chapter 2

565 48 24
                                    

Wooyoung westchnął ciężko, odkładając kolejny uzupełniony plik dokumentów na biurko. Był w firmie od samego rana, a nadal nie był nawet w połowie drogi do skończenia wszystkich spraw. Upił ostatni łyk ze swojej czwartej już dziś kawy, po czym stwierdzając, że dłużej nie wytrzyma, ruszył się z miejsca. Zabrał z wieszaka swój płaszcz, zamknął drzwi i żegnając się z sekretarką Song, wyszedł na świeże powietrze. Posrebrzany zegarek na jego nadgarstku wskazywał szesnastą. Biznesmen na samą myśl, że spędził właśnie dziewięć godzin na wypisywaniu jakiś beznadziejnych papierów, czuł zawroty głowy. Zrezygnowany wyciągnął z kieszeni telefon i po odblokowaniu, wszedł w chat ze swoim przyjacielem.

Do : Seonghwa

Masz czas by do mnie wpaść?
Weź jakiś dobry trunek,
bo naprawdę potrzebuję się oderwać od tej szarej rutyny.

Od : Seonghwa

Będę u ciebie za pół godziny.

Do Seonghwa :

Dzięki stary, ratujesz mnie.

Schował urządzenie do kieszeni i przeczesał ręką gęste, czarne włosy. Skierował się w stronę swojego apartamentu. Od mieszkania do firmy dzieliło go jakieś dwadzieścia minut spacerem, a na deszcz się nie zbierało, więc postanowił się przejść. Świeże powietrze z pewnością pomoże mu się odprężyć.

Gdy był już na miejscu, okazało się, że Seonghwa przyszedł wcześniej. Mężczyźni spotkali się na klatce schodowej. Niestety, Woo już przy witaniu się z przyjacielem zauważył jedną, istotną rzecz – prosił go o jakiś trunek, jednak ręce starszego były puste.

- Hyung ja rozumiem, że jestem młodszy, ale mam dwadzieścia dwa lata. Nie umrę po wypiciu alkoholu, wierz mi. – zaczął temat, chcąc wejść do bloku.

Został jednak zatrzymany przez Park'a, który złapał go za ramię. Woo spojrzał na niego pytająco.

- W zasadzie pomyślałem, że może zamiast pić we dwójkę u ciebie, pójdziemy gdzieś indziej. – zaproponował blondyn, uśmiechając się lekko.

- Proponujesz coś konkretnego? - Wooyoung nie był do końca przekonany.

Naprawdę miał nadzieję, że spotka się ze swoją wygodną kanapą w salonie, a nie twardym krzesłem w jakiejś pijalni czy innym barze. Czuł, że cokolwiek Park wymyśli, nie będzie mu to odpowiadało.

- Pamiętasz jak mówiłem ci ostatnio o Sanie?

- San? – młodszy zmarszczył brwi, dopiero po chwili przypominając sobie gdzie już słyszał to imię. – Tak, ten striptizer z gejowskiego klubu, który ci się podoba. Tańczy na rurze, jeśli dobrze pamiętam.

Tym chłopakiem starszy zachwycał się już jakiś tydzień. Opowiedział Wooyoung'owi, że poznali się właśnie podczas jednego z wieczorów, które Park spędzał w klubie. I choć blondyn naprawdę szczegółowo streścił mu jak zaczęła się ich rozmowa, taniec, pocałunek, aż w końcu moment zbliżenia – za co Jung był mu niezwykle wdzięczny, w końcu potrzebował tego do dalszego życia – nie przejął się jakoś bardzo. Seonghwa był lekko mówiąc wybitnie przystojny. Miał spore powodzenie u kobiet jak i mężczyzn, więc opowiadał o każdym nowym kochanku mniej więcej co kilka tygodni, maksymalnie miesiąc. Stąd imię San obiło mu się o uszy, ale niespecjalnie starał się je zapamiętać. Seonghwa pokiwał twierdząco głową.

- Ale co on ma do tego? – spytał czarnowłosy krzyżując ręce na piersi.

- Wiesz... Obiecałem mu, że przyjdę go dziś odwiedzić. Już zbierałem się do wyjścia, gdy dostałem od ciebie wiadomość, więc pomyślałem czy nie chciałbyś iść ze mną?

Woo dopiero po chwili przeanalizował jeszcze raz usłyszane słowa. Wbił w Park'a zmieszane spojrzenie.

- Chcesz bym poszedł z tobą do klubu dla gejów, popatrzeć jak ładni chłopcy wyginają się niezbyt przyzwoicie dla pieniędzy i seksu?

Zamiast odpowiedzi otrzymał jedynie ciche westchnięcie. Naprawdę uwielbiał starszego całym sercem, znali się od liceum i byli bliskimi przyjaciółmi, ale jedno ich różniło – Seonghwa wolał osoby płci męskiej, Wooyoung żeńskiej. Jeszcze kilka lat temu nie powiedziałby, że preferuje kobiety nad mężczyzn, ale to właśnie mężczyzna jako pierwszy brutalnie złamał mu serce. Stąd nie był przekonany do kwestii kolejnego takiego związku. Wszakże nigdy nie towarzyszył starszemu w odwiedzaniu tego typu klubów. Będąc osobą publiczną, wolał omijać kontrowersyjne miejsca i sytuacje szerokim łukiem.

- Nie szkodzi, najwyżej spotkam się z nim jutro. – Seonghwa z lekkim zawodem, puścił w końcu ramię Jung'a, pozwalając mu tym samym na wejście do budynku.

Czarnowłosy widział, że sprawia przykrość przyjacielowi. Był pewien, że smutny Park nie będzie potrafił pomóc mu się wyluzować, więc pozostały dwie opcje – iść z nim do klubu lub kazać iść mu tam samemu.

No to sprawę mamy jasną.

- Nie ma opcji, że pozwolę ci przegapić spotkanie z twoim San'em. Możesz iść, tak czy tak planowałem się położyć i odpocząć. Alkohol i tak jest niezdrowy. – zaśmiał się Woo, otwierając wielkie, szklane drzwi.

Seonghwa spojrzał na niego zdziwiony. W jego oczach Jung dostrzegł małe iskierki zwiastujące nagłą radość.

- N-Naprawdę? Ale Woo jeśli chcesz bym został to powiedz. Nie będę narzekać. - obiecał starszy, robiąc krok w przód.

Biznesmen zatrzymał go ruchem ręki. Pokręcił lekko głową, uśmiechając się.

- Chcę byś dzisiejszy wieczór spędził z kochasiem. Leć do niego, bo na pewno za tobą tęskni.

W odpowiedzi Seonghwa mocno objął go ramionami, po czym oddalił się machając mu na pożegnanie. Woo spokojnie odczekał aż blond czupryna zniknie mu z pola widzenia, po czym zamiast wejść do środka poszedł do sklepu niedaleko. Nie wyznał starszemu całej prawdy – miał niesamowitą ochotę napić się z nim czegoś mocnego, oglądając przy okazji wszelkie głupoty w telewizji. Nie żałował jednak, że pozwolił mu odejść – Park nie był dłużej zawiedziony, więc małe kłamstewko nikomu nie zaszkodziło.

Kupił kilka butelek, niekoniecznie wykwintnego czy kosztownego wina, a po prostu pierwszego jakie leżało na półce. Nie szedł w końcu na kolację biznesową, a po prostu spędzi leniwie czas w dresach i bluzie. Eleganckie ubranie jakim była marynarka i krawat, zaczęły mu porządnie doskwierać. Choć i tak zdążył już podczas spaceru odpiąć parę wyżej naszytych guzików w swojej koszuli.

Po kilkunastu minutach w końcu zanurzył swoje stopy w puszystym, szarym dywanie. Posiadał sporych rozmiarów apartament, którego większość metrów przeznaczył na salon. Było to jego ulubione pomieszczenie – wszystko w szarych, posrebrzanych bądź po prostu białych barwach. Do tego szklany stolik, gdzieniegdzie postawione szklane figurki mniej określonych postaci. Między innymi słoniki, dokładnie to dwa słoniki. Były one prezentem urodzinowym od Seonghwy. Chłopak wyjaśnił wtedy, że nikt nie powinien być sam, stąd od razu zafundował mu parę.

- Ten to Minho, a ten Hyunjin. – ucieszony blondyn postawił figurki na stoliku.

Woo spojrzał na niego pobłażliwie.

- Sugerujesz, że obydwaj to chłopcy? – spytał chichocząc pod nosem.

- Myśl sobie co chcesz. Hyunjin to też może być damskie imię, jeśli tak strasznie ci zależy.

W tym momencie młodszy wybuchnął jeszcze głośniejszym śmiechem, mierzwiąc Park'a po włosach."

Wtedy jeszcze – to znaczy dwa lata temu – był w związku z niejaką Son Chae Young, ale przyjemnie było tylko na początku, więc chłopak nie chciał już do tego wracać. Słoniki pozostały chłopcami, bez jakichkolwiek zmian.

Czarnowłosy wypakował zakupy z jednorazowej siatki i bez wahania otworzył pierwszą butelkę. Wziął łyka, by po chwili zatopić się w gorzkim smaku uderzającym jego język i gardło. Kompletnie zapomniał, że miał się przebrać czy położyć.

Gdy na stoliku pojawiła się czwarta, pusta butelka, chłopakowi powoli zaczynało wirować przed oczami.

petite waist - woojoongOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz