Minął już ponad tydzień od momentu, gdy Grace zdecydowała się na tę niewygodną rozmowę z Thomasem. Po całym zajściu czuła się naprawdę okropnie, ponieważ chłopak dosyć mocno zaczął unikać jej i swojego przyjaciela Newta. Blondyn również wyglądał na zaniepokojonego całą tą sytuacją. Często próbował zagadać to do jednego, to do drugiego, jednak gdy dziewczyna kilkakrotnie kazała mu się nie wtrącać, odpuścił. Nie czuł potrzeby się z nią kłócić. Wiedział, że jeśli Grace będzie chciała mu o czymś powiedzieć, to na pewno będzie gotowy jej wysłuchać.
Tego wieczora brunetka padła na łóżko czując, że jest zbyt zmęczona, żeby zająć się wszystkimi papierami, które już od kilku dni zalegały na jej biurku. Zamknęła powoli oczy, próbując się choć na chwilę przespać. Niestety, nie dane było jej długo zostać samej w czterech ścianach własnego pokoju. Już po chwili drzwi otworzyły się na oścież, a nastolatka usłyszała jak ktoś szybko wchodzi do pomieszczenia.
— Gracie? — Gdy usłyszała głos Newta, lekko się spięła. Od kilku dni poważnie myślała nad tym, jak powiedzieć blondynowi, że nie może już na nic więcej liczyć z jej strony. Tak, było to wszystko strasznie skomplikowane. Czuła się kompletnie rozdarta.
— Newt, nie teraz. Proszę cię — jęknęła, chowając twarz w poduszce. Zacisnęła na niej zęby, żeby nie wrzeszczeć z nadmiernej irytacji.
— Ale to bardzo ważne! — Chłopak wyrzucił ręce w powietrze. — Thomas, on...
Grace niemal od razu uniosła gwałtownie głowę. Musiała przyznać, że ton głosu Newta dość mocno ją zaniepokoił.
— Co? Co Thomas? — spytała szybko, siadając na łóżku. — No, gadaj! Co jest grane?!
— Zamknął się w łazience. — Blondyn zagryzł wargę. — I stłukł lustro, chyba...
Brunetka zerwała się z miejsca i podbiegła do niego. Złapała go mocno za ramiona i wypchnęła na korytarz.
— Na którym piętrze? — spytała, a gdy chłopak nie odpowiedział mocniej go szarpnęła. — No mów, do cholery!
— Na górze — wydusił wreszcie, a Grace czym prędzej popędziła w stronę schodów. — Gracie, zaczekaj!
Ona jednak go nie słuchała; nie zamierzała się zatrzymać. Czym prędzej wbiegła na drugie piętro i uderzyła mocno w drzwi łazienki.
— Thomas? Thomas, do cholery! — zawołała, kładąc szybko dłoń na klamce. Szarpnęła nią kilka razy, jednak drzwi nadal pozostawały zamknięte. — Tommy, proszę cię! Nie rób głupot, Thomas! Otwórz! Otwórz drzwi, Tommy!
Rozejrzała się w panice za czymś, czym mogłaby rozwalić zamek. Niestety, nic takiego nie było w pobliżu. Gdy wreszcie spojrzała z przerażeniem w stronę schodów, dostrzegła Newta, który stał jak gdyby nigdy nic, przygryzając wargę.
— Newt, rusz się kretynie! — krzyknęła, znów uderzając dłonią w drewno. — Cholera jasna, Tommy!
Thomas, uwięziony po drugiej stronie drzwi, nie odpowiedział. Nie był w stanie tego zrobić, ponieważ oddychał ciężko, próbując nabrać do płuc chociaż odrobinę świeżego powietrza.
Nie miał zamiaru popełnić samobójstwa, broń Boże! Po prostu kilku chłopaków przed nim brało szybki prysznic, przez co na podłodze zebrało się dosyć dużo wody. A Thomas zupełnie przypadkiem poślizgnął się na mokrych kafelkach i wpadł na to nieszczęsne lustro. Uderzył w nie głową, rozcinając sobie łuk brwiowy i skroń. Ponadto upadając na ziemię najprawdopodobniej złamał sobie rękę, ponieważ nie potrafił jej nawet unieść. Podźwignął się tylko na tyle, ile mógł i przesunął pod obitą kafelkami ścianę. Oparł się o nią plecami i zamknął oczy, przygryzając mocno dolną wargę. Ból nie był jego największym kłopotem. W końcu chłopak dużo wcześniej przeżył postrzał. Niestety, pech chciał, że często mdlał na widok dużej ilości krwi. Kafelki podłogowe wręcz przestały być chociażby szare. Prawie w całości pokrywała je szkarłatna, lepka ciecz.
CZYTASZ
VIRUS • THE MAZE RUNNER ENDING STORY ✓
Misteri / Thriller❝Mówisz poważnie, Thomas? Wolność? Miłość? Rodzina? Naprawdę stuknij się w łeb, jeśli nadal wierzysz w takie bzdury.❞ DRESZCZ upadł. Denver padło. Świat umarł. Oni jednak nigdy nie przestali walczyć. __________________ thomas x oc perspektywa/pov...