27. Urodziny

397 32 6
                                    

Radość po wygranej utrzymywała się na twarzach Krukonów przez jeszcze kilka najbliższych dni, co sprawiało, że Ślizgoni bez przerwy wyglądali jakby ktoś podstawił im pod nos coś śmierdzącego. W odwecie za przegrany mecz, kilku uczniów młodszych klas próbowało wyciąć niemiłe psikusy swoim kolegom z domu Ravenclaw, ale na szczęście większość się nie powiodła, a te, które weszły w życie były mało widowiskowe.

Dopiero interwencja pewnego Gryfona sprawiła, że po szkole przetoczyła się fala rozbawienia, zwłaszcza, że wycięty przez Finna numer dotknął wszystkich czterech domów. Nie za bardzo wiadomo, jak udało mu się tego dokonać, ale wszyscy, którzy wzięli wieczorny prysznic, wstali rano z fryzurami w odcieniu różu. Drugą zagadka tamtego dnia, polegała na tym, że nie za bardzo wiadomo, jakim cudem dyrektor Hogwartu, dowiedział się, kto odpowiada za to „ubarwienie" szkolnej rzeczywistości. Złapany Finn jedynie się uśmiechnął i powiedział:

- Było warto- i poszedł przez następny tydzień czyścić wszystkie męskie łazienki.

W tym czasie działanie eliksiru minęło i zamek znów wypełnił się różnobarwnymi głowami, które miały znacznie większe zmartwienie na karku. Wielkimi krokami zbliżały się egzaminy końcowe, przez co każdy następny dzień zdawał się coraz krótszy. Ci, którzy nie uczyli się przez cały rok, czuli się jakby ziemia płonęła im pod nogami. Teddy, który poświęcał dużo czasu na naukę również odczuwał presję, ale Victoire potrafiła go zawsze uspokoić. Sama nie miała w tym roku żadnych śmiertelnie ważnych egzaminów, ale z chęcią spędzała długie godziny z nosem w książkach, pomagając innym. Teddy cieszył się mając ją w pobliżu, Finn niemal całował ją po nogach z wdzięczności za pomoc przy nauce. Zabawne ile można się nauczyć od młodszych kolegów i koleżanek.

- Może napiszesz razem z nami i odpuścisz sobie ostatni rok?- zażartował Teddy, gdy po kolacji włóczyli się po błoniach. Była już druga połowa kwietnia i świat zdążył zapomnieć o mrozie i grubych warstwach śniegu.- Wiesz tyle, co ja albo i więcej.

- I miałabym stracić ten piękny rok w Hogwarcie? Zostanę, ktoś musi przewodzić Krukonom- Teddy ujął jej drobną dłoń.- Miałeś rację, lata spędzone w murach szkoły nie będą stracone, będę miała masę dobrych wspomnień.

- Najważniejsze, że wszystkie będą dotyczyć mnie- zażartował. Victoire odepchnęła go lekko, po czym się zaśmiała, gdy objął ją ramieniem.

- Spora ich część, będzie dotyczyć ciebie, ale zyskałam przecież Ann i całą drużynę przyjaciół, a wszystko, dlatego, że kopnąłeś mnie w tyłek żebym coś ze sobą zrobiła. Dziękuje.

- Dla ciebie wszystko.

Nie mając innych planów skierowali się do chatki Hagrida, który uraczył ich kolejną długa historią, przez która później musieli biec do zamku, by nie dostać szlabanu za włóczenie się po nocy. Na szczęście nikt ich nie zauważył i zamiast odbywać szlaban mogli się następnego dnia w spokoju dalej uczyć.

Nawet nie spostrzegli się, kiedy wybił pierwszy dzień maja, a egzaminy stanęły niemal za drzwiami. Drugiego nie odbywały się zajęcia, był to dzień wolny z powodu rocznicy zwycięstwa w bitwie o Hogwart. Dla tych, którzy znali Victoirę, ta data miała jeszcze jedno znaczenie, były to, bowiem urodziny blondynki, których ona nigdy nie obchodziła w jakiś szczególny sposób.

- Wszystkiego najlepszego!- zapiszczała jej do ucha Ann nim Victoire zdążyła na dobre otworzyć oczy.- Sto lat!- blondynka usiadła, a wtedy jej przyjaciółka uściskała ją mocniej niż można by przypuszczać, patrząc na jej chude ramiona.- A to twój prezent- wręczyła jej idealnie zapakowane pudełko.

Teddy i Victoire- od przyjaźni...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz