chapter 8

399 31 30
                                    

Wooyoung na widok ilości zer napisanych na karteczce, zakrztusił się pitą kawą. Zmartwiony Seonghwa podał swojemu przyjacielowi serwetkę, by mógł wytrzeć rozlany napój. Zresztą poczuł się w tamtym momencie jakby był mu winien wszelką pomoc.

- Mówiłem, że to dużo... - westchnął starszy, zabierając karteczkę z powrotem do kieszeni. – Nie szkodzi jeśli odmówisz. Będę musiał po prostu się wstrzymać i zbierać trochę dłużej.

Seonghwa wysilił się na słaby uśmiech, by przekonać Jung'a do wypowiedzianych słów. Czarnowłosy jednak pokręcił głową i powoli przestając kaszleć, wskazał mu gestem ręki by znowu pokazał mu karteczkę z napisanym na niej kosztem. Jeszcze raz przejechał spojrzeniem po liczbie, w której dominowały końcowe zera. Przez swoje dwadzieścia dwa lata życia nie był postawiony przed taką kwotą.

- Hyung nie będę ukrywał, bo nawet mnie dziwi taka cena. – zaczął młodszy skrupulatnie dobierając słowa. – Zanim jednak zdecyduję, musisz mi powiedzieć na co chcesz przeznaczyć te pieniądze.

- Chcę wykupić San'a z klubu.

Jung zaskoczony uniósł na niego spojrzenie. Mówiąc szczerze mógł się domyślić, że będzie to miało związek z jego obecnym chłopakiem. Poczuł napływające wątpliwości. Czy San był tego wart? Czy naprawdę Seonghwa jest pewien, że to ten jedyny?

Nie powinien podejmować takich działań pochopnie.

- Oh... - przez nagły natłok myśli to było jedyne co zdołał wykrztusić.

- Woo ja wiem, że możesz tego nie zrozumieć. Ale odpowiedz mi na jedno pytanie, gdyby Hong poprosił cię o to samo... Nie robiłbyś wszystkiego by go wykupić?

Czarnowłosy przygryzł wargę. Starszy miał rację, a Woo zaczynał powoli rozumieć jak silnym uczuciem Park darzy swojego ukochanego. Im dłużej o tym myślał, nowe wnioski nasuwały mu się same. Nigdy nie widział starszego tak szczęśliwego jak właśnie z San'em. Wtedy w klubie, gdy zobaczył ich razem po raz pierwszy, patrzyli na siebie z ogromną miłością. Tego nie widział przy żadnym z jego wcześniejszych kochanków. Choi zdawał się być rzeczywiście kimś innym, wyjątkowym.

- Zgadzam się. Pożyczę ci te pieniądze. – wyrzucił na jednym wdechu.

Zrobił to jednak z ogromną pewnością siebie, bez zawahania. Seonghwa przez chwilę zamarł w bezruchu. Ciche dziękuję i zamknięcie przyjaciela w mocnym uścisku pojawiło się dopiero po dłuższej sekundzie. Choć Park nie wykazał za wiele emocji, Woo znał go na tyle dobrze by wiedzieć, że w środku cieszy się jak małe dziecko. Zresztą zdołał poczuć jego bicie serca – bez dwóch zdań chciało wyrwać mu się z klatki piersiowej.

<>

Gdy po spotkaniu z Seonghwą w kawiarni, wrócił do domu zostając przywitany krótkim całusem w policzek. W domu roznosił się zapach pieczonego ciasta, co nozdrza Jung'a zidentyfikowały prawie do razu.

- Pomyślałem, że spróbuję swoich sił w kuchni. Lubisz ciasto francuskie, prawda? – czerwono włosy złapał go za dłoń i pociągnął w stronę stolika.

- Lubię wszystko co słodkie, więc daj mi spróbować siebie.

Złożył kilka pocałunków na twarzy drugiego, nie mogąc oprzeć się wrażeniu jak uroczo wygląda w fartuchu kuchennym.

- C-Ciasto wystygnie! – Hong starał się udawać poważnego, odsuwając od siebie śmiejącego się biznesmena.

Ten ostatecznie uległ jego prośbom, siadając przy stole. Po chwili Kim przyniósł z kuchni pachnące, zarumienione dzieło. Z nadzieją w oczach, przyglądał się jak młodszy bierze pierwszego kęsa. Czekał niecierpliwie na jego ocenę.

- Nie patrz tak na mnie, tylko wcinaj. Naprawdę ci wyszło. – uśmiechnął się Jung, mierzwiąc swojego chłopaka po włosach.

Hongjoong zadowolony zaklaskał w dłonie, po czym również zabrał się za jedzenie. Jedyne co w tamtym momencie było słychać w pomieszczeniu to stukanie talerzy i pochwały młodszego skierowane w stronę Kim'a.

Nagle biznesmen wpadł na pewien pomysł. Przecież chłopak pracował w tym samym miejscu i do tego na tym samym stanowisku co San. Może on zna jakieś sposoby, by inaczej odejść z klubu? Może pieniądze to nie jest jedyne wyjście.

- Em hyung? Mogę ci zadać pewne pytanie, tak z czystej ciekawości? – zaczął nieśmiało.

Nie wiedział czy Seonghwa chciałby by rozmawiał o jego prywatnych sprawach, więc musiał rozegrać to bez niepotrzebnych problemów. Gdy Hong z pełną buzią pokiwał energicznie głową, wziął głęboki oddech i kontynuował :

- Znasz jakieś sposoby, by no nie wiem... Odejść z twojej pracy?

Kim przełknął powoli ostatni kęs, po czym zmarszczył brwi. Woo wziął to za dobry znak – starszy musiał zacząć się zastanawiać.

- Generalnie ciężko jest odejść. W zasadzie nigdy się o to nie starałem, ale kiedyś Yunho, barman, którego może pamiętasz powiedział mi, że są trzy sposoby. Wykupienie, ciężka choroba lub ciąża. – wyjaśnił Hong bez niepotrzebnych pytań, za co młodszy był mu niezmiernie wdzięczny.

Gdy Kim odszedł od stołu by pozmywać naczynia, czarnowłosy wykorzystał tę okazję by zadzwonić do Park'a i przekazać mu te informacje. Nigdy nie wiadomo, może okażą się przydatne.

Niestety jego starania poszły na marne, włączała się poczta głosowa. Zniecierpliwiony Jung ruszył się z miejsca i krzycząc do ukochanego, że za niedługo będzie z powrotem, wyszedł z apartamentu.

Po drodze do mieszkania przyjaciela, starał się skontaktować z nim jeszcze kilka razy. Gdy nic to nie dało, przyspieszył kroku. W odpowiednim miejscu znalazł się kilkanaście minut później, donośnie pukając w drewniane drzwi. Co go jednak zdziwiło to fakt, że nie otworzył mu Seonghwa, a San we własnej osobie.

- Mam nadzieję, że wam nie przeszkadzam, al—

- Wejdź, Seonghwa jest w salonie. – uśmiechnął się niższy chłopak, ukazując dołeczki w policzkach.

Wooyoung podziękował krótko, po czym żwawym krokiem skierował się do odpowiedniego pomieszczenia. Gdy blondyn go zobaczył, zdziwił się lekko, ale Jung nie dał mu czasu na zadawanie pytań.

- Jeśli chcesz by pozwolili San'owi odejść z pracy, nie musisz go wykupywać. Możesz go zapłodnić!

Dopiero po chwili zdał sobie sprawę, jak źle to zabrzmiało. Starał się jeszcze coś dodać, ale wychodziły same bełkoty. Ostatecznie poddał się, wbijając zawstydzone spojrzenie w podłogę. Czuł się naprawdę dziwnie, po narzuceniu swojemu przyjacielowi, że powinien zaraz zrobić sobie dziecko. W końcu założenie rodziny to poważna decyzja, której na pewno nie wolno wykonywać na czyjeś polecenie.

- Hyung, jeszcze mu nie powiedziałeś? – nagle usłyszał zza pleców głos San'a.

- Czego mi nie powiedziałeś? - Wooyoung zaciekawiony uniósł wzrok na starszego.

Po chwili Choi podszedł do blondyna i złapał go za rękę. Wymienili między sobą porozumiewawcze spojrzenia, co sprawiło, że Jung nie potrzebował już żadnych wyjaśnień.

- Park Seonghwa! Jak mogłeś mi nie powiedzieć, że zostanę wujkiem! – krzyknął podekscytowany, rzucając się na parę.

Zamknął ich w szczelnym uścisku, nadal nie mogąc w to uwierzyć. Czując nagły przypływ energii, wycałował każdego w dwa policzki, na koniec jeszcze kładąc rękę na brzuchu San'a.

- Kiedy będzie większy? – zapytał z szerokim uśmiechem.

Choi zaśmiał się cicho, kierując spojrzenie na wyższego. Ten obdarował go czułym pocałunkiem w czoło.

- Zanim się obejrzysz. – odparł, po czym Woo znowu otulił go ramionami.

Był przeszczęśliwy. Już w głowie widział swojego przyjaciela, który trzyma w dłoniach śpiące niemowlę z typowymi dla niego iskierkami radości w oczach.

- To będzie wasz mały skarb. – stwierdził, odsuwając się.

Para odwzajemniła jego uśmiech, po czym cała trójka udała się do kuchni, by porozmawiać. Jung był ciekawy tak wielu rzeczy, przez cały czas czuł ogromne podekscytowanie.

petite waist - woojoongOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz