•10•

254 29 31
                                    

Julek już od pewnego czasu zastanawiał się nad dziwnym zachowaniem swojej ukochanej. I mówiący dziwnym nie miał na myśli jej szalonego ego. O nie to raczej było w zupełności normalne. Dał mu do myślenia dziwny smutek i niepokój w oczach Roszpunki. Zauważył to niedawno, ale zaniepokoiło go to. W końcu zielonooka była wulkanem radości i energii. A osłabienia i smutek zdarzały się żadko i tylko na chwilę.

Mężczyzna spojrzał na przymknię drzwi, a za nimi mógł dostrzec błysk złocistych włosów. O czym mogły rozmawiać? Nie zdarzało się, że Roszpunka miała przed nim jakiekolwiek tajemnice. Brunet skupił się, aby móc usłyszeć choć jedno słowo. Niestety nie ważne jak się starał nie mógł nic usłyszeć.

Westchnął zrezygnowany i zanurzył się w wspomnieniach. Tyle minęło od czasu, gdy pierwszy raz ujrzał piękną niewiaste w wysokiej wierzy. Wtedy na pewno nie pomyślałby, że to wszystko tak się potoczy. Roszpunka. Tak, to była dziewczyna z którą chciał spędzić resztę swych dni. Bardzo chciał wziąść z nią ślub i po prostu żyć szczęśliwie.

Księżniczka niepewnie spojrzała w oczy dziewczyny stojącej przed nią. Widziała w tych szkarłatnych oczach wszystko. Nadzieję, strach, niepewność. Cassandra zawsze chciała grać twardą. Ukrywała emocję, ale wystarczyło tylko, że lepiej się przyjrzysz, a ujrzysz wszystko co tak desperacko chowa w sobie. W końcu ludzie których najtrudniej jest pokochać, najbardziej tego potrzebują. A brunetka była właśnie taką osobą.

-Cass...ja nie wiem. -blondynka przypomniała sobie o Julku siedzącym w pokoju. Poczuła strach.

-Roszpunko proszę, nie mów tak. Muszę wiedzieć. Kocham cie, wie.. -wypowiedź dwórki przerwała sama Roszpunka.

-Ciszej. Nie zapominaj, że jesteśmy na korytarzu. - powiedziała księżniczka zimnym głosem, rozglądając się nerwowo.

-Co? -Cassandra odsunęła się od dziewczyny - Dlaczego tak mówisz? Tam na łódce wszystko było tak piękne i idealne, dlaczego teraz też tak nie może być?! Dlaczego, robisz nadzieję, a następnie niszczysz ją jednym słowem?

-Czy mogłabyś łaskawie tak nie krzyczeć? -zielonooka z irytowała się.

-Wiesz co? A proszę bardzo. -Brunetka odwróciła się napięcie i odeszła szybkim krokiem.

-C-Cass czekaj... -blondynka próbowała ją zatrzymać jednak na darmo.

Nie chciał tego powiedzieć. To wszystko nie miało tak być. Dlaczego zawsze w najważniejszych momentach musi paraliżować ją strach? Przygnębiona wróciła do pokoju w którym czekał na nią jej chłopak.

***

Cassandra siedziała na ławce w królewskich ogrodach. Zachodzące słońce ostatnimi promykami muskało jej twarz. Myślała, że znalazła już szczęście. Miliony myśli wirowały jej w głowie. Więc, Roszpunka kłamała? To było tylko pod wpływem chwili?

Dziewczyna skupiła swoją uwagę na słabych cieniach, które rzucały kwiaty. Zwiewne, delikatnie, piękne. Każdy silniejszy podmuch wiatru mógł złamać delikatną łodyżkę. Lecz, te właśnie delikatne roślinki dawały pożywienie dla owadów. Dla niektórych zupełnie nieistotne, ledwie ozdoba na świąteczny stół. Dla innych ratunek i dalsze życie.

Życie. Czy może być coś lepszego? Wszystko czego doświadczysz. Wzloty i upadki. Załamania, smutek, ale i szczęście i miłość. Tak, wszyscy mówią, że życie to największy skarb, lecz w w chwilach burzy może się załamać cały twój świat. Słońce może już nie wyjść zza chmur i już nigdy nie dać ci ukojenia.

Rozmyślania brunetki przerwał szelest liści gdzieś za jej plecami. Oczywiście domyślała się kto to był. Ciepła dłoń niemalże poparzyła skórę Cassandry.

-Cass, posłuchaj wiem, że jesteś zła, ale źle mnie zrozumiałaś. -delikatne słowa uderzyły z hukiem, niczym grom.

-Przestań, wiem, że się wstydzisz. Czego się mogłam spodziewać? Przecież to co było między nami było krótkie i bezsensowne.

Blondynka usiadła na ławce obok.

-W takim razie sprawmy, aby nasze uczucia miały sens, aby to wszystko nie okazało się tylko snem. -Roszpunka położyła dłoń na zimnym policzku dziewczyny.

Świat zawirował, jakby na przekór wszystkiemu co dwórka myślała. Ich usta złączyły się w czułam pocałunku. W tym geście zniknęły wszystkie troski. Cały ból i strach wyparował.

***

Księżyc w pełni oświetlał twarz księżniczki wtulonej w brunetkę. Roszpunka nie mogła zasnąć. Było jej ciepło, wygodnie. Lecz nadal coś nie pozwalało jej zmrużyć oka. Usłyszała dźwięki za drzwiami jej sypialni. Wiedziała, że to straż patrolująca zamek, ale co gdyby tym razem ktoś z nich wszedłby do jej pokoju? Zobaczył dwie dziewczyny tulące się do siebie. Co by pomyślał? Właśnie to nie dawało jej zasnąć. Bo gdyby powiedziała Julkowi, że czuje do niego jedynie przyjaźń. Mówiła wszystkim, że żywi uczucie do Cassandry, a na znak potwierdzenia złapała by ją za rękę i pocałowała w policzek. Co inni by pomyśleli?

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Mam nadzieję, że rozdział się spodobał. :>

Co pomyślą inni? ~Cassunzel~ ✔ZAKOŃCZONE✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz