Poniedziałek. Znowu zaczyna się ta przeklęta rutyna. Wstań, zjedz śniadanie, umyj zęby, idź do szkoły.
Szkoły.
Miejsca, gdzie chodzą geniusze, ale też debile. Nie lubię tego miejsca. Nie wyniosę z niego nic przydatnego do życia. Jedyne przedmioty, które umiem i lubię, to angielski i wf. Angielski, bo to język, który powinien znać każdy. Wf, bo muszę umieć zwiać.
Zwiać przed policją.
Jeszcze nigdy nikt mnie nie przyłapał. I nie przyłapie. Jestem jedyna w swoim rodzaju. Robię to z pasją i dyskrecją.
Mateusz podwozi mnie pod same drzwi. Zawsze wszyscy oglądają się za mną. A bardziej za moim, wróć, Mateusza samochodem. Ferrari. Czerwone. Każdy chłopak chciałby takie mieć.
Ale go nie stać.
- Towar dla klienta wzięłaś?- pyta.
- Wzięłam. Zapamiętaj sobie raz na zawsze, że ja wywiązuję się ze swoich obowiązków. Nie to, co ty. Nawet na wywiadówkę nie umiesz przyjść i porządnego makaronu ugotować.
- Zamknij się, Miriam. Idź już.
Mateusz ma 28 lat. Od czterech wychowuje mnie sam. Rodzice zginęli w wypadku samochodowym. Jakoś specjalnie nie było mi ich żal, nigdy nie akceptowali tego, jaka jestem. Teraz, będąc pod opieką brata, mogę robić co chcę. Mogę mieć tatuaż na przedramieniu, mając dopiero 17 lat, mogę chodzić w kolczykach, krótkich spódnicach i pełnym makijażu. Szkoła wiele razy zwracała mi na to uwagę, ale jeszcze nie wiedzą, że ze mną się nie zadziera. Z Mateuszem też nie.
Na długiej przerwie spotykam klienta. Idziemy w takie miejsce, aby nikt nas nie zauważył. Tym bardziej kamery.
- Masz towar?- pyta.
- A ty masz hajs?
Wyjmuje z kieszeni spodni zwinięty rulon banknotów i podaje mi je. Jego ręce są mocno spocone, denerwuje się. Ja nie. Przeliczam pieniądze i podaję mu towar.
- Tylko pamiętaj- grożę- jeden fałszywy ruch, jedno fałszywe słowo, i giniesz utopiony w Wiśle, rozumiesz?
Nic nie odpowiada, tylko kiwa głową. Stresuje się. Pierwszy raz ode mnie kupuje.
Niektórzy kupują regularnie, inni tylko raz, na spróbowanie. Ale mało jest takich, co biorą raz. Ja sama biorę raz na jakiś czas, szczególnie wtedy, kiedy mi się nudzi. Amfa jest najlepsza. Najlepiej pobudza moje ciało i mogę się wtedy zrelaksować.
***
Ze szkoły wracam na piechotę, chcę chwilę podusić się warszawskim smogiem. Gdy jestem już niedaleko domu, dzwoni telefon. To Mateusz.
- Gdzie jesteś?- po hałasach mogę się domyślić, że coś gotuje. A bardziej, przypala.
- Już prawie w domu, a co?
- Dzwonił Jewgieniej. Jutro będą w Warszawie.
- Po chuja?
- A ja mam wiedzieć? Pójdziemy na spotkanie, to się dowiemy.
- Tam gdzie zawsze?
- Tak. O 11. Nie pójdziesz do szkoły, napiszę ci jakieś zwolnienie czy coś. Czekam w domu.
Rozłącza się. Często nie chodzę do szkoły, bo nie mam na to czasu. Mam ważniejsze sprawy na głowie. Jeśli przyjeżdża Jewgieniej z ekipą, trzeba być i już. Nie ma odmowy. Interes musi działać. Ciekawe, co będą mieli tym razem do zaoferowania.
***
Muszę ciągle podszkalać ukraiński, żeby widzieli, że się nadaję. Ukraińskiego nauczył mnie Mateusz. Umiem go biegle, ale ciągle uczę się nowego słownictwa. Wiele razy mówiłam w szkole, żeby wprowadzić ten język. Ale niemiecki i francuski jest ważniejszy. Nie dla mnie. Moją przyszłością jest Ukraina.
- Co tak śmierdzi?!- wołam już od progu, choć domyślam się, że jest to spalony sos do mięsa.
- Kur.....
Lubię, jak się denerwuje. Wtedy robi się jeszcze przystojniejszy. Każda laska z mojej szkoły zazdrości mi, że mieszkam pod jednym dachem z takim przystojniakiem, i to do tego wolnym. Ale on nie chce dziewczyny, nie teraz, nie zaraz. Może nigdy. Nie wiem.
Uwielbiam, jak się uśmiecha, jak robią mu się dołeczki. Uwielbiam, jak napina swoje wysportowane ciało. Uwielbiam go za to, że wprowadził mnie w to pełne ciągłej adrenaliny życie.
***
Hej! Po dłuuuuuugiej nieobecności na wattpadzie, powracam z nową powieścią, tym razem akcji. Postaram się publikować rozdziały co parę dni. Mam nadzieję ze się spodoba!😘
CZYTASZ
Młoda gangsterka
ActionCzy 17-latka ze stolicy może być wpływową osobą w gangu narkotykowym? Przekonajmy się.