#10 Nowe miejsce

7 1 0
                                    

 ... Znajdowałam się w jednej z najbardziej profesjonalnych strzelnic w kraju! Kiedy tata jeszcze żył, opowiadał mi dużo o tym miejscu. Uczą się tu najbardziej profesjonalni zawodnicy. Marzeniem mojego taty była nauka w tym miejscu, lecz niestety nie wyszło tak jak chciał.

M: Zadowolona?

A: NIE

Bałam się o Toniego, nie wiedziałam gdzie był, co robił. Niby faktycznie on mnie wciągnął w to wszystko, ale wiedziałam, że chciał mi pomóc się wydostać z tego szaleństwa. Teraz wszystko jest w moich rękach. Najbardziej zaciekawiona byłam tym, co może się wydarzyć za 3 tygodnie. Obie strony o tym wiedziały, a ja nic. Po moich namysłach zadałam sobie pytanie; „Właściwie dlaczego znajduje się przed budynkiem strzelniczym?" Bałam się o to zapytać Maxa, więc musiałam spytać Jamesa.

A: Dlaczego tu przyjechaliśmy?

J: Sama się za niedługo dowiesz- no tak, mogłam się przecież domyślić, że taka będzie odpowiedź.

Weszliśmy do środka, pomieszczenie było wypełnione głównie zielonym i brązowym kolorem. Był bardzo duży tłum, więc szłam cały czas za Maxem aby się nie zgubić. Pół godziny czekaliśmy przed salą, do której mieliśmy wejść. Byłam już cała zdenerwowana, ale i również zestresowana. Z sali wyszła banda ludzi: chłopców, jak i dziewczyn. Max przywitał się z nimi i w końcu weszliśmy do środka. Pomieszczenia było bardzo, ale to bardzo duże! Przed nami były miejsca, z których strzelało się do dość daleko oddalonych tarcz.

M: Po lewo masz szatnię, idź się ogarnąć. Masz tam ciuchy naszykowane. Czekam...

Nic nie odpowiedziałam tylko poszłam do tej szatni. Słyszałam z jego głosu obojętność oraz jednocześnie coś innego, nie wiedziałam co to było. Przebrałam się- wszystko oczywiście czarne. Przypomniały mi się czasy, w których chodziliśmy z cała klasą na mecze siatkówki. Zawsze byłam w drużynie z Florence. Uwielbiam ten sport.

Po przebraniu się wróciłam do głównej hali. Znowu poczułam ten okropny ból przy udzie. Postanowiłam, że wrócę do szatni i zmienię opatrunek. Znalazłam bandaże i inne potrzebne rzeczy do opatrzenia rany. Okropnie to wyglądało. W końcu znajdowałam się już tam, gdzie szłam na samym początku.

M: Co tak długo robiłaś?

A: Przebierałam się i zmieniałam opatrunek na udzie, a co?

M: Nic, po prostu pytam moja droga.

A: Przestań!!!

M: No dobra dobra, spokojnie- zaśmiał się, idiot- James, naucz ją jak się dobrze celuje, musi to umieć.

J: Oczywiście.

James przez dobrą godzinę pokazywał mi co robić w różnych sytuacjach i jak należy postępować. Na początku była bardzo sztywna atmosfera, potem nawet zaczęliśmy między sobą żartować. Zauważyłam Maxa siedzącego i patrzącego na nas z poważną miną. Nienawidziłam tego. W międzyczasie pił napój energetyzujący. Ja jak to ja, nie mogłam się powstrzymać i krzyknęłam do niego:

A: Idziesz się dołączyć? No chodź!

M: Za niedługo zacznie się prawdziwa zabawa i dołączę wtedy. Ale bardzo dobrze ci idzie!

Już po jego pierwszym zdaniu poczułam, że coś jest nie tak. Nie uśmiechnęłam się już do końca treningu, James też był zblazowany. Wymyślałam przeróżne scenariusze tej całej „zabawy", która miała się wydarzyć, przez to też zaczęłam pudłować. W pewnym momencie Max wstał z krzesła i zaczął do mnie krzyczeć:

M: Cholera jasna wyceluj w to pudło w końcu!

Wycelowałam w tarczę ale mimo to nie udało mi się trafić. Max podszedł do mnie, odgarnął moje włosy na bok i szepnął mi do ucha:

M: Przepraszam kochanie, że tak krzyknąłem, spróbuj jeszcze raz a na pewno ci się to uda słońce.

Wkurzyłam się teraz bardzo mocno, odepchnęłam jego rękę z moich włosów i dałam mu porządnie z liścia, a przy tym krzyknęłam:

A: Nigdy nie będę twoim słońcem czy jak ty mnie tam nazywasz! W ogóle po co ja wam jestem potrzebna! Po co mnie tu przywieźliście i po co ja mam strzelać! Co to ma być za ta wasza głupia zabawa! Nienawidzę cię całą sobą!- poszłam zdenerwowana do wyjścia z hali, jednak było zamknięte. Zawróciłam i poszłam w drugą stronę do szatni. Też była zamknięta! Zostałam uwięziona w tej głupiej sali! Max próbował do mnie podejść ale chwyciłam za pistolet i wymierzyłam w niego.

M: Spokojnie, spokojnie, myślę, że takie interwencje nie będą nam w ogóle potrzebne.

A: Jak myślisz, wyceluje teraz czy może spudłuje? Może pobawimy się w moją zabawę na moich zasadach? Co sądzisz?

M: Ojj moja droga koleżanko nie ładnie... Dobra, bierzcie ją.

Nawet nie zdążyłam się obrócić a już jacyś dwaj mężczyźni chwycili mnie za nadgarstki z tyłu i wywali pistolet. Wtedy właśnie zdałam sobie sprawę, że powiedziałam za dużo.

M: Pokaż swoje umiejętności teraz jak jesteś taka mądra hmm? A chciałem cię tylko przeprosić i popatrz co sobie narobiłaś. Sama tego chciałaś...

A: Zamknij [się]- nie zdążyłam już nic powiedzieć, ponieważ jeden chłopak zasłonił mi usta. Max znowu podszedł do mojego ucha i zaczął szeptać:

M: I tak będę cię nazywał tak, jak będę chciał... skarbie.

Nie wytrzymałam i zaczęłam się szarpać, aby mnie puścili, jednak to nic nie dało.

M: Koniec treningu na dziś, zabawa odbędzie się innym razem, jedziemy do domu. Może ten twój kochaniutki cię uspokoi, chociaż raczej będziesz od niego uciekać haha. Idziemy!

Nie mogłam uwierzyć, że mnie tak potraktował. Byłam załamana, mogłam tyle tego nie mówić, no ale cóż, już po fakcie. Cieszyłam się, że już będę w domu. Przy samochodzie związali mi nogi i ręce, a na koniec wpakowali mnie do bagażnika. Typowa akcja z filmów. Byłam bardzo wystraszona. Całą drogę powrotną myślałam nad tym, aby być już przy Tonym. Zdałam sobie sprawę , że przed wyjazdem się z nim przecież żegnałam, a teraz po 3 godzinach tam wracaliśmy? Może sytuacja miała mieć inny obrót. Nie miałam pojęcia. Po chwili usłyszałam podgłośnioną muzykę na fulla ( a tak dokładniej to metalu) i śpiewającego na cały głos Maxa- żałosne, jeszcze na dodatek nie mogłam nic powiedzieć bo miałam chustę na ustach.

Chwilę później zaparkowaliśmy na parkingu, a drzwi od bagażnika się podniosły. Max osobiście mnie z nich wyjął, wziął na ręce i zaczął sobie podśpiewywać pod nosem. Weszliśmy do środka mieszkania i Max zaniósł mnie do pokoju, w którym zawsze byłam z Tonym, ale... NIE BYŁO GO TAM. Kiedy Max zdjął mi chustę z twarzy, spytałam się, ale tym razem STARAŁAM się spokojniej:

A: Gdzie on jest?

M: Kto?

A: No Tony, przecież mówiłeś, że tu będzie i, i że...- byłam bliska płaczu

M: Za niedługo przyjdzie, na razie księżniczko!- miałam mu przywalić po raz drugi ale zamknął drzwi. Weszłam do łóżka ( wydawało mi się, że było nowe, podobnie jak wygląd pomieszczenia) i zaczęłam płakać. Nie wiedziałam, czy dam sobie radę, czy nie. Nie chciałam być tak traktowana, nie lubiłam tego uczucia. Chciałam się iść umyć, ale jak widać będę musiała to zrobić rano. Przebrałam się tylko w piżamę i poszłam spać...

.

.

Podoba wam się nowa okładka, czy lepsza będzie taka bez napisów?  

You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: Sep 06, 2020 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

Krwawa szczerość Where stories live. Discover now