chapter seven: "just promise me"

1K 115 24
                                    

Przy blaszanym stole, na którym porozkładane zostały notatki, zdjęcia i dwie mapy przedstawiające dwa różne plany geograficzne, stało trzech wyrośniętych typków, spośród których jednym był Choi Soobin, bez wyrazu patrzący przed siebie ze zblazowan...

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Przy blaszanym stole, na którym porozkładane zostały notatki, zdjęcia i dwie mapy przedstawiające dwa różne plany geograficzne, stało trzech wyrośniętych typków, spośród których jednym był Choi Soobin, bez wyrazu patrzący przed siebie ze zblazowaną miną. Po Ryujin nie było ani śladu.

Zimna, rażąca poświata brzęczących na suficie dwóch świetlówek padała prosto na blat, resztą pozostawiając zgromadzone dookoła osoby niewyróżnione. Zapach metalu, niezbyt często sprzątanego pomieszczenia i przeszytych stęchłą wilgocią papierów zalegających tu i ówdzie uderzała i łaskotała zmysł węchu nie do końca pozytywnym wrażeniem. Cała atmosfera tego miejsca, niechlujnego bałaganu, a jednocześnie minimalizmu wnętrza, nieporządnego oświetlenia, ogólnej surowości, napełniała Jungkooka mnóstwem sprzecznych emocji; niepokoju, odrobiny ekscytacji, melancholii wspomnienia dotarcia do klitki Taehyunga po porwaniu...

W oczekiwaniu na Heechula, Taehyung bezceremonialnie przechadzał się po pokoju, zaglądając na różne półki w rzędzie stojących pod jedną ze ścian regałów, krzywiąc się głupkowato i od czasu do czasu, rzucając posępne spojrzenia trójce chłopaków sterczących na baczność po przeciwnej stronie stołu umiejscowionego w centrum pomieszczenia. Wyraz twarzy tego z nich, który stał przy lewej ręce Choi Soobina wskazywał na to, że w środku aż gotował się od chęci uprzedzenia Taehyunga co do jego zaglądania w rzeczy nienależące do niego. Widać było jak drgały mu mięśnie szczęki, a sposób w jaki zaciskał pięści tylko dopełniał nerwowego obrazka. Całkiem możliwe, że Taehyung także to widział i wścibsko wtykał nos w te rzeczy tylko po to by go powkurzać, a raczej było to prawie pewne, skoro i Jungkook dostrzegł coś takiego.

Dołączenia Heechula do nich doczekali się po jakichś kilkunastu minutach, przez Tae spędzonych oczywiście na niewypowiedzianej bitwie na wzrok z tym chłopcem. Wparował do tego pokoju z jakąś papierową teczką w jednej z dłoni. To był pierwszy raz, kiedy Jungkook widział go stojącego na nogach i ogólnie w innym miejscu niż tamten pub, gdzie wiecznie przesiadywał. Zdawała się otaczać go zupełnie inna aura, biła od niego nieznana dotąd Kookowi osobowość, nieco różniąca się od podpitego piwem Wujka-Dobra-Rada. Być może to iż Jungkook widział w nim teraz kogoś innego było również wywołane tym, co opowiedział mu wcześniej Taehyung na jego temat.

- Już się poznaliście, co? - zapytał Heechul, zerkając na Tae przy jednoczesnym odkładaniu przyniesionej przez siebie teczki na jeden z regałów. Następnie wskazał palcem na typka, którego dotąd zjadały nerwy. - Yeonjun, Soobin, którego już znacie i Beomgyu.

Żaden z nich nie drgnął, chociaż ten ostatni, o prawdziwie anielskiej twarzy, przeskoczył wzrokiem po Taehyungu i Jungkooku, witając się z nimi jak pies, poprzez nawiązanie kontaktu wzrokowego.

- Soobin i Beomgyu to wasza eskorta, Yeonjun przywodzi dzieciakom, które sprzątną zbędne jednostki.

- W y b o r n i e - skomentował Taehyung z rękoma założonymi za plecami. - A gdzie moja posyłaczka? Umiera z zakwasów, czy już ją po coś posłałeś?

goddamn || taekookOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz