Rozdział 8

87 5 0
                                    

     - Co ja do cholery zrobiłam?- mówię na głos.
W życiu robiłam już naprawdę wiele złych i nierealnych rzeczy. Ale że zgodziłam się na coś takiego? To nie do pomyślenia.
- Nic złego- odpowiada.
- Nic złego?! Przespałam się z księdzem. Ja pierdolę!
- Nie jestem już księdzem.
Nie rozumiem. Dlaczego nie jest? Przeze mnie?
- Odszedłem. Czekam, aż oficjalnie przestanę nim być. Poczułem coś, co powiedziało mi, że mam z tego zrezygnować.
Wiem, że chodzi o mnie. On też to wie. Ale nie powie tego na głos. Co ja narobiłam?
***
     Jewgieniej już wie, kto włamał się do mieszkania. To bardzo wpływowy człowiek. Groźny gangster. Podobno, gdy dowiedział się, że żadnego towaru nie ma, postanowił na zawsze odpuścić. Mam nadzieję, że naprawdę tak zrobi.
W szkole przesłuchuje mnie policja. W sprawie śmierci tego chłopaka, którego lekko podtrułam. Nie wnoszę nic nowego do sprawy. Dają mi spokój. Na przerwie czekam pod szkołą na tę samą koleżankę, której dawałam korki z angielskiego. Coś ode mnie chciała.
- Masz?- pyta.
- Co mam?
- Ty już dobrze wiesz, co.
- Nie mogę.
- Dlaczego?
- Bo twój stary jest gliną! Od razu się domyśli! Nie ma mowy, tobie nic nie sprzedam.
- To ja mu powiem, kim jesteś
Gotuje się we mnie. Ale muszę się opanować. Jestem jeszcze na terenie liceum.
- Mnie się, koleżanko, nie szantażuje- ukradkiem pokazuję jej, co przy sobie mam. Widzę, jak obleciał ją strach- Jeszcze jakiś komentarz?
- Proszę, potrzebuje czegoś. Mam hajs. Nikt się o niczym nie dowie.
Zgadzam się. Nie wiem czemu, ale się zgadzam. Jak będzie miała odjazd, to stary od razu się domyśli, że brała. Próbuję jej to wbić do głowy, ale mnie nie słucha.
     Po obiedzie idziemy z Mateuszem do miasta. Musimy porozmawiać z jednym pośrednikiem. Zatrzymujemy się na moście. Właściwie, to on się zatrzymuje.
- Chcesz skoczyć?- pytam z zaciekawienie.
- Chyba ciebie zrzucić- śmieje się.
- Wiesz, czasem tak myślę o tym, co robimy ze swoim życiem. Uważasz, że dobrze robimy? Podoba ci się ten interes?
- No pewnie...
Chcę dodać więcej, ale w naszym kierunku idzie dwóch mundurowych. Coś do nas wołają. Chyba chcą porozmawiać. Ja nie mam ochoty na rozmowę z nimi. Może już wiedzą, że sprzedał hasz córce policjanta?
- To co? Kto pierwszy?
Wiejemy. Oni biegną za nami. Nie dogonią nas. Trenujemy często na siłowni, codziennie biegamy. Ale są szybcy. Musimy uciekać szybciej.
- Tędy!- krzyczę.
Skaczemy z wysokiej skarpy, biegniemy dalej między uliczkami. W tle jeszcze słychać ich krzyki "Stój, policja!". Ile raz w życiu ja to słyszałam! Który to raz spieprzam przed policją? Dziesiąty? I jeszcze nigdy się nie zorientowali, kim jestem. Nigdy nie pukali do drzwi i nie mówili, że im uciekałam.
Gubimy ich.Możemy iść spokojnie. Kocham tę adrenalinę!
Po drodze łapiemy taksówkę i jedziemy na obiad do restauracji.
***
     W radiu już był komunikat o ucieczce przed policją dwójki młodych ludzi, w czapkach z daszkiem, ubranych na czarno. Właśnie. Ubranych na czarno w czapce z daszkiem. Czy możliwe jest znalezienie takich osób? Tym bardziej, że po drodze zdjęły czapki i czarne bluzy, pod którymi mają kolorowe T-shirty?
Podczas posiłku rozmawiamy o mnie.
- Za dwa dni staniesz się dorosła, siostrzyczko.
- Yeah.
- Co dalej?
- W jakim sensie?
- Noo ogólnie?
- Po pierwsze: spadam z tej dziury zabitej dechami, która zwie się szkoła. Po drugie: robię sobie dupny tatuaż na ramieniu. Po trzecie, marzę o podróży do Izraela.
- Izraela?
- No. A, i po czwarte, rozwijamy dalej naszą działalność!
- Ciszej, idiotko. W jakim sensie rozwijamy?
- Co powiesz na pobieranie towaru od Jewgienija i transportowanie go dalej? Niemcy, Francja, Anglia?
- Ale ty masz bujną wyobraźnię, dziecko.
- Posłuchaj, wszystko da się zrobić. Tylko trzeba chcieć. Czy ty wiesz, ile byłoby z tego hajsu?!
- Ehhh. Dobra, wracamy do domu.
Chyba nie jest zadowolony z moich planów. One są do zrobienia. Trzeba tylko chcieć. I potrafić.
     Po drodze znów się spotykamy. Nie wiem, jak mam się zachowywać po tym, co ostatnio zaszło.
- Masz trochę czegoś, dla mnie?
- Nie przy sobie. Od kiedy ty...
- Od dzisiaj. Zachęciło mnie twoje zaangażowanie w ten interes. Chciałbym spróbować czegoś.
- Znasz adres, przyjdź za dwie godziny.
Chwilę później za plecami słyszę jego cichy głos.
- A o tym, co się stało...
- Zapominamy. Jesteśmy przyjaciółmi.
Mateusz patrzy na mnie z pogardą.
- O czym macie zapomnieć?
- Nieważne.
Wiem, że i tak się domyśla.
- Swoją drogą- kontynuuje- ciekawe, co tak nagle się w nim zmieniło. Chyba my go znieśliśmy na złą drogę, nie uważasz?
Nic nie uważam.

Młoda gangsterkaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz