(pov. Magister)
[Magister sam do siebie] : Eh... Coś jest nie tak.
[W myślach] : Ktoś mnie śledzi[Magister] : Dzunior, ja rozumiem akademia pranków cheetos, ale przestań!
W tym momencie przyspieszyłem kroku. A wraz z nim osoba za mną. Pomyślałem że pójdę do miejsca gdzie jest duży zbiór ludzi.
[?] : Dlaczego uciekasz?
[Magister] : Kim ty jesteś?
[?] : Już nie udawaj, że mnie nie znasz
[Magister] : Nie wiem kim jesteś i czego chcesz, ale pozwól mi wrócić bezpiecznie do domu.
[?] : Czekaj bo się duszę ze śmiechu. Pozwolić? Bezpiecznie?
[Magister] : Dzunior przestań.
[?] : Teraz nie masz już na kogo czekać haha*Może spróbuję odwrócić jego uwagę? *
[Magister] : Ty, patrz powietrze tam jest, widziałeś? Ale jaja!
[?] : Chcesz mnie nabrać. Co ty sobie myślisz.W tym momencie powiedziałem coś czego mówić nie powinienem
[Magister] : Cię kopne w morde zaraz!
Pociągnął mnie za ramię po czym niefortunnie uderzyłem głową w drzewo.
[Magister] : D-dzunior?
[?] : Chciałbyś.Zauważyłem że zostałem przywiązany do drzewa. Próbowałem z całych sił się wyrwać, ale nie dałem rady.
[?] : Jakieś ostatnie słowa?
[Magister] : Zaha? Dzunior?
[?] : Ale ty jesteś miekki
[Magister] : Dalej jestem twardy jak zamrożone frytki.
[?] : Widzę że humorek dopisuje? Dobrze tuż przed śmiercią trzeba się rozluźnić.Mężczyzna wyciągnął z torby pistolety i noże
[?] : Co wolisz? Podcięcie gardła, czy strzał prosto w serce? Wybieraj póki się nie rozmyśliłem.
[Magister] : Słyszysz?
[?] : Nie mam czasu na twoje bajki.Nie odzywałem się.
[?] : Dałem ci szanse, trudno.
powiedział a potem do ręki wziął pistolet.
[?] : Pożegnaj się ze światem.
Powoli położył palec na spust i pociągnął w swoją stronę.
No mam wene ale chyba napisałam za dużo i za krótko
Ale chyba dzisiaj coś jeszcze napiszę
Xiako
266 słów
CZYTASZ
*Stało się to*
FanfictionFanfik w całości poświęcony shipowi Dzunior x Magister (aka obsydianik) Nie umiem w takie rzeczy więc jak coś nie będzie miało sensu to proszę się o to nie martwić