•15•

213 25 76
                                    

Dziewczyna złapała się za bolące ramię zaraz po tym, gdy została wepchnięta  do lochów i straciła równowagę na kamiennej podłodze. Spojrzała w górę i zauważyła jak Julek zamyka za sobą kraty, zaraz potym podchodząc do dziewczyny i dają jej kopniaka w brzuch.

-Dlaczego mi to robisz? -zapytała Cassandra kaszląc.

-Dlaczego?! Kochałem ją! Całym sercem, zrobiłbym dla niej wszystko, a ty mi ją odebrałaś! -mężczyzna zamknął dłoń w pięść i uderzył brunetkę. -Dalej wstań i pokaż co potrafisz. Przecież umiesz się bronić. -zaśmiał się kpiąco.

Cassandra poczuła smak krwi w ustach dotknęła wargi, która w tamtym momencie była cała w tej ciepłej cieszy. Przytrzymując się ściany wstała. Stanęła prosto i złapała się za wciąż bolącą rękę. Była wściekła. Za wszystko co zrobili Roszpunce i wściekła za to, jak bezmyślny był Julek rozpowiadając wszystkim co widział.

Popchnęła mężczyznę najmocniej jak umiała, lecz jedną ręką nie można wygrać z kimś kto dobrze umie walczyć. Julek zaśmiał się z jej naiwnych prób samoobrony i zaraz po tym przywalił jej z pięści w bolącą rękę.

Cassandra krzyknęła z bólu i zacisnęła powieki. Szybko starała się otrząsnąć i na oślep kopneła nogą. Niestety nie była zbyt szybka, a brązowooki zdarzył zrobić unik. Nie tylko uniknął ciosu, ale również złapał za nogę rywalki i przewrócił ją. Brunetka spojrzała niewyraźnym wzrokiem na Julka, nie jest za miło uderzyć drugi raz o wystające ze ścian kamienie.

-Mogę zrobić z tobą co tylko chcę i naprawdę bardzo mnie to cieszy. Nie wiedziałem, że zemsta może być taka przyjemna. -uśmiechnął się złowieszczo. -Roszpunka nie będzie tęskniła za długo. Jak tylko z tobą skończę pójdę do niej i przekonam ją, że jesteś nic nie warta i że wszystko co z tobą przeżyła to był tylko naiwny sen. Następnie się pobierzemy, zostanę królem, a ona będzie już zawsze u mego boku.

-Nie...Roszpunka nie będzie cie chciała, może i była z tobą szczęśliwa, ale wybrała tego kogo naprawdę kocha i nie zmienisz tego. -Cass próbowała wstać, ale miażdżący ból ręki uniemożliwił jej to.

-Błagam, czy ty naprawdę myślisz, że ona cie kocha? -zaśmiał się Julek. -Dziewczyna nie może kochać dziewczyny. To jej się tylko wydaję. Nigdy cie nie kochała i nie rób sobie nadzieji. To ja uratowałem ja z wieży i to mi powinna być wdzięczna! -Julek złapał się z głowę. -Jeszcze zobaczy, że mnie się nie odrzuca...

Był wściekły, a dziewczyna ranna. Musiała go powstrzymać zanim zrobi coś jej, albo co gorsza Roszpunce.

-Musisz się uspokoić i zrozumieć, że Roszpunka wybrała. To nie moja wina, ani tymbardziej jej. Zrozum proszę. -Cassandra starała się mówić z jak największym opanowaniem.

-Zamknij się! -brunet wyciągnął niewielki, ale ostry jak brzytwa nożyk.

-Czekaj, zastanów się dobrze zanim zrobisz coś czego będziesz żałować, Roszpunka nie chciała by abyś mi to zrobił. -tętno dziewczyny przyspieszało z każdym krokiem mężczyzny.

-Nie musi się dowiedzieć. -źrenice miał niepokojąco zwężone, a oddech szybki i płytki.

Cassandra skuliła się pod ścianą, a w oczach zbierały jej się łzy. Czuła, że już nic nie może zrobić

***

Zimny wiatr rozwiewał włosy księżniczki. Stała na swoim balkonie patrząc w dół. Do ziemi było jakieś dobre dwadzieścia pięć metrów. Była zdecydowana to zrobić. Rozpuściła gruby, złocisty warkocz i przywiązała włosy niczym linę do murowanej barierki. Musiała się pośpieszyć, ale równocześnie nie mogła być zauważona. Wzięła dwa głębokie wdechy i skoczyła.

Po minucie, bezpiecznie wylądowała na ziemi. Obejrzała się dookoła, aby upewnić się, że nikogo nie ma i pobiegła w stronę tajnego wejścia, którym mogła łatwo dostać się do lochów. Jednak coś staneło jej na drodzę, a dokładniej kapitan straży.

Księżniczka stanęła jak wryta. Lecz kapitan nie zareagował.

-Idziesz ją uratować? -zapytał przygnębionym głosem.

-Muszę ją uratować, nie pozwolę, aby co kolwiek jej się stało i nic, nawet pan mnie nie powstrzyma.

-I wcale nie zamierzam...

Roszpunke zdziwiły te słowa. Jak to przecież powinien znów zaciągnąć ją do pokoju.

-Nie chce, aby coś stało się mojej córce, a sam nic nie mogę zrobić. -mężczyzna spuścił wzrok na ziemię. -Więc proszę, w tobie cała nadzieja.

-Spokojnie nic jej nie będzie obiecuję. -złotowłosa uśmiechneła sie lekko i minęła kapitana.

-Roszpunko? Kochasz ja? -zapytał z dziwnym blaskiem w oku.

-Całym sercem. -odpowiedziała blondynka pewnym tonem.

***

Julek złapał dziewczynę za szyję i zaczął dusić.

-Lubie cie, naprawdę... -zbliżył nóż i wbił go w brzuch Cassandry. -...ale nie na tyle, aby cie nie zabić.

Dwórka poczuła rozdzierający ból i chciała się wyrwać z uścisku, ale nadaremnie. Poczuła się słabo, kątem oka widziała rosnącą szkarłatną plamę krwi obok siebie.

-Proszę nie rób t-tego... -mówiła, a obraz Julka się jej zamazywał.

Brunet wyprostował się i pociągnął ją za sobą do góry, a następnie rzucił ją na ścianę. Cassandra ledwo utrzymała się na nogach. Próbowała zatamować krwawienie, lecz krew uciekała jej pomiędzy palcami w takim tępie, że miała marne szanse. Czuła, że to może być koniec. Pomyślała o Roszpunce. O jej ślicznych błyszczących oczach. O śmiejącej się do niej buzi. I cudownych pocałunkach. Zjechała plecami na podłogę, powoli odpływając.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Dobra kolejny rozdział jutro xDD albo tak nie za długo napewno.

Co pomyślą inni? ~Cassunzel~ ✔ZAKOŃCZONE✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz