#2 Strzały

32 3 0
                                    

Od tamtej pory nic się nie zmieniło. Uspokoiłam się trochę od tamtego czasu. To siedzenie w domu jest naprawdę męczące, jak i również przerażające. Umówiłam się właśnie z Florence jutro na nockę, abyśmy spędziły fajnie czas i żebym mogła jej to powiedzieć. Oczywiście nie będę ją prosić o to, aby mi pomogła itp. W sumie sama wmieszałam się w tą cała sytuację i ja się z niej wykręcę.

Ostatnio polubiłam czytanie książek. Jak była czynna biblioteka to wypożyczałam, ale teraz zamawiam na internecie. Niedawno nawet pożyczyłam taką jedną książkę Emily ( koleżance z klasy). Emily jest osobą nieśmiałą. Nie lubi przebywać w gronie dużych skupisk ludzi. Rzadko kiedy wychodzi z domu, nie chodzi na imprezy. Ale ją bardzo lubię. Bardzo przyjemnie się z nią rozmawia. Zwykle właśnie rozmawiamy o nauce, filmach, książkach, czy muzyce. Obydwie kochamy muzykę zespołu „ Twenty One Pilots" oraz mamy takie same filmy co do typów muzyki. Jest ogółem bardzo spokojną osóbką. Właśnie zaczęłam dzisiaj czytać poezję Baczyńskiego. Wkręciłam się i czytałam ją dobre dwie godziny. Ok. 12 wyszłam na mały spacer. Podczas spacerowania mijałam ten tajemniczy dom. Starałam się nie patrzeć w tamtą stronę. Ominęłam go szerokim łukiem i poszłam na łąkę z moim aparatem. Łąka ta jest chyba jedynym spokojnym i niezwykle pięknym miejscem w mojej okolicy. Na wiosnę rosną tu przecudowne rośliny. Co roku je fotografuje, ale staram się, żeby zdjęcia nie wyglądały nudnie. Czasami przychodzę tu z kocem i z ukulele i uczę się na nich grać. Uwielbiam ten moment. Czuję się wtedy taka wyciszona. Więc porobiłam parę zdjęć aż usłyszałam zza lasu strzały. Ktoś strzelił 6 razy i najprawdopodobniej zaczął uciekać, ponieważ słyszałam szelest zasuszonej trawy. Usłyszałam wołanie o pomoc. Bałam się tam podejść, ale przecież mogłam uratować jakiegoś człowieka. Spakowałam aparat do plecaka i zaczęłam jak najszybciej biec. Po drodze słyszałam coraz bardziej zanikające krzyki. Wydawały się nawet nieludzkie. Podbiegłam skąd wydawało mi się, że dobiegały wrzaski. Jednak wtedy już nikogo nie było. Nie było nawet śladu po tym, co mogło się wydarzyć. Więc pomyślałam, że wydarzyło się to trochę dalej i zaczęłam iść w głąb lasu. Nie mam pojęcia ile czasu tam byłam, ale w pewnej chwili wychwyciłam na pniu drzewa czerwoną plamę. Najprawdopodobniej była to krew. Powiedziałam do siebie:

A: Ashley, tylko krew.

Bowiem mam lekki lęk przed krwią. Było jej nie dużo, tylko troszkę. No ale jednak była. Wyszłam ze stresem z lasu i siadłam ponownie na koc. Zapisywałam wszystko to, co się wydarzyło. Wróciłam do domu dopiero o 18:00. pobawiłam się trochę z moją młodszą siostrą Suzi, poszłam się umyć, otworzyłam dziennik i wszystko analizowałam. Okoliczności, godziny itp. Jak na tamten moment w ogóle nie miałam pomysłu na to, jak ten, co strzelał mógł tak szybko uciec ( i być może nie wiadomo jeszcze z kim). Zadzwoniła Florence:

F: Co mam wziąć jutro na nockę? Nie mogę się doczekać!

A: Ja też! Będzie niesamowicie!

F: To co mam wziąć?- spytała

A: To co chcesz, możesz w sumie wziąć coś do przegryzki, nasz wspólny dziennik i to chyba tyle.

F: Okej, co dzisiaj porabiałaś?

A: Aaa nic ciekawego... Byłam na spacerze, rysowałam, gadałam z Emily i bawiłam się z Suzi- skłamałam, ponieważ nie chciałam jej na razie o tym opowiadać. Uznałam, że się do tego przygotuje i powiem jej jutro.

F: Oki, muszę pomału kończyć. Widzimy się jutro, pa!

A: Pa!

Rozłączyłam się. Było mi głupio, że okłamałam najlepszą przyjaciółkę ( nawet w mały sposób). No ale przecież jej wszystko opowiem. Uznałam, że przed snem narysuję to drzewo z tą plamą krwi. Pokaże jej to jutro. Jestem ciekawa, jak zareaguje. 

Krwawa szczerość Where stories live. Discover now