2.17

4.6K 220 231
                                    

Przychodzi Sylwester i nie wiem czemu, ale zgadzam się, żeby impreza odbyła się u nas w domu. Dopiero w samego Sylwestra orientuję się, jak głupi to był pomysł, bo nagle ma się zjechać do nas większość naszych znajomych i nici z mojego spokojnego świętowania Nowego Roku. Diana i Laurenty też obiecują, że się pojawią i jedynie w tym doszukuję się jakiejś nadziei.

Cały dzień trwają przygotowania, polegające głównie na tym, że ja sprzątam i chowam najcenniejsze rzeczy po szafkach, Michał jeździ i kupuje alkohol i jakieś przekąski, Franek zamawia pizzę i ogarnia co jeszcze może zamówić do jedzenia, a Krzysiek rozkłada w naszym salonie stanowisko do djki, wcześniej przesuwając choinkę i prawie tłukąc wszystkie bombki.

O 17 mam już dosyć tej imprezy. A ona ma się rozpocząć o 20.
Idę na górę i przebieram się z dresów w sweterek z dekoltem i czarne spodnie, a potem wiążę włosy. Kiedy wpinam w uszy kolczyki od Michała, ten właśnie wchodzi do pokoju. Uśmiecha się i podchodzi do mnie. Obejmuje mnie od tyłu za brzuch, a ja uśmiecham się. Całuje mnie w szyję.

- Co ty taka spięta?- pyta. Śmieję się.

- Och, to tylko okazja do rozwalenia naszego całego domu. Przecież co może się stać.- obracam się do niego. Śmieje się krótko, a potem zaczyna iść tyłem, ciągnąc mnie za sobą.

- Nic się nie stanie.- zapewnia. Opada na materac i ciągnie mnie za sobą. Śmieję się i wspinam na jego biodra, a potem nachylam się i całuję go.

- Jasne.- mówię po chwili, obracając głowę.- Ile ma tu być osób?

- Trzydzieści. W porywach czterdzieści.- odpowiada i przekłada nas tak, że leżę pod nim. Śmieję się, a on zjeżdża pocałunkami na moją szyję. Przymykam powieki, ale szybko je otwieram, kiedy czuję, jak zasysa moją skórę w jednym miejscu.

- Michał!- wołam, a on chichocze. Zrywam się i biegnę do lustra. Na mojej szyi widnieje sporej wielkości malinka. Przewracam oczami.

- To tak, żeby wszyscy wiedzieli, że nie mogą cię tknąć.- informuje, wstając i podchodząc do mnie. Jest wyraźnie dumny z siebie, na co prycham. Całuje mnie w żuchwę i wychodzi.

- Zachowujesz się jakbyś miał dwanaście lat!- wołam za nim, a on się śmieje.

Ludzie zaczynają się schodzić o 19.30. Witam się ze wszystkimi, mimo tego, że z większością tych osób rozmawiałam tylko parę razy w życiu. Są to koledzy chłopaków z drużyny, znajomi z liceum i ich drugie połówki. Oddycham z ulgą, kiedy pojawiają się Diana i Laurenty. Oboje wyglądają cudownie. Uśmiecham się i ciągnę ich do alkoholu.

Przyjeżdża pizza i Michał i Franek idą po nią. Jem dwa kawałki, a potem wciągam się w picie. Piję szoty, drinki i z każdym kolejnym łykiem alkoholu, stres coraz bardziej ze mnie schodzi.

- Ale jesteś oznakowana.- mówi w pewnym momencie Franek, śmiejąc się. Przewracam oczami.

- To twój durny przyjaciel.- szukam wzrokiem Michała. Stoi z jakimiś kumplami z liceum, tuż obok strefy wydzielonej przez Krzyśka do tańczenia.

- Durny, nie durny, nikt już się ciebie nie czepi.- śmieje się Franek i odchodzi. Zauważam, że Diana stoi sama z boku, więc podchodzę do niej. Jest zapatrzona w jeden punkt, a ja podążam za jej wzrokiem i po chwili patrzę na nią ze zdziwieniem.

- Diana?

Dziewczyna drga i zerka na mnie.

- No?

- Co robisz?

- Zapatrzyłam się.- czerwieni się.

- No okej, ale czemu na Krzysia?- rumieni się jeszcze bardziej, a ja wzdycham ciężko.- Diana...

- Wiem.- mówi cicho.- Nic na to nie poradzę.

- Od kiedy?- pytam, a ona uśmiecha się krzywo.

- Sama nie wiem.- przyznaje i wzdycha. Obejmuję ją.

- Idziemy pić.- zarządzam. Nalewamy sobie kilka szotów i wychylamy je, ze śmiechem. Do Diany podchodzi jakiś kolega ze szkoły, a ja z uśmiechem ruszam w stronę innych ludzi.

Czas do północy biegnie bardzo szybko. Zarządzamy odliczanie, a potem wszyscy składamy sobie życzenia. Na koniec wychodzimy na dwór, żeby popatrzeć na fajerwerki.
Staję obok Michała, a on przytula mnie mocno do siebie. Wszyscy rozmawiają, a on pochyla się i całuje mnie. Splatam palce na jego karku i przyciągam go do siebie, a on uśmiecha się.

- Kocham cię.- szepczę po chwili. Stykamy się czołami.- I zawsze będę cię kochać.

Nic nie mówi, ale uśmiecha się, a w jego oczach widzę iskierki radości.

Wracamy do zabawy i Michał porywa mnie do tańca. W sumie, alkohol wszedł nam już na tyle, że mniej tańczymy, a więcej się całujemy, ale nikt nie zwraca na nas uwagi. Część osób też tańczy, część rozmawia, a ja nawet nie zauważam, kiedy muzyka przestaje płynnie przechodzić, a zaczyna być odtwarzana jak z playlisty. Dopiero po jakimś czasie marszczę brwi i odrywam się od Michała. Chłopak zaczyna całować mnie po żuchwie, a ja obracam głowę.

- Michał...

- Mhmmm...

- Gdzie Szczepan?- pytam. Zerkam na niego, a on marszczy brwi i patrzy za mną na konsolę, która teraz jest pusta.

- Nie wiem.- mówi. Rozglądam się po pokoju.- Och, daj spokój, ile on ma kurwa lat...- jęczy Michał, ale ja zerkam na niego.

- A co jak rzyga? Co jak zgonuje?- pytam.

- Nic, ja pierdole, wiele razy już tak robił.- chłopak wykręca oczami. Chwytam go za rękę i zaczynamy chodzić po pomieszczeniu, ale Krzysia nigdzie nie ma. W kiblu na dole całuje się jakaś parka, więc wyganiamy ich, bo nie do tego służy to pomieszczenie. Franek siedzi z paroma chłopakami ze swojej klasy i rozmawia, więc podchodzę do nich.

- Gdzie Krzysiek?- pytam. Chłopak patrzy na mnie i na Michała, który wzrusza ramionami.

- Nie wiem. Nie widziałem go już z godzinę.

Patrzę na Michała, a potem ruszam po schodach na górę. W pokoju Adama, siedzi on i paru innych chłopaków i toczy się jakaś bardzo dziwna, pijacka rozmowa. W pokoju Franka zgonuje jakaś dziewczyna. Patrzę na Michała.

- Zamknąłeś nasz pokój?- pytam, a on kręci głową. Na szczęście u nas w pokoju śpi Laurenty, który widocznie trochę przedobrzył.

- O kurwa.- mówi Michał. Laurenty uchyla powieki i patrzy na nas.

- O... Sory, że wam tak... Wbiłem tu, ale... Spać mi się zachciało.- mówi. Śmieję się.

- Śpij, śpij, potem cię obudzimy.- mrugam do niego. Chłopak kiwa głową i wraca do spania. Wychodzimy z Michałem z pokoju, a on kręci głową.

- Czasem cię nienawidzę. Gdzie my mamy spać?- warczy. Śmieję się.

- Damy radę.- mówię i wspinam się na palce, żeby go pocałować. Przyciąga mnie do siebie i rusza w stronę ściany, o którą mnie opiera.- Michał...

- Mhm...- odsuwa się delikatnie.

- Szczepan.- przypominam, a on przewraca oczami. Ruszamy do jego pokoju i otwieramy drzwi. I oboje zamieramy.

- O kurwa...- mówi cicho Michał. Na łóżku chłopaka leży on i jakaś dziewczyna, w której szybko rozpoznaję moją przyjaciółkę. Śpią, a on przez sen mocno ją obejmuje.

- O chuj.- szepczę.- Wychodzimy.- zarządzam. Tak też robimy. Stajemy na korytarzu i wymieniamy spojrzenia. A potem Michał się śmieje.

- Teraz nie będzie już mógł na nas krzyczeć, że coś robimy.- zauważa. Wykręcam oczami i ciągnę go na dół.

- Muszę się napić.- informuję. Śmieje się, ale dołącza do mnie. Pijemy razem, a potem siadamy na kanapie, gdzie jest mało osób.

- Szczęśliwego nowego roku.- mówi Michał, rozglądając się po bałaganie panującym w naszym domu.

- Szczęśliwego.- odpowiadam i opieram głowę o jego ramię, ciężko wzdychając.

Jakość uśmiechuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz