Czas do koronacji przeleciał mi jak za pstryknięciem palców. To już dziś. Właśnie siedzę w komnacie Lokiego i pomagam mu się ubrać w zbroję. Nie chciał by służące mu pomagały to postanowiłam zrobić to sama. Po ogarnięciu jego ubrania byłam tak z siebie dumna jak jeszcze nigdy.
-Nie powinnaś się przebrać? - zapytał Loki a ja zrozumiałam, że mam niecałą godzinę na ubranie zbroi Valkiri. Pobiegłam do komnaty i zaczęłam się przebierać. Moja jest czarno-zielono-złota, ale uszyta tak samo. Moje ostrze jest z wyglądu też podobne do moich ubrań. Byłam dumna z Lokiego. Pomimo zawodu bardzo pomagał Thorowi. Przebranie zajęło mi niecałe 5 minut. Pobiegłam korytarzem do sali tronowej. Zastałam tam Sif i chłopaków. Służki kazały mi oddać broń co uczyniłam. Oczywiście nie oddałam jednego sztyletu na wszelki wypadek. Ja i reszto drużyny ustawiliśmy się na schodach. Kilka minut później na salę wszedł Loki z Friggą u boku. Wiele kobiet westchnęło z rozmarzeniem w tym moje siostry. Gdy dochodzili do tronu zielonooki puścił mi oczko i się ustawił. Sif stała na samym dole, następna byłam ja, kolejny jest Loki i na końcu Friggą. Przez chwilę gadałam z księciem. Muszę przyznać, że jego chełm jest śmieszny. Po upływie pół godziny na salę wszedł Thor. Wszyscy wiwatowali. Odyn wydawał się dumnu z syna, Frigga była szczęśliwa jego szczęściem, a Loki......ciężko powiedzieć. Kiedy Thor zaczął się popisywać przewróciłam oczami. "On naprawdę nie wie co to umiar. Kiedyś się wypcha tą swoją wspaniałością.". Loki mówił do mnie telepatycznie. Chwyciłam go za dłoń i posłałam mu uspokajające spojrzenie. Trochę podziałało. Thor w końcu doszedł do tronu, uklęknął na jedno kolano, zdiął chełm i puścił mi oczko. W tym momencie naprawdę Loki i Thor byli dla mnie do siebie podobni. Odyn wstał i uderzył o posadzkę swoim berłem, puściłam ręke młodszego księcia. Zaczęła się przemowa króla, zauważyłam jak Loki zareagował na słowo "pierworodny", spiął się a w oczach dostrzegłam ból. Gdy miało dojść do mianowania Thora na króla poczułam obecność nieproszonych gości. Nie powinnam, ale pobiegłam do skarbca. Zabiłam jednego Jothuna a pozostałą dwójką zajął się Niszczyciel. Po niecałych dwóch minutach wbiegła tu Odyn z synami.
-Dobra robota Klaudio. - powiedział król a ja się ukłoniłam. Miałam wychodzić, ale Odyn kazał mi zostać. Przez kilka minut Odyn kłucił się ze starszym synem. Loki patrzył na nich jak na idiotów. Nie słuchałam do pewnego momentu. - Co ty byś zrobił? - zapytał Odyn.
-Wkroczył do Jotunheim(przepraszam, jeżeli źle napisałam) jak niegdyś ty i dał im nauczkę by już nigdy nie odważyli się tu wejść.
-Myślisz jedynie jak wojownik.
-Bo to wojna.
-Jedynie misja skazana na poraszkę.
-Spójrz jak daleko zaszli! - krzyknął zirytowany Thor.
-Lepiej się zabezpieczymy. - mówił dalej spokojny Odyn.
-Jak król Assgardu.....
-Nie jesteś nim! - przerwał synowi i krzykną już zdenerwowany, czym wszystkich zaskoczył. - Jeszcze nie. - po tych słowach opuścił skarbiec. Podeszłam do Thora i położyłam mu rękę na ramieniu.
-Wszystko w porządku? - zapytałam go. Pokiwał tylko głową na nie i poszedł, a za nim Loki i ja. Ruszył do jadalni a ja wiedziałam jak to się skończy. Wywrócił stół z jedzeniem w furii i usiadł na schodkach. Po chwili do sali weszła reszta a Loki poszedł porozmawiać z bratem. Nie zwracałam uwagi na to co mówią.
-Nie, nie, nie, nie, nie. Znam tą minę. - powiedział zielonooki.
-Tylko tak nas obronię. - upierał się przy swoim Thor.
-To szaleństwo.
-Szaleństwo? Jakie znowu szaleństwo? - zadał pytanie Volstagg.
-Ruszamy na Jotunheim. - powiedział Gromowładny a ja czułam jak nogi się pode mną uginają. Zauważył to Loki. Podbiegł do mnie i przytrzymał w pionie.
-Co? - zapytał rudy.
-To nie Ziemia gdzie wystarczy przywołać kilka piorunw i czczą cię niczym Boga. To Jotunheim. - powiedział Fandral z czym się całkowicie zgadzałam. W krainie olbrzymów byłam raz i ten raz mi wystarczy. O mało co nie umarłam.
-Mój ojciec pokonał ich armię i odebrał im szkatułę. - na tym Loki zrobił tak zwany facepalm. - My tylko zadamy pare pytań.
-Nie wolno wam. - powiedziałam równo z Sif. Thor się tylko na to uśmiechnął.
-Przyjaciele zapomnieliście co razem przeszliśmy? Fandralu, Hogunie kto prowadził was na największe bitwy? - zapytał blondyn.
-Ty. - odpowiedział mu azjata.
-Volstaggu, kto pokazał ci przysmaki godne Valhali?
-Ty. - powiedział dość nieśmiało rudy.
-I kto pokazał, że największymi wojowniczkami Assgardu mogą być kobiety? - zapytał Thor podchodząc do nas
-Ja i Klaudia. - powiedziała pewnie Sif.
-Racja, ale z moim wsparciem. Przyjaciele, ruszamy do Jotunheimu.
-Nie. Nie zgadzam się - powiedziałam a wszystkie oczy padły na mnie. Wyrwałam się z uścisku Kłamcy i stanęłam o własnych siłach.
-Klaudia. Jesteś Valkirią. Najlepszą wojowniczką. Dasz radę. - on dalej mówił i dalej nie rozumiał.
-Właśnie, jestem Valkirią więc nie mogę kwestionować i naruszać rozkazów władcy. Poza tym byłam tam już, to nie jest świta w którym wygrasz. I kolejna sprawa, ostatnio straciłam mamę przez co moja rodzina się rozsypała. Mam tylko was a nawet nie wiemy czy wyjdziemy z tego żywi. - mówiłam a wszyscy przestali być tacy pewni tej wyprawy. - Ale wolę mieć was na oku, a wiem, że nie odpuścisz. Więc kiedy ruszamy. - po tych słowach Thor się uśmiechnął i pognaliśmy do stajni.

CZYTASZ
Bogini
FanfictionTyr i Idun mają siedem córek i jednego syna. Pewnego dnia para królewska postanawia zapoznać dzieci ich przyjaciół z ich synami, Thorem, Lokim i Baldurem. Tylko jedna z córek, Klaudia zaprzyjaźniła się z książętami i to zupełnie przypadkiem. Jakie p...