•5•

321 30 20
                                    

-Słuchaj...nie wiem dlaczego jesteś taka smutna i wogóle. Przecież wygraliśmy. -Roszpunka przykucneła przy nogach brunetki i oparła się o nie ręką. - Nic się nikomu nie stało i wszystko się dobrze skończyło.

-Ale mogło się stać dużo... -Cass nadal nie zamierzała spojrzeć na przyjaciółke.

Jej miękkie włosy rozwiał zimny wiatr, a kojące słońce znikało za horyzontem. Ostatnie jego promienie oświetliły zmęczoną buzie dwórki. Lecz nie można było dostrzec kilku łez w kąciku jej oka. Nie chciała płakać. Nie cierpiała pokazywać słabości, ale gdy chodziło o coś tak ważnego, jak mogła się nie martwić.

-Na przykład? -zaczęła spokojnie złotowłosa, lecz nie usłyszała odpowiedzi. -Cass? Spójrz na mnie proszę, porozmawiajmy chce wiedzieć co się stało, nigdy taka nie byłaś...

-Roszpunko, tamtej nocy, oczywiście martwiłam się o królową i o cała resztę, ale najbardziej bałam się, że stracę ciebie. Zawsze dawałaś mi nadzieję, gdy było źle. Byłaś moim promykiem nadziei, kiedy robiło się ciemno. Więc... Po prostu się bałam... -brunetką spojrzała na krótka chwilę na Roszpunke, a następnie spuściła wzrok na kolana.

-Nie wiem co powiedzieć, Cass...-księżniczka wyraźnie była zdziwiona, ale zrobiło jej się ciepło na sercu po usłyszeniu tak miłych słów.

Złotowłosa przytuliła do siebie dziewczynę.

-Dziękuję, że mi to mówisz. Ty też jesteś dla mnie bardzo ważna. Wiesz o tym?

Cassandra obieła przyjaciółkę, co Roszpunka uznała za tak.

***

Dziewczyny właśnie spędzały kolejny dzień razem. Wszystkie smutki poszły w zapomnienie, i dnie znowu stawały się jasne i cudowne. Cassandra nigdy nie sądziła, że chodzenie po łące i zbieranie kwiatów, aby Roszpunka mogła z nich upleść wianki, może być takie przyjemne. Ona sama wybrała by raczej jakieś bardziej ciemne i mroczne miejsce na spacer, ale naszczęście księżniczce udało się ją przekonać na spacer po zielonej łące. Słońce wesoło świeciło, a nad głowami ludzi rozbrzmiewała muzyka ptaków. Dziewczyna spojrzała na Roszpunke. Jej mina z którą w skupieniu wiązała każdy kwiatek, była rozczulająca. Cassandra uśmiechneła się sama do siebie, a następnie podeszła do złotowłosej.

-Widzę, że już kończysz. -podała jej jeszcze kilka małych, kolorowych kwiatków.

-Tak! -powiedziała z lśniącym uśmiechem księżniczka. -Proszę twój już skończyłam.

Dziewczyna wyciągnęła rękę w stronę brunetki, aby podać wianek. Choć gdy zobaczyła jej lekka nie chęć, tylko po kręciła głową z rozbawieniem. Wstała i sama jej nałożyła.

-Cass, wyglądasz ślicznie. -stwierdziła Roszpunka.

-No dobrze... Może odpoczniemy jeszcze trochę zanim wrócimy do zamku, co? -zapytała starsza dziewczyna.

Przyjaciółki położyły się na miękkiej trawie. Słońce ogrzewało ich twarze. Nie rozmawiały ze sobą, ale nie było to potrzebne. Nagle Cassandra odwróciła się na brzuch i podparła się na łokciach.
Spojrzała na swoją towarzyszkę. Od słońca piegi księżniczki stały się jeszcze bardziej wyraźne. Roszpunka wyczuła, że jest obserwowana więc otworzyła swe zielone oczy. I wtedy napotkała inne. Przeszywający brąz, a w nim wszystkie uczucia. Księżniczka zapatrzyła się w nie, odkrywający tajemnice, które się tam kryły. Nie wiadomo ile tak trwały, ale wystarczająco długo, aby dwa serca zabiły tym samym rytmem, a dusze już nigdy nie mogły być rozłączone.

Gdy niebo zaszło znienawidzonymi, w tamtym momencie, chmurami. Zawiał chłodny wiatr rozbudzając dziewczyny.
Obie trochę speszone odrazu odsunęły się od siebie. Każda poczuła to samo, tak samo jak każda z nich nie wiedziała co ma teraz zrobić.

-Em...m-myślę, że powinniśmy już wracać. -zaproponowała księżniczka.

-Tak dobry pomysł.

Powrót do zamku był dość krepujacy. Dziewczyny zerkały na siebie, raz po raz. Cassandra musiała zrobić jakiś krok. Bała się to oczywiste, ale serce głupie, gdy złapie się w sidła miłości...

Brunetka dotknęła swoją dłonią tą Roszpunki. Lecz księżniczka odrazu się spieła i odsunęła rękę.

-Przyśpieszmy trochę, może zacząć zaraz padać. -powiedziała złotowłosa zimnym głosem.

Cassandra nie poznała jej w tamtym momencie, ale napewno pożałowała swojego czynu. W sumie nie możliwe, żeby Roszpunka poczuła to co ona. Przecież ma już ma z kim dzielić swój los. I znów to samo. Strach. Strach, że już nigdy nie będzie tak samo, że dziewczyna właśnie straciła swój promyk nadziei.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
W kolejnym rozdziale będzie już Varian xD

Co pomyślą inni? ~Cassunzel~ ✔ZAKOŃCZONE✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz