Kevin podwiózł Marieluise do domu i zanim pozwolił jej wysiąść, namiętnie ją pocałował.
– Zobaczymy się przed moim wyjazdem? – odsunął się i położył rękę na jej udzie. – Pamiętasz, że jadę na obóz za dwa dni?
– Pamiętam – westchnęła i zakryła swoją dłonią rękę Kevina. – Nie jestem pewna, bo jutro idę do pracy i wypadałoby, żebym się w końcu wyspała.
Marieluise poczuła, jak palce Kevina zacisnęły się na jej nodze. Spojrzała na jego srogi wyraz twarzy, a Kevin, jakby wyczuł, że się na niego patrzyła, lekko się do niej uśmiechnął.
– No dobrze – wycedził przez zęby, siląc się na uśmiech. – Skoro musisz pracować, to musisz się też wyspać.
– Coś się stało? – spytała i przeczesała jego włosy. Kevin przymknął oczy i przez chwilę się nie odzywał, a Marieluise nie miała odwagi, by przerwać tę ciszę.
– Nie, nic się nie stało – wypuścił wstrzymywane powietrze z płuc. – Będziemy w kontakcie?
Marieluise kiwnęła głową. Wysiadła z samochodu i odwróciła się, by jeszcze spojrzeć na Kevina, ale jego samochód już odjechał z podjazdu. Co takiego mogło się wydarzyć, że tak nagle zmarkotniał?
*
Następnego dnia Marieluise czuła się o wiele lepiej niż w Nowy Rok. Zadzwoniła do Kathleen i dowiedziała się, że mały Leon złapał gorączkę.
– Ponoć to nic groźnego – zapewniała przez słuchawkę. – Lekarz powiedział, że temperatura pojawiła się bez powodu i sama spadnie za parę godzin.
– Jesteś pewna? To w końcu gorączka.
– Ale niewielka. Poza tym ufam lekarzowi. Był też moim pediatrą, więc ma za sobą lata doświadczenia.
Marieluise westchnęła.
– Martwię się, ale mam nadzieję, że jest tak, jak mówisz.
– Ja też – zapadła chwilowa cisza. – Marieluise, co u Kevina?
– Chcesz wiedzieć, jak rozwija się nasz romans?
Kathleen kiwnęła głową, ale w porę sobie przypomniała, że Marieluise jej nie widziała.
– Tak.
– Sypiamy ze sobą i jest nam ze sobą dobrze.
Kathleen się nie odezwała.
– Nawet bardzo dobrze – dodała ciszej. – Halo? Jesteś tam jeszcze?
– Tak, jestem – Kathleen westchnęła. – Wcale mi się to nie podoba i dobrze o tym wiesz. Ustalaliście jakieś reguły?
– Nie.
– Powinniście to zrobić – podniosła lekko głos. – Co będzie, jeśli jedno z was zacznie się z kimś spotykać? Albo ty czy Kevin znudzicie się sobą?
Marieluise przymknęła oczy.
– Ja – przełknęła ślinę i oparła się o ścianę, przy której stała. – Ja, to znaczy my, wcale o tym nie pomyśleliśmy.
– A powinniście o tym porozmawiać, zanim Kevin dorwał się do twoich majtek – skomentowała ostrym tonem Kathleen. – Jedno z was w końcu zacznie cierpieć i mam złe przeczucia, że to znów będziesz ty.
– Nie mów tak.
– Kochanie, twoje szczęście jest moim szczęściem, ale spójrz na to obiektywnie. Dziś jest sielanka, a jutro może być płacz. Porozmawiaj z nim o tym i to jak najszybciej.
CZYTASZ
Przez okno
Romance- Och, Kev... - Boli? - Trochę, ale proszę, nie przestawaj. Zrobił to, o co go poprosiła. Dzieciństwo Marieluise naznaczone było wieloma tragediami. Utrata ojca czy prześladowanie w szkole były jedynie wierzchołkiem góry lodowej, którą każdego dnia...