Jak tylko znaleźli się na zewnątrz, Jungkook czym prędzej zamaszyście wyrwał się z trwającego objęcia Taehyunga i w bonusie odepchnął go dłońmi. Tamten zachwiał się, chwilowo utraciwszy równowagę, ale zakończył kompletnie to zbywając i ruszając swobodnym marszem do zaparkowanego nieopodal pick-upa. Jak zwykle pozostawał diabelsko obojętny, aczkolwiek jak nie usłyszał za sobą kroków Kooka, towarzyszących tym jego, przystanął w niedużej odległości, na jaką odszedł i ze zrezygnowaniem obrócił się przez ramię.
- Czego dotyczy strajk tym razem? - zapytał i przeczesał palcami burzę swych wiecznie zmierzwionych, ciemnych włosów. Za sprawą tego gestu, zwykle skryte za grzywką oczy stały się odrobinę bardziej widoczne; paraliżowały swym magnetyzującym spojrzeniem i pochłaniały jego głębokością.
- Czy ty właśnie ją przehandlowałeś?
Stojący sztywno, jakby został wbity w ziemię, Jungkook mimowolnie zacisnął pieści. Z kolei Taehyung wzruszył ramionami. Odruchowo zaczął po omacku poszukiwać wciśniętej w którąś z kieszeni paczki papierosów.
- Nie na zawsze - mruknął. - Chyba... Co się burzysz? Zluzuj majtki i ładuj się do samochodu, bo nie będę czekać aż skończysz te fochy.
- Ale... Taehyung, widziałeś jak ona się czuła?! Nawet jej nie uprzedziłeś.
- Twarda jest; przeżyje. Schronisko Heechula to idealne miejsce dla takich szczeniaków jak ona.
Grdyka Jungkooka podskoczyła. Całą jego sylwetkę oświetlało padające z lekka od boku światło starej latarni. Nierówno padająca mleczna poświata jasności spierała się z cieniem, malując na jego twarzy rzeźbienie nierówności przy zmarszczonych brwiach, nosie, rozchylonych wargach i podbródku.
- Co to w ogóle jest to całe schronisko?
Jak można się było spodziewać, Taehyung uśmiechnął się zawadiackim półuśmiechem. Skinieniem głowy znacząco wskazał najpierw samochód, potem pub, a na koniec w wyraźnym przekazie zamknął jedno oko. Jasne, oczywiście, że nie mógł gadać o takich rzeczach, kiedy zawsze ktoś mógł potrzebować akurat tej informacji i podsłuchiwać zza kąta. Albo donieść Heechulowi. Kiedyś wspominał o tym, że tutaj rozmowa, wydająca się być taką w cztery oczy, zawsze mogła nią być, ale to uszu należało się obawiać. Co owszem, miało sens, lecz czasami przeszkadzało, bo jeśli Taehyung wolał w pewnym momencie uciąć, to często zapowiadało celowy zamiar zmiany tematu.
Szybkim krokiem dołączył do niego i stanąwszy ramię w ramię, nie przestawał przewiercać go wzrokiem. Tyle, że jemu to nic nie robiło i jak gdyby nigdy nic kontynuował luźny marsz do auta z Kookiem przylepionym już do swego boku, jak to zdaje się, lubił. Jungkook wpakował się do samochodu pierwszy, gotów by Taehyungowi nie odpuścić i choćby nie wiadomo co, przycisnąć go do odpowiedzi.
- No więc?
Taehyung leniwie usadził się w fotelu i oparł. Papieros wiszący między jego wargami kopcił się niespiesznie, otaczając postać Tae dymnym woalem.
CZYTASZ
goddamn || taekook
Fanfiction"badass" ' sequel story Młody kryminalista i wredny dupek podbijają świat, trzymając się za ręce. the highest ranks #72 w FF - 24.06.2020 #106 w FF - 30.05.2020 #122 w FF - 5.05.2020