Kilka tygodni po ich rozmowie Kevin pojechał do Hannoveru, by jeszcze raz porozmawiać z ojcem. Prosto stamtąd pojechał do Marieluise, która od razu zauważyła zmianę w jego nastroju.
– Uspokoiłem się – wziął ją w ramiona i obrócił. – Rozmowa z nim wiele mi wyjaśniła i choć wiem, że nigdy mu nie wybaczę, to on przynajmniej odejdzie w spokoju.
– Bardzo się cieszę – pogłaskała go po włosach i odsunęła do tyłu. – Zrobiłam kolację. Zjesz ze mną?
– Królowo moja, co to w ogóle za pytanie? Oczywiście, że tak.
Marieluise się nerwowo zaśmiała. Po posiłku chciała szczerze porozmawiać o ich związku i tym, co ich czeka po wyjeździe Kevina do Francji. Miała nadzieję, że wreszcie starczy jej odwagi, by wyznać mu swoje uczucia.
– Jesteś tutaj?
Kevin patrzył na nią z rozbawieniem, uświadamiając ją, że się głęboko zamyśliła. Zbyła go ruchem ręki i poszła do kuchni, by nałożyć potrawę na talerze.
Po kolacji Marieluise nalała wina do kieliszków. Kevin wziął ją na kolana i zaczął masować jej biodra i uda. Odstawiła swój kieliszek na stół, zabrała też go Kevinowi i zarzuciła mu ręce na szyję. Kiedy wreszcie go pocałowała, cały świat przestał dla niej istnieć. Jego miękkie wargi jak zwykle były mocno uzależniające, a język, który do nich dołączył, zdominował jej własny, który także ochoczo się włączył do zabawy. Kiedy dłoń Kevina przesunęła się na wewnętrzną stronę ud, Marielusie mocniej je rozchyliła i głośno wyjęczała jego imię, kiedy przejechał opuszkami palców po wilgotnym już materiale jej majtek.
– Wykończysz mnie, kobieto – wyszeptał jej do ucha, liżąc płatek. – Pończochy i jedwabna bielizna mnie kiedyś zabiją.
Kevin nie dał jej szans na odpowiedź, mocniej ją do siebie przyciągając i wstał razem z nią z kanapy, niosąc ją na rękach do sypialni. Ułożył ją na łóżku, a sam stanął obok.
– Rozbierz się – rozkazał niskim, pełnym napięcia głosem, a kiedy zobaczył, jak chętnie Marieluise spełnia jego życzenie, uniósł rękę. – Nie spiesz się tak. Mamy przed sobą całą noc.
Meli głośno przełknęła ślinę. Zwolniła swoje ruchy i dwa pozostałe do odpięcia guziki w koszuli odpinała najwolniej, jak się dało. Ani razu nie odwróciła wzroku od Kevina, który patrzył na nią wygłodniałym wzrokiem.
– Teraz spódnica – kiwnął głową w kierunku tej części jej ubrania, samemu nie ruszając się z miejsca. – Pamiętaj, powoli.
Musiała wstać z łóżka, by zdjąć spódniczkę. Wyciągnęła do tyłu ręce i złapała suwak, który przesunęła w dół do samego końca. Materiał opadł na podłogę niemal bezszelestnie, a Meli czuła, że Kevin zauważy jej ewidentny dowód podniecenia lada moment, ponieważ miała już przesiąknięte majtki. Nigdy nie pomyślała, że takie powolne rozbieranie może być aż tak podniecające. A w połączeniu z widownią, na którą składał się podniecony Kevin, była to mieszanka wybuchowa.
– Mam zdjąć pończochy?
Kevin gwałtownie pokręcił głową. Marieluise zniżyła na ułamek sekundy wzrok i tyle czasu jej wystarczyło, by zobaczyć mocne wybrzuszenie w jego spodniach. Ten widok jeszcze mocniej ją podniecił, jeśli to w ogóle było możliwe. Oblizała zaschnięte usta i kiwnęła głową. Stała przed nim w bieliźnie, którą on sam jej kupił i jeszcze nigdy nie czuła się bardziej seksowna niż w tej chwili. Sięgnęła zapięcia stanika, ale nie od razu go z siebie zdjęła. Postanowiła trochę się podroczyć z Kevinem i najpierw opuściła jedno ramiączko, po chwili drugie i trzymając miseczki na miejscu, mrugnęła do stojącego z otwartą buzią i wpatrującego się w jej biust Keva. Nawet nie widział, że puściła mu oczko. Westchnęła tylko i już bez przedłużania, ściągnęła z siebie biustonosz.
CZYTASZ
Przez okno
Romance- Och, Kev... - Boli? - Trochę, ale proszę, nie przestawaj. Zrobił to, o co go poprosiła. Dzieciństwo Marieluise naznaczone było wieloma tragediami. Utrata ojca czy prześladowanie w szkole były jedynie wierzchołkiem góry lodowej, którą każdego dnia...