- Pamiętam twojego ojca nawet i sprzed dwudziestu paru lat, kiedy był tu po raz pierwszy. Nie był wtedy jeszcze osiwiały - zarechotał prezes z Włoch, skleciwszy łamanym angielskim zdanie, pochylając się do Taehyunga. - W żadnym stopniu go nie przypominasz; wyglądasz jak grecki bóg.
Mężczyzna roześmiał się, przy czym jego baloniasty brzuch trząsł się razem z nim, a jego opalona skóra zrobiła się czerwonawa. Mało porwany tą pogadanką Taehyung wykrzywił dziwnie twarz, zapewne mając w zamiarze uśmiechnąć się, by nie wypaść ze swojej roli.
- O czym ten pryk gada? - odezwał się do Jungkooka.
- Że nie wyglądasz jak prezes Park, tylko jak bóg.
- Ach! - westchnął i zaśmiał się do Włocha, wręcz kipiąc pobłażliwością. - Zapytaj go czy jestem fajniejszy od prezesa Parka.
Po przetłumaczeniu tego do włoskiego prezesa, ten znów zaśmiał się w głos. Zdaje się, że pite przy kolacji wino dosyć mocno uderzało mu do głowy.
- Jesteś, jesteś - zachichotał. - Twój ojciec ma w sobie tyle powagi. Któregoś lata, dość dawno temu, opowiadał, że chcesz robić wszystko przeciwko niemu, kompletnie go tutaj obnażę, ale zawsze powtarzał, że byłeś buntownikiem i teraz widzę o co mu chodzi.
Wskazał palcem najpierw na swoją szyję a potem na palce, symbolizując tatuaże Taehyunga i uśmiechając się miło. Tae odruchowo spojrzał na palce swojej ręki, gdzie na każdym widniał osobny podpis. Był to jeden z jego pierwszych tatuaży, a zrobił go po pierwszej przeżytej przez siebie poważniejszej strzelaninie. Nie do końca pamiętał już nawet czego dotyczyła.
- Tak, cóż, pamiątki mojej burzliwej młodości - wysłuchawszy tłumaczenia z ust Kooka, wymamrotał w odpowiedzi, jednocześnie mówiąc prawdę i jednocześnie odgrywając postać Park Jungsoo. - Choi Siwon-ssi, zapytaj się naszego drogiego kolegi, czy zna jakieś dobre kluby w okolicy. Jesteśmy tu pierwszy raz, on na pewno orientuje się w tym mieście lepiej.
Jungkook zmarszczył brwi.
- Mieliśmy iść w pewne miejsce.
- Och, weź wyluzuj, "pewne miejsce" ci nie ucieknie, a pijany makaroniarz ze swoją czarną kartą już tak.
- Tak, masz rację, byłem idiotą wierząc ci kiedy sam mówiłeś, że będziemy tu dla siebie.
- A myślisz, że chcę zbierać te jebane pieniądze dla Heechula? Czy może tego chuja w białym?
- Coś się stało? - wtrącił Włoch, zauważając ich podniesione głosy.
- Nie, nic takiego - od razu zaprzeczył Jungkook. - Pan Park chciał panu zaproponować wyjście na drinka po kolacji, a moim zdaniem mógłby pan to odebrać jako nietaktowne.
Jego brzuch znów się zatrząsł, a pucołowate policzki zarumieniły intensywniej.
- Ależ w porządku, młody człowieku, spokojnie! Trzeba korzystać z życia, póki trwa! - Sięgnął po swój kieliszek, w jednej czwartej napełniony resztką czerwonego wina i uniósł go lekko w stronę Tae. - I zróbmy tak, że to ja zaproszę. Syn mojego przyjaciela jest tu pierwszy raz, trzeba go ugościć!
CZYTASZ
goddamn || taekook
Fanfiction"badass" ' sequel story Młody kryminalista i wredny dupek podbijają świat, trzymając się za ręce. the highest ranks #72 w FF - 24.06.2020 #106 w FF - 30.05.2020 #122 w FF - 5.05.2020