Rankiem Grace obudziła się dosyć późno, a gdy się rozejrzała, spostrzegła, że Thomasa nie było już w pokoju. Przetarła zmęczona oczu i wstała, czym prędzej zgarniając świeże ubrania, które wisiały na stojącym obok łóżka krześle. Ziewnęła cicho i wsuwając palce w swoje lekko zmierzwione włosy, ruszyła w stronę drzwi pokoju. Wyszła na korytarz i powolnym krokiem skierowała się w stronę łazienki. Gdy była niecałe pół metra od drzwi, niemal potknęła się o wystającą deskę podłogową.
Cóż. Była dziś kompletnie niewyspana, przez co ledwo stała na własnych nogach. Przez tę nocną, dosyć niepokojącą rozmowę z Newtem nie zmrużyła oka. Miała wrażenie, że blondyn swoimi słowami chciał zwrócić na coś jej uwagę, jednak za cholerę nie miała pojęcia, o co mogło mu chodzić.
Ziewnęła cicho, naciskając na klamkę. Zabarykadowała się w łazience i wzięła szybki, orzeźwiający prysznic. Niemal od razu poczuła się lepiej. Wychodząc z kabiny rozczesała palcami swoje mokre włosy i drugą ręką sięgnęła po ubrania. Szybko się z tym uporała i już bez zbędnego ociągania się wypełzła z łazienki. Od razu skierowała się z powrotem do swojego pokoju i wchodząc do środka, zamknęła za sobą drzwi na klucz. Potem odwróciła się twarzą do swojego łóżka i z wrażenia aż upuściła prążkowaną piżamę na podłogę. Na jej materacu siedział Thomas. Gdy spostrzegł, że dziewczyna w końcu go zauważyła, uśmiechnął się pokazując swoje białe zęby.
— Dzień dobry, Gracie — powiedział, przekrzywiając delikatnie głowę w prawą stronę.
— Dobry, dobry — wymamrotała. — Co ty tutaj robisz tak wcześnie? Nie było cię tutaj jeszcze przed chwilą...
Chłopak wstał powoli z łóżka i podszedł do dziewczyny. Położył dłonie na jej biodrach i przyciągnął czule do siebie. Przytulił ją, chowając twarz w zagłębieniu jej szyi.
— Miło mi, że się cieszysz na mój widok - parsknął lekko rozbawiony.
- Ugh, przestań — burknęła, obejmując go ramionami w pasie. Wtuliła się w niego i zamknęła oczy. — Naprawdę cieszę się, że wciąż tutaj jesteś.
— Nie zostawię cię nigdy — powiedział z przekonaniem, mocniej tuląc nastolatkę do swojego torsu. — Kocham cię, Gracie...
Brunetka na dźwięk tych słów uśmiechnęła się pod nosem, jednak po chwili odsunęła się od niego powoli. Spojrzała głęboko w jego oczy.
— Naprawdę? — spytała z niedowierzaniem.
— Oczywiście — odparł z powagą. Na potwierdzenie swoich słów złapał ją delikatnie za rękę i splótł ich palce razem. — I mimo tego, jak bardzo znów będziesz mnie odtrącać, ja zawsze będę przy tobie.
Grace poczuła łzy, cisnące się jej do oczu. Z niewiadomych przyczyn przypomniał jej się Newt i to, jak okrutnie go potraktowała. Wiedziała, że tego nie wybaczy sobie do końca życia.
— Nie powinieneś — szepnęła. — Nie powinieneś tego mówić.
— Dlaczego? — Zdziwił się. Utkwił w niej swój zatroskany wzrok. — Gracie, co się dzieje? Może chciałabyś o czymś porozmawiać? Wyżalić się? Pamiętaj, że jestem tutaj dla ciebie.
— Chciałabym porozmawiać — wyznała w końcu, spuszczając wzrok na swoje buty. — Niestety czuję, że zaczynam nie wyrabiać sama ze swoimi myślami.
Thomas kiwnął głową i pociągnął dziewczynę za sobą w stronę łóżka. Usiadł na materacu i po chwili posadził ją ostrożnie na swoich kolanach. Potem uniósł rękę i założył nastolatce ciemny kosmyk włosów za ucho.
— Słucham cię, Grace. Mów.
Dziewczyna odetchnęła.
— Coraz bardziej męczy mnie ta cała sytuacja — powiedziała po chwili ciszy. — Przytłacza mnie to wszystko.
Kiwnął głową, wciąż nie spuszczając wzroku z nastolatki.
— Rozumiem. Dla każdego z nas nie jest to łatwe.
— Wiem, jednak muszę ci się do czegoś przyznać... — zaczęła niepewne. — Nie jest to coś złego, jednak mocno mnie to zaniepokoiło.
— Co się stało?
— Tej nocy obudziłam się w środku nocy za potrzebą. Nie chciałam cię budzić, więc cichaczem wymknęłam się z pokoju... — Wzięła głęboki wdech. — Gdy wyszłam na korytarz, od razu poczułam, że nie byłam tam sama. Ktoś... Ktoś jeszcze oprócz mnie tam stał. Okazało się potem, że był to Newt... Rozmawialiśmy.
Thomas słysząc to imię delikatnie się spiął, jednak po chwili z trudem się opanował. Nie czas na zazdrość. Potrząsnął głową.
— Mów dalej. — Zachęcił ją.
— Powiedział mi wszystko, co o mnie myśli. — Westchnęła. — Cała nasza rozmowa była dosyć dziwna...
—- W jakim sensie?
— Ugh, nie wiem! — jęknęła z irytacją w głosie. — Newt zachowywał się po prostu dziwnie. Nie potrafię ci tego wytłumaczyć. Po prostu wyczułam, że coś jest nie tak. Mam wrażenie, że dzieje się z nim coś złego, ale sama do końca nie wiem, co.
— Posłuchaj mnie uważnie. — Ponownie złapał ją za rękę. — Bez względu na wszystko, jestem tutaj dla ciebie. Naprawdę nie obchodzi mnie, co on ci tam powiedział i...
— Nie, Thomas — przerwała mu. — Newt naprawdę w tej sprawie ma rację. Najlepiej będzie, gdy dasz sobie ze mną spokój. Zranię cię tak samo, jak jego.
— Grace, przestań. — Wywrócił oczami. — Kocham cię, czy tego chcesz, czy nie.
Nachylił się i złożył czuły pocałunek na ustach dziewczyny. Naprawdę kochał tę dziewczynę. Uwielbiał każdą część jej wybuchowego charakteru. Kochał w niej wszystko. Dosłownie wszystko.
Grace nie opierała się. Przesunęła dłonie na jego szyję i przyciągnęła bliżej siebie. Uśmiechnęła się delikatnie w jego usta i pogłębiła pocałunek. Po jej bladych policzkach mimowolnie spłynęło kilka łez. Była szczęśliwa. Naprawdę nie sądziła, że Thomas okaże się dla niej tym jedynym.
— Kocham cię, Tommy — szepnęła, rozłączając ich usta. Oparła czoło o to jego i kolejny raz zamknęła oczy. — Kocham cię. Bardzo.
Thomas uśmiechnął się szeroko, przyciągając ją jeszcze bliżej siebie. Naprawdę w tym momencie czuł się równie szczęśliwy. Tak szczęśliwy, jak nigdy wcześniej.
Po chwili znów zbliżył się do jej twarzy, nie spuszczając z niej wzroku. Nachylił się ponownie, chcąc wznowić tę przyjemną czynność. Ona również przysunęła się bliżej niego.
I wszystko byłoby naprawdę piękne, gdyby nie jeden, głośny strzał, który właśnie w tym momencie przerwał przyjemną ciszę, panującą niemal w całym budynku.
Maraton [2/3]
CZYTASZ
VIRUS • THE MAZE RUNNER ENDING STORY ✓
Mystery / Thriller❝Mówisz poważnie, Thomas? Wolność? Miłość? Rodzina? Naprawdę stuknij się w łeb, jeśli nadal wierzysz w takie bzdury.❞ DRESZCZ upadł. Denver padło. Świat umarł. Oni jednak nigdy nie przestali walczyć. __________________ thomas x oc perspektywa/pov...