26.Muszę kogoś zerżnąć...

1.1K 61 89
                                    

6 miesięcy później

Po oknie spadały krople deszczu. Były one nie do zliczenia, tysiące, miliony...nie na pewno więcej. Ale to i tak nie ma żadnego sensu. Nic już nie ma dla niego najmniejszego sensu. Po co mu przyjaciele? Po co mu rodzina? Wszystko było mu obojętne. Oprócz jednej rzeczy. Śmierć. Po co ma żyć skoro nie ma osoby którą kocha? Był kompletnie załamany. Już dawno stracił nadzieje na odnalezienie go. Chciał zniknąć wiedząc, że pójdzie do piekła. To przecież jego wina, że nie przypilnował Sasuke i pozwolił mu wyjść. Dlaczego to bezwartościowe życie musi być takie okropne? Dlaczego akurat jego braciszkowi się cos stało, a nie jemu? Codziennie zadawał sobie to jedno pytanie. Uważał się za najokropniejszego brata na świecie i to już od dawna. Bo jak mógł zakochać się w nim? W Sasuke? Teraz czuł do siebie okropne obrzydzenie, już dawno je czuł, ale teraz było jeszcze większe.

Łzy spływały po policzkach Itachiego, cała jego twarz była opuchnięta. Patrzył w okno siedząc na łóżku i marzył tylko o tym by został ukarany. Chciał cierpieć, za to wszystko co zrobił w ostatnim czasie. 

Odkąd Sasuke zniknął, odkąd go porwano minęło już 6 miesięcy, a policja nadal nie miała żadnych informacji. Nadal pamiętał tę noc, gdy tak się o niego martwił, bo ten długo nie wracał. Pamiętał jak szli z rodzicami zgłosić wszystko pałom.

Spojrzał na swoje dłonie, obrócił je i popatrzył na nadgarstki. Na swoje niebiesko-sine wstające żyły. Patrzył tak przez chwilę, a potem cofnął wzrok na drewnianą półkę. Było na niej mnóstwo rzeczy, ale największą uwagę Itachiego przykuła srebrna żyletka. Znowu przeniósł wzrok na nadgarstki i myślał co zrobić. Czy skończyć sobą? I w tej właśnie chwili do jego pokoju ktoś wpadł.

-Itachi! –krzyknął znajomy głos. Długowłosy obrócił się i ujrzał długowłosego blondyna i jak zwykle trzymającego za rękę u boku Sasoriego. Deidara wskoczył na Itachiego przewracając go na plecy na łóżku. Mocno go przytulił.

-Itachi nie płacz... Nie możesz jeszcze tracić nadziei- szepnął mu do ucha błękitnooki i zaczął głaskać go po włosach. Sasori powoli usiadł na łóżku obok i patrzył na Itachiego ze współczuciem. Pogłaskał go po policzku i powiedział cicho patrząc na bruneta:

-Naprawdę Itachi... musisz wierzyć, że on się jeszcze znajdzie...

-A co jeśli go już nie ma... nie żyję - automatycznie z jego oczy wypłynęły gorzkie łzy, zamknął oczy i przygryzł wargę.

-Nawet tak nie mów głupku...- powiedział głośno Deidara powoli go puszczając.- Jak widać twój stan się jeszcze nie poprawił... więc nie będziemy przeszkadzać- usta blondyna wykrzywiły się w lekkim grymasie.

-Chcecie coś na mnie wypróbować, prawda?- powiedział Itachi bez emocji a czerwono włosy zmrużył oczy i uśmiechnął się przebiegle.

-A skąd wiesz?- zapytał zdziwiony Dei.

-Przecież nie przyszlibyście do mojego domu gdyby nie chodziło o to. – odpowiedział nad zwyczajniej w świecie czarno włosy przewracając oczami.

-No dobra. Przejrzałeś nas. Ale wiemy jak się czujesz więc nie będziemy na Tobie dzisiaj eksperymentować.-westchnął Sasori, ale uśmiechnął się lekko przymykając oczy.

-I tak nie mam nic do stracenia. Dawajcie. –Sasori i Deidara popatrzyli na siebie z zadowoleniem, po czym chłopak o czekoladowych oczach wyjął tabletkę o jasnej zieleni. Podał ją Itachiemu, a Deidara uśmiechnął się radośnie.

-I co to robi? -zapytał niepewnie długowłosy przyglądając się małej tabletce.

-To jest polepszona wersja GTI. Ma ci dodać energii i pobudzić do seksu. Nie wiemy jeszcze dokładnie jak działa więc postanowiliśmy jak to zwykle sprawdzić to na Tobie-powiedział spokojnie Sasori patrząc na Itachiego.

babysasu | itasasuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz