Atak

618 35 30
                                    

(pov. Magister)

[Magister sam do siebie] : Eh... Coś jest nie tak.
[W myślach] : Ktoś mnie śledzi

[Magister] : Dzunior, ja rozumiem akademia pranków cheetos, ale przestań!

W tym momencie przyspieszyłem kroku. A wraz z nim osoba za mną. Pomyślałem że pójdę do miejsca gdzie jest duży zbiór ludzi.

[?] : Dlaczego uciekasz?
[Magister] : Kim ty jesteś?
[?] : Już nie udawaj, że mnie nie znasz
[Magister] : Nie wiem kim jesteś i czego chcesz, ale pozwól mi wrócić bezpiecznie do domu.
[?] : Czekaj bo się duszę ze śmiechu. Pozwolić? Bezpiecznie?
[Magister] : Dzunior przestań.
[?] : Teraz nie masz już na kogo czekać haha

*Może spróbuję odwrócić jego uwagę? *

[Magister] : Ty, patrz powietrze tam jest, widziałeś? Ale jaja!
[?] : Chcesz mnie nabrać. Co ty sobie myślisz.

W tym momencie powiedziałem coś czego mówić nie powinienem

[Magister] : Cię kopne w morde zaraz!

Pociągnął mnie za ramię  po czym niefortunnie uderzyłem głową w drzewo.

[Magister] : D-dzunior?
[?] : Chciałbyś.

Zauważyłem że zostałem przywiązany do drzewa. Próbowałem z całych sił się wyrwać, ale nie dałem rady.

[?] : Jakieś ostatnie słowa?
[Magister] : Zaha? Dzunior?
[?] : Ale ty jesteś miekki
[Magister] : Dalej jestem twardy jak zamrożone frytki.
[?] : Widzę że humorek dopisuje? Dobrze tuż przed śmiercią trzeba się rozluźnić.

Mężczyzna wyciągnął z torby pistolety i noże

[?] : Co wolisz? Podcięcie gardła, czy strzał prosto w serce? Wybieraj póki się nie rozmyśliłem.
[Magister] : Słyszysz?
[?] : Nie mam czasu na twoje bajki.

Nie odzywałem się.

[?] : Dałem ci szanse, trudno.

powiedział a potem do ręki wziął pistolet.

[?] : Pożegnaj się ze światem.

Powoli położył palec na spust i pociągnął w swoją stronę.


No mam wene ale chyba napisałam za dużo i za krótko
Ale chyba dzisiaj coś jeszcze napiszę
Xiako
266 słów

*Stało się to*Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz