•6•

289 25 20
                                    

Roszpunka dużo rozmyślała o ostatnich wydarzeniach z Cassandrą. Ale jednak trzeba się skupić na innych rzeczach. Bo chłopak który więziony jest w zimnym lochu, nadal czeka na ratunek. Trzeba było coś zrobić. Złotowłosa nie mogła uciekać od problemów. Nigdy tego nie robiła. Nawet jeśli w głowie miała tyle zmartwień, a serce rozrywał niepokój o dalsze dni. Nie myśląc zbyt wiele wstała z parapetu w swoim pokoju i poszła na spotkanie ze swoimi demonami.

Varian siedział skulony pod ceglaną ścianą. Loch jak loch. Niewielka klatka z małym okienkiem. Jedno było pewne to nie miejsce dla takich jak on, a jednak ktoś pomyślał, że to dobry pomysł umieścić tu chłopaka. Nie zważali na jego uczucia. W sumie czemu by mieli? Niebieskooki wiedział, że zrobił dobrze, choć czasami nie był pewny. Zrobił to co było konieczne. Nawet jeśli skończyło się koszmarnie. Varian nie wiedział co przyniesie przyszłość. Teraz głównie rozmyślał o przeszłości. O tym jak pięknie było kiedyś. Jak żył cudownym klamstwem i śnił, że poraz pierwszy w życiu może mieć prawdziwą rodzinę. Chłopak nie chciał płakać. Już nie. Za dużo łez wylało się w czasie samotnych, nieprzespanych nocy.

Varian wzrdygnął się słysząc szelest za jego celą. Instynktownie spojrzał w stronę źródła dźwięku. To co zobaczył było jego największym koszmarem, ale mogło być jego ukojeniem. Chłopak odwrócić wzrok czujac narastającą złość.

-Varian... -jako pierwsza odezwała się księżniczka.

-Czego chcesz? Po co tu wogóle przechodziłaś, co? -Varian odwrócił głowę w stronę Roszpunki. -Chcesz jeszcze bardziej popsuć mi życie? Niestety tu cię muszę zmartwić. Gorzej to już nie może być.

-Varian, ja chce ci pomuc. -dziewczyna podeszła do krat. -Tak bardzo się o ciebie martwię.

-Martwisz się? -zaśmiał się gorzko chłopak, po czym również wstał i podszedł do krat. -Ufałem ci...tak bardzo miałem nadzieję, że już zawsze będziesz przy mnie...że wszyscy będziecie.

W oczach księżniczki zbierały się łzy. Ten dzieciak był wyniszczony przez ogrom uczuć i zmartwień, a to wszystko jej wina.

-Proszę posłuchaj mnie. Jesteś moim najlepszym przyjacielem, a ja byłam taka głupia, że tamtego dnia zignorowałam cię i przez to cierpiałeś. Teraz chciałabym cofnąć czas, ale wiem że się nie da, dlatego proszę pozwól mi sobie pomóc. Pozwól mi dochować obietnicy i już zawsze być przy tobie... -gorzkie łzy popłynęły po ciepłych policzkach złotowłosej. -Możesz mi nie wybaczyć, ale nie pozwolę abyś zmarnował życie przezemnie.

Varian nie spodziewał się przeprosin księżniczki. Przynajmniej nie w taki sposób. Coś w nim pękło. Gdzie podział się cały jego gniew? Niebieskooki w tamtym momencie tak bardzo chciał go znaleźć, ale nie umiał. Widok płaczącej "byłej" przyjaciółki, która w tamtym momencie wyglądała tak niewinnie, zniszczył wszystko co negatywne w jego sercu. Odziwo pojawił się dziwny spokój, a także empatia. Bardzo chciał uspokoić księżniczkę. I znowu marzenia o lepszym jutrze powróciły.

-Ej, Roszpunko. Proszę przestań płakać. -szepnął. -Już- już dobrze? -to pytanie zadał bardziej sobię niż księżniczce.

Dziewczyna podniosła wzrok. Zielone oczy pełne łez, wciąż niepewnie sledziły ruchy chłopaka.

-C-co? -księżniczka myślała, że się przesłyszała.

-Ja...po prostu nie wiedziałem co mam robić. W sumie nadal nie wiem. Więc, może ty pokażesz mi właściwą drogę? -na twarzy Varian pojawił się nikły uśmiech.

Roszpunka otworzyła drzwi do jego celi, a gdy do niej weszła przytuliła chłopaka. Varian tak dawno nie czuł ciepła drugiej osoby. To uczucie, takie kojące. Znowu poczuł się pezpieczny i kochany. Niebieskooki odwzajemnił uścisk, a dookoła zapanowała błoga cisza.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Wesołych Świąt Wszystkim! ☺☺💙💙

Jest po trzeciej w nocy, a mi się przypomniało, że obiecałam ChicaSchleich123 napisać rozdział xD
Ale w sumie dobrze, że tak późno teraz mam najlepsze pomysły.

Co pomyślą inni? ~Cassunzel~ ✔ZAKOŃCZONE✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz