CZAS NA ZMAINY NIEPRZEWIDZIANY

663 26 46
                                    

(pov. Magister)

[Magister] : Zaha?
[Dzunior] : Czekaj, pójdę sprawdzić

[Cubix] : Nikaaa! Teraz się połóż, ale tak elegancko. Łapa na łapę.
[Dzunior] : Co ty robisz?

Powiedziałem umierając ze śmiechu.

[Cubix] : Nie przeszkadzaj. Uczę się robić fajne zdjęcia kotków i piesków. O no no Nika teraz głowa w górę.

Stwierdziliśmy z Magistrem że w czasie gdy ten robi zdjęcia Nice pójdziemy do sklepu.

[Magister] :Jego chcesz samego zostawić u ciebie?
[Dzunior] : Yes

Oznajmiłem Karolowi, że idziemy do sklepu po coś do zjedzenia.

(pov. Cubix)
(to pov nie ma sensu ale macie cubixa)

[Cubix] : Nikuś. Kici kici.

Nie zareagowała.

[Cubix] : Foch

Poszedłem do kuchni po sami wiecie co.

[Cubix] : Czemu on tu nie ma piwa? Jezu jak tak można funkcjonować
(PRZEPRASZAM)

[Cubix] : Poszukam gdzie indziej.

Zobaczyłem drzwi
(No co ty powiesz. Serio?)

Chciałem je otworzyć. Kiedy nagle one same się otworzyły. Zapaliłem światło i szybko pobiegłem do salonu.

[Cubix] : Nika zgaś to światło. Pie*dole nie ide tam. KTO BY KU*WA POSZEDŁ DO DRZWI KTÓRE MU SIĘ PRZED RYJEM OTWORZĄ!!!

[Dzunior] : Coś mówiłeś?
[Cubix] : Yyym niee.

Czyli to były drzwi wejściowe. Hym...

[Cubix] : OOO widzę moje towary
[Dzunior] : Zaraz. Idę je rozpakować.

No i zniknął z moim napojem.

[Dzunior] : Ogólnie to udało mi się wyrwać za darmo...

Przerwałem mu

[Cubix] : Nie tak prędko Potter.
[Magister] : Co? (xD)
[Cubix] : Eem... Momencik.

Poszedłem do Niki zabierając jej mojego buta.

[Cubix] : No oddaj. To są moje białe nike
(pozdrawiam ___cesja___)

Zabrałem jej moje buty i położyłem je na szafie.

[Dzunior] : Moge ci je włożyć do szuflady. O szafie zapomnisz.
[Cubix] : Zluzuj majty.
[Magister] : Skończysz bez butów.
[Cubix] : NIE NIE NIE nie.
[Dzunior] : Jak wolisz.

(pov. Dzunior)

Po ok dwóch godzinach Karol poszedł do swojego domu.

[Magister] :Pizza?
[Dzunior] : Z chęcią. Jaka?
[Magister] : Capriciozza?
(idk jak to się pisze)

[Dzunior] : Hawajska, ale bez ananasa?
[Magister] :Nie jadłem. Mogę spróbować.
[Dzunior] : Jest dobra, ale na hawajską z ananasami robimy ha tfu.
[Magister] : Podaj mi telefon.
[Dzunior] : Dobrze tato.

Podałem mu go.

[Magister] : Super. Tylko ojcze nie tato.
[Dzunior] : Dobrze ojcze.
[Magister] : Właściwie co jest z Patrycją?
[Dzunior] : Eh, sam nie wiem.
[Magister] : Czyje jest mieszkanie?
[Dzunior] : No moje.
[Magister] :Sprzedaj.
[Dzunior] : Co?

Nie wiedziałem co to ma znaczyć. Sprzedaj. O co mu chodziło.

[Magister] : Sprzedaj

Powtórzył

[Magister] : Zmaieszkasz u mnie. Mam więcej miejsca dla nas i dla Niki.

Zachęciła mnie ta propozycja.

[Dzunior] : Ale pierw muszę poinformować Pati.

Magister zaczął w swoim telefonie szukać numeru do Patrycji. Kiedy znalazł podał mi telefon i kliknął zieloną słuchawkę.

[Dzuniorowa] :Czego?
[Dzunior] : Sprzedaje mieszkanie.
[Dzuniorowa] : A co ze mną?

Co ja narobiłem? Nie wiedziałem co mam powiedzieć. Miałem ochotę zniknąć. Zniknąć by nie szukał mnie świat.
Porozmawiałem z nią chwile i wystawiłem mueszkanie na sprzedaż.

[Dzunior] : Kiedy mam zacząć się pakować?
[Magister] : Może teraz?
[Dzunior] : Tak od razu?
[Magister] : Po co czekać?

Spakowanie wszystkich rzeczy zajęło nam ok dwóch godzin. Spakowaliśmy to co mogliśmy do auta i po kolei zawoziliśny do miszkania Magistra.

Po przywiezieniu wszystkiego stwierdziliśmy, że pora na jedzonko. Wtedy zamówiliśmy Capriciozze (?) i Hawajską BEZ ANANASA.

W czasie gdy czekaliśmy na pizze zaczęliśmy rozpakować mije rzeczy. Najważniejszy aktualnie był dla mnie komputer bo miałem odpalić live.

Rozstawiliśmy mój sprzęt i zacząłem live z Magistrem.

(Dziękuję Iksdeqq za podesłanie <3)

Live wyszedł świetnie. Skończyłem go ok 6  nad ranem kiedy Magister słodko spał.

Hejkaaaaaa tu ja xD
Yym następnym razem postaram się o dłuższy rozdział ale narazie macie taki xD
Xiako
563 słów
Tak jednak macie dzisiak xD

*Stało się to*Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz