Victoire siedziała przez kilka chwil, nie wiedząc, co zrobić. Jeszcze nikt jej nie zaprosił na wspólne wyjście do wioski, właściwie na nic. Owszem chodziła tam czasem razem z Teddym, ale to nie było to samo. Andrew ją zaprosił.
Nawet nie dopiła swojego soku z dyni. Wstała i jak najnormalniejszym tempem wróciła do swojego dormitorium. Nie wiedziała czy powinna cokolwiek zmieniać w swoim wyglądzie, w końcu Andrew już ją widział. Poza tym czuła się pewna siebie w klasycznych jeansach i granatowej bluzce. Chciała coś jednak zrobić ze swoim wyglądem. Dusza nastolatki obudziła się na skutek podekscytowania owym zaproszeniem.
Jej bieganie po pokoju obudziło Ann, która poszła za nią do łazienki, chcąc sprawdzić, co się stało.
- Vici? Co się dzieje?- policzki dziewczyny spłonęły rumieńcem. Nie wiedziała czy to dobry pomysł, ale musiała o tym komuś powiedzieć.
- Andrew, ten Ślizgon, który mi pomógł, zaprosił mnie do Hogsmeade, a ja nigdy...
- Ty nigdy nie byłaś na randce! Mógł zapytać wczoraj, teraz nie ma, co zmieniać twojego wyglądu, bo pomyśli, że nazbyt ci zależy, ale odrobina dyskretnego makijażu nie zawadzi.
Ann dobrze wiedziała, co robi, w przeciwieństwie do Victoiry, która nigdy nie przejmowała się tym, co matka mówiła jej o makijażu. Gdy siedziała możliwie nieruchomo do jej głowy wkradła się myśl, że powinna powiedzieć Teddy'emu o wyjściu z Andrew, ale nie chciała tego robić, bała się, co by jej przyjaciel mógł o tym pomyśleć.
- I gotowe- dziewczyna zamrugała, odpędzając wszystkie złe myśli.- Tylko spokojnie, jak coś będę w wiosce z Teresą, z Hufflepuff, jak Andrew okaże się trolem to chętnie cię przygarniemy.
- Nie chcę żeby Lucy i na ciebie się uwzięła...
- No cóż, szczerze mówiąc, mam dość tej wiedźmy. Przez te wakacje stała się jeszcze gorsza niż wcześniej.
- Niestety muszę się zgodzić. Dziękuję ci za pomoc. Pójdę do pokoju wspólnego żebyś mogła się wyszykować.
Zabrała swoją torebkę i swój jesienny, granatowy płaszcz i zeszła na dół. Stukając butami, starała się skupić na tym, co czyta, ale ciągłe zerkanie na zegarek ją dekoncentrowało. Nie chciała dać po sobie poznać, że jej zależy na tym wyjściu, bo właściwie nie rozumiała, czemu to robi. Nie znała go i nie rozumiała, dlaczego Andrew to zrobił, ale jakiś nieznany głos gdzieś głęboko w głowie, kazał jej spróbować. Gdyby chciała, mogłaby po prostu zostać w pokoju, ale pierwszy raz nie chciała się po prostu schować. Musiała sprawdzić czy aby nie myliła się na temat innych uczniów.
Teddy i Finn jak zawsze wybierali się do wioski, by zapomnieć na chwile o szkole. Pojawili się przy wyjściu kilka minut przed dziesiątą żeby ich nowy woźny mógł sprawdzić czy są na liście uczniów dopuszczonych do wyjścia z Hogwartu. Młody Lupin od razu dostrzegł idącą w tym samym kierunku Victoire.
- To, co, powtórka z wczoraj?- jego przyjaciel podążył za jego wzrokiem.
- Nie wydaje mi się- dziewczyna zatrzymała się koło ich rówieśnika i uśmiechnęła do niego nieśmiało.- Chyba nas posłuchała.
- Skąd ona zna Lecha?- jego do tej pory brązowe włosy, gwałtownie pociemniały.
- Spokojnie przyjacielu, poskrom tą zazdrość. Sam to spowodowałeś- Teddy spojrzał na przyjaciela, nie rozumiejąc, o co mu chodzi.- Gdy ktoś lubiany, znany wśród uczniów i przede wszystkim starszy, poświęca czas jakiejś dziewczynie, ta zyskuje na atrakcyjności. Chociaż i bez tego jest dość ładna by podobać się innym. Poza tym pokazaliśmy wczoraj, że nie jest dziwakiem i można z nią spokojnie porozmawiać. Ludzie wiedzieli, że jest atrakcyjna, a teraz stała się jeszcze, że tak to ujmę, dostępna. Może nadszedł czas żebyś jej powiedział, co ci tam grało w głowie rok temu i co dalej cię dręczy...
CZYTASZ
Teddy i Victoire- od przyjaźni...
Fiksi PenggemarOna- cicha, spokojna dziewczyna, nie mająca zbyt wielu przyjaciół. On- spokojny, miły i powszechnie lubiany chłopak. Oni- para najlepszych przyjaciół. Co się stanie, gdy Ona otworzy się na resztę świata i znajdzie innych przyjaciół, a On postanowi u...