I jakby tego mało, najbardziej pragnęła, by zmienił zdanie i ją przeleciał.

– Dałem ci dużo czasu na przemyślenia – odsunął się od niej jeszcze bardziej. – Ale i moja cierpliwość ma swoje granice. Potrafisz mi na nowo zaufać?

Minęło trochę czasu zanim się zorientowała, że Kevin coś do niej mówił. Poprosiła, by powtórzył i zagryzła wargę, czując zakłopotanie.

– Przyznaję, długo o tym wszystkim myślałam – skrzyżowała ręce na piersiach i nagle poczuła się zupełnie naga. W porę sobie jednak przypomniała, że Kevin już widział ją w pełnej krasie i przestała się przejmować swoim negliżem. – Wykupiłeś jedną sesję?

To pytanie zbiło go z pantałyku.

– Co?

– No, czy zamówiłeś standardowy występ czy ten przedłużony? – Marieluise założyła kosmyk włosów za ucho i przestąpiła z nogi na nogę. Kevin przejechał wzrokiem po całej jej sylwetce i oblizał usta. – Kevin?

– Oj, tak – widząc zaskoczoną twarz Meli, powrócił do rzeczywistości. – Jesteś na mnie skazana przez następną godzinę i piętnaście minut.

Marieluise wypuściła powietrze z płuc.

– Przyszedłeś tu tylko po to, by się dowiedzieć, jaką decyzję podjęłam i czy w ogóle dokonałam już wyboru?

– Nie do końca. Domyśliłem się, że moje słowa cię nie przekonały – usiadł w fotelu, z którym tak dobrze się zaznajomił podczas ostatniej wizyty w tym pokoju. – Postanowiłem, że będę z tobą szczery aż do bólu i opowiem ci wszystko, co się działo w moim życiu od momentu mojego wyjazdu do Kaiserslautern.

– Ale to przecież było osiem lat temu! – Marieluise odzyskała pewność w głosie. Zrobiła krok do przodu, ale od razu się cofnęła, bo bała się, że ciało po raz kolejny ją zdradzi i rzuci się na Kevina niczym lew na zebrę na równinie afrykańskiej. – Nie mamy tyle czasu.

– Tak, wiem. Mam pewną propozycję, ale najpierw chciałbym ci opowiedzieć co nieco o sobie.

To stwierdzenie było komiczne, ponieważ swego czasu Marieluise wiedziała o nim wszystko. Pewne wydarzenia spowodowały, że ich przyjaźń została zerwana i imponowało jej, że Kevin dokładał starań, by ją odbudować.

Przez oknoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz