Łukasz
Ostatnio przyłapałem się na tym, że zupełnie inaczej postrzegam go, niż kiedyś. Zastanawiałem się co mi nagle zaczęło odwalać, przecież znam go od sześciu lat, od dwóch z nim mieszkam, a teraz nagle, zacząłem myśleć o nim tak, tak... inaczej.
Kurde, nadal nie chciałem się do tego przed sobą przyznać... To było zbyt obce, całkiem nowe doświadczenie. Bałem się tego, ale jednocześnie sam się w to pakowałem, z własnej woli. Pociągało mnie to. Czułem się jakbym przekraczał jakąś zakazaną granicę, powoli niszcząc ją i wchodząc w coś co mogło później mieć dla mnie złe konsekwencje... Dla mnie i... dla niego. Czułem, że złamanie tej granicy, może mnie zranić. Może go zranić.
Zamknąłem laptopa, na którym nieudolnie usiłowałem zmontować filmik, który jako następny miał pojawić się na YouTube.
Przetarłem twarz dłonią, jakby to miało mi pomóc w zebraniu myśli.
O co w tym wszystkim chodziło? Ta cała akcja na Teneryfie? Co mi wtedy odwaliło? Dlaczego tak zareagowałem, na widoku Marka w samym ręczniczku? To nie było normalne...
Czułem, że zaraz wybuchnie mi głowa, od nawału tych wszystkich myśli, wspomnień... Nie wiedziałem co ze sobą zrobić, nie potrafiłem nawet skupić się na montażu głupiego filmiku.
Wstałem, kierując się w stronę drzwi, prowadzących na korytarz. Po drodze prawię się zabiłem o porozrzucane rzeczy, których jeszcze nie poukładałem na swoim miejscu, po naszym wypadzie na Teneryfe.
Udało mi się w jednym kawałku opuścić pokój, ale kiedy już znalazłem się na korytarzy, wpadłem prosto na Marka, ocierając się swoim ramieniem o te szczuplutkie, kruchutkie jego.
Kurwa, czemu cały czas na siebie wpadamy...? Czułem się jak taki wielki magnez, który przyciągał go samymi myślami.
- Przepraszam, Maruś - powiedziałem delikatnie uśmiechając się do chłopaka.
Popatrzył na mnie przez chwilę.
- Nic się nie stało Łuki - powiedział, kładąc swoją malutką rączkę na moim ramieniu, co spotkało się z dziwną reakcją mojego ciała, po którym przeszedł mnie przyjemny dreszcz. Mam nadzieję, że młody tego nie zauważył... - Wszyko okej? - zapytał.
- Tak, można tak powiedzieć... Czuje się jakiś przemęczony, mimo że dopiero co wróciliśmy z wakacji, mam wrażenie, że jestem nie wystarczająco wypoczęty. Nawet nie mogę skupić się na montażu filmu...
- Łuki, widocznie nie chodziło tylko o urlop, jeśli to w ogóle możemy tak nazwać, bo przecież i tak tam pracowaliśmy. Może po prostu powinniśmy rzadziej wrzucać filmy?
Ta sugestja wydawała mi się dość rozsądna, bo skoro mamy wyglądać na przemęczonych na filmach i nie dawać widzą tego czego pragną, to może faktycznie lepszą opcją byłoby ich ograniczenie, niż popsucie.
- Całkiem rozsądne - powiedziałem, posyłając mu rozmarzony uśmiech - Maruś... - nie wiedziałem czy zadać mu to pytanie, bałem się, że tylko niepotrzebnie go zdenerwuje.
-Tak, słucham?- odpowiedział niespokojnie.
- Bo... Tylko się nie denerwuj, okej? - przerwałem na chwilę, ale nie zastanawiałem się długo nad tym jak zadać to pytanie tylko wystrzeliłem prosto z mostu - Bo widzisz, chciałem się trochę odprężyć i wiem, że się o mnie martwisz... i wiem co myślisz na ten temat, ale może, chciałby się ze mną napić wina? Nie chcę się nawalić, chce się napić z tobą tak, żeby tylko...
- Spokojnie Łuki - przerwał mi moją próbę usprawiedliwienia się - przecież nie robię z Ciebie alkoholika, bo nim nie jesteś. Fakt, nie chcę żebyś pił, ale jeśli będziesz miał umiar, to nie mam powodu żeby się na Ciebie złościć i żeby się o Ciebie martwić.

CZYTASZ
Łzy Internetu || KxK ||
FanfictionSceneria niczym z horroru, a w tym wszystkim ja i prawdziwy horror rozgrywający się na moich oczach oraz w moim sercu... ~D.