,,nie mam dobrych wieści"

64 6 3
                                    

Pow. Martyna

Obudziłam się przez jakieś pikające gówno. No tak znów jestem w szpitalu.  Rozejrzałam się po pokoju i wzrok zatrzymałam na mojej żonie, która śpi przytulona do mojej dłoni. 
zaczęła się budzić. Odezwała się pierwsza:
- jak się czujesz?
- lepiej
W tym momencie wszedł lekarz z grobową miną. Boże oby to nie było nic poważnego. Zaczął mówić:
- więc tak mam wyniki twoich badań i niestety nie mam dobrych wieści, znaczy to że twoje narządy płciowe zostały uszkodzono i nie pracują z powody regularnego gwałtu
- co z nią będzie?? Odezwała się moja żona
- zostanie przeprowadzona operacja, ale niestety nie daje 100% pewności, że pani żona nie umrze
I wyszedł.

Pow. Paulina
Nadal nie docierają do mnie słowa lekarza... Czy my naprawdę musimy tak cierpieć?.. Operacja odbędzie się za 2 godziny. Martyne przygotowują, a ja siedzę na korytarzu i myślę o tym, żeby jednak ta operacja coś dała, żeby ona przeżyła.

*Miesiąc później*
Moja żona jest już dawno po operacji. Niestety jej stan jest coraz gorszy. Przyjechałam do szpitala z dziećmi, aby ją zobaczyły, bo niewiadomo czy będzie jeszcze okazja ją zobaczyć.
Dzieci z nią rozmawiają i się śmieją nieświadome, że mogą jej już nigdy nie zobaczyć. W pewnym momencie usłyszałam dzieci, które powiedziały:
- mamiś, czemu mama z nami nie rozmawia?
Spojrzałam na nią, a ona miała oczy zamknięte, coraz wolniej oddychała. Zaczęłam krzyczeć, wołać lekarza. Dzieci zostały wyprowadzone wraz ze mną a do sali weszli lekarze i pielęgniarki. Ja zaś myślałam i modliłam się, żeby ona się obudziła.

                                 *********
Jak myślicie Martyna umarła? Co wtedy zrobi Paulina? Co powie dzieciom?

Ta miłość nie może istniećOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz