02 | to poparzeniec

1.6K 465 63
                                    

Grace z głębokiego snu wybudziły hałasy dobiegające z głównego korytarza. Uniosła zmęczona głowę znad poduszki i powoli podniosła się do siadu. Omiotła nieprzytomnym wzrokiem pokój, po czym wstała chwiejnie na nogi i poczłapała w stronę drzwi. Złapała za klamkę i powoli je otworzyła.

Widok, jaki zobaczyła kompletnie zbił ją z tropu. Hayden szarpał jakiegoś chłopaka, który był cały umorusany w czarnej jak smoła mazi.

— Zabij go, zanim nas ugryzie! — syknął do swojego przyjaciela, który powoli wyciągnął pistolet z kieszeni spodni. Wycelował drżącymi rękami broń w pierś szarpiącego się Poparzeńca.

I w tym momencie Grace nie zrobiłaby nic, gdyby w ostatniej chwili w trzymanym przez nich nastolatku nie rozpoznała Newta. Z hukiem otworzyła jeszcze szerzej drzwi i wypadła na korytarz.

— Shane, ani się waż! — zawołała, opuszczając mu czym prędzej pistolet. — Ty już serio na głowę upadłeś? Hayden, puść go!

Hayden spojrzał na dziewczynę jak na osobę o ciężkim przypadku niedorozwoju mózgowego. Że co ona powiedziała?

— Co ty wyprawiasz, Grace! To Poparzeniec!

— I mój... — Zawahała się. Właśnie, kim był teraz dla niej Newt? W końcu się przełamała. — I mój przyjaciel, do jasnej cholery! Puszczaj go w tej chwili!

Brunet z niezadowoleniem wymalowanym na twarzy odsunął się powoli od kaszlącego blondyna. Newt osunął się na kolana, krztusząc się flegmą, która zalegała mu w gardle. Grace podbiegła do niego i nie do końca wiedząc co robić, poklepała go po plecach.

— Już, Newt — powiedziała. — Już, wdech i wydech.

— N-nie mogę o-oddychać... — wydyszał blondyn, ledwo przełykając ślinę. Mówił z trudem, a Grace cudem zrozumiała, co do niej właśnie powiedział.

— Newt, spójrz na mnie. — Ujęła jego twarz w dłonie. Gdy chłopak wreszcie skupił swój wzrok na jej twarzy, kontynuowała. — Musisz wziąć głęboki wdech. Zaraz podam Ci serum.

— Serum? Zwariowałaś już do reszty? — syknął Hayden, zakładając ręce na piersi. — Mamy tylko kilka fiolek!

— Cholera jasna, możesz przestać? — jęknęła, w dalszym ciągu próbując zmusić Newta do złapania oddechu. -— Daj fiolkę z moim imieniem.

— Co? Chcesz naprawdę poświęcić swoją dawkę serum dla... ?

— Zamknij się wreszcie i przynieś! — syknęła. — Newt, patrz na mnie! Cholera jasna, wytrzymaj jeszcze tylko chwilę!

Krzyki Grace obudziły śpiącego w pokoju obok Minho. Azjata już po chwili wyjrzał na korytarz.

— Co się...? Cholera... — wymamrotał, podchodząc bliżej. — Nie, to niemożliwe. Przecież wszystko było dobrze!

— Jak widać, musieliście podać mu "lewe" serum. — Poklepała blondyna po policzku.

— Jak to: lewe?!

Grace przewróciła oczami.

— DRESZCZ nie znalazł leku na pożogę. My to zrobiliśmy — mruknęła. — Ale nie jest on taki, jak przedstawiał go wam DRESZCZ. Tworzenie tego leku jest jeszcze trudniejsze. Potrzebnych jest kilka trudno dostępnych składników i krew odpornego.

— Krew Thomasa... — wyszeptał.

— Kogo? — Miała nadzieję, że się przesłyszała.

— No, Thomasa. Jego krew podobno niszczy wirusa.

VIRUS • THE MAZE RUNNER ENDING STORY ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz