•4•

316 28 17
                                    

-Roszpunko proszę! Nie wybacze sobie jak coś ci sie stanie! -brunetka wciąż próbował odciągnąć księżniczke od tego pomysłu. Choć wiedział, że ma nikłe szanse.

Roszpunka odwróciła się do Cassandry. Swoją dłonią przejechała po jej policzku. Miała taką ciepłą i miękkią dłoń. Brunetka mogłaby pozostać w tej chwili już na zawsze. Niestety nie miała daru zatrzymywania czasu. Złotowłosa odsunęła rękę i ostatni raz spojrzała w oczy przyjaciółki. Jej kojący wzrok może rozgrzać nawet najchłodniejsze serce. A właśnie takie było serce Cassandry zimne i puste. Dzieczynie brakowało czegoś. Nie miała czym zapełnić pustki w sercu, aż nie zjawiła się Roszpunka. Puls przyśpieszył, a mózg nie mógł skupić się na niczym innym.

Teraz, gdy kolejne minuty były wielką niewiadomą, brunetkę wypełniał strach o dziewczynę, która wypełniła ciepłem jej wnętrze, a co najważniejsze jej serce.

Roszpunka odwróciła się i podeszła z Varianem do dziwacznej maszyny.

-Co to jest? -zapytała z obawą księżniczka.

-Spokojnie to nie będzie bolało... Chyba. -chłopak wzruszył ramionami.

Podszedł do dziewczyny od tyłu i zaczął rozwiązywać jej gruby warkocz.

-C-co robisz?

-Oh, no tak, już ci tłumaczę. Czarne kamienie silnie reagują na twoje włosy, a oba te przedmioty są niezniszczalne. Dlatego właśnie myślę, że jedyną rzeczą jaka może ruszyć te kamienie to twoje włosy.

Gdy wszystko było już gotowe, a maszyna była nakierowana na bursztyn, księżniczka ze strachem w oczach spojrzała na swoją matkę, a następnie dała znak Varianowi, że mogą zaczynać. Niebieskooki uruchomił maszynę. Kamień przeszedł złoty blask, za to księżniczka upadła na kolana.

-Roszpunko! -przestraszona dwórka ponownie próbowała wyrwać się z fioletowej mazi, jednak na darmo.

Księżniczkę przeszedł dreszcz bólu. Ogarnął ją chłód. Zaczęła łapczywa nabierać powietrza w płuca. Nie wiedziała ile jeszcze tak wytrzyma.

Varian, który nie zwracał na nią uwagi, śledził poczynania maszyny. Z rozpaczą zauważył, że bursztyn ani drgnie. Nawet najmniejszej dziurki. Wyłączył maszynę i odepchnął ją na bok. Księżniczka poczuł natychmiastową ulgę.

Królowa korzystając z zamieszania na drżących nogach wstała i podeszła do niewielkiego stolika. Przez krótka chwile zastanawiała się, którą fiolkę wybrać. Uwolniła Cassandre i podbiegła do Roszpunki.

-Kochanie...słyszysz mnie? Odpowiedź proszę. -przyciągnęła córkę do siebie.

-Co się stało?... -zapytała słabym głosem księżniczka. Po czym lekko obieła matkę.

Varian uklęknął przy bursztynie i z rozpaczą łkał. Wzdrygnął się zauważałnie, gdy poczuł zimną stal dotykającą jego ramienia. Podniósł wzrok i zmarszczył brwi w gniewie.

-Chciała ci tylko pomuc, ale zmarnowałeś swoją szansę, zdrajco. -powiedziała oschle brunetaka.

Chłopak skrzywił się lekko na te słowa, ale bez mrukniecia wstał i odwrócił się przodem do dziewczyny.

***

Cała czwórka skierowała się do wyjścia, ale kiedy opuściła dom nie spodziewała się widoku jaki zastanie.

Maszyny ogromnych rozmiarów i owiele mniejsi strażnicy walczący ze sobą. Varian uśmiechnął się.

-Nie dacie rady ich powstrzymać.

Roszpunka z przerazeniem śledziła ruchy swojego chłopaka. Nagle poczuła dziwne ukłucie w klatce piersiowej. Jakaś dziwna niewidzialna siła kazała jej coś zrobić. Zrobiła krok na przód, a potem następny i następny. Nagle oprzytomniała, gdy jej dłoń musnęła czarny kamień. Nie mineła nawet sekunda, gdy niepewność i strach zastąpiła odwaga. Bez dłuższego satanawiania się, księżniczka złapała za kamień, który rozbłysł mocnym niebieskim światłem. Włosy Roszpunki mieniły się na złoto, a kamienie wyrastamy jeden po drugim, aby po kolei zniszczyć wszyskie maszyny Variana. Królowa, Varian i Cassandra stali osłupieni mocą dziewczyny.

Cisza. Chmury zniknęły, a niebo ukazało piękno gwiazd. Wszystko ucichło, a spokój opanował wszystkich, oprócz jednego zagubionego chłopca. W jego niebieskich oczach, pełnych łez, odbijała się tarcza księżyca. Dla niego wszystko się skończyło.

***

Roszpunka zapukała do pokoju przyjaciółki. Nie dostała pozwolenia lecz i tak weszła do środka. Zastała tam brunetke spoglądając w dal za oknem, smutnym wzrokiem. Podeszła do niej i oparła się bokiem o ścianę, patrząc swoimi dużymi oczyma na dziewczyny przed nią.

Co pomyślą inni? ~Cassunzel~ ✔ZAKOŃCZONE✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz