chapter 1

941 57 16
                                    

Bał się tego momentu, jednak wiedział, że już nigdy znów nie poczuje takiego przypływu odwagi. Piękny chłopak, o którym przez kolejny tydzień nie potrafił zapomnieć okazał się nowym uczniem. Dołączył do wyższej klasy stosunkowo niedawno, dlatego Woo nie widział go nigdy wcześniej.

Ujrzał go jak w słuchawkach przechadzał się po dziedzińcu przed budynkiem szkoły. Było tak spokojnie, wokoło nie przesiadywało za wiele innych uczniów, więc namówiony przez dopingującego go Seonghwę postanowił przywitać się z obiektem swoich westchnień. Oczywiście bał się, że zostanie potraktowany jak dziwak, ale idąc w tamtym momencie w stronę drugiego starał się skupiać na pozytywnych sprawach.

Jest piękna pogoda, ptaki śpiewają, specjalnie założyłem nowe ciuchy, co może pójść nie taaaa—

Będąc zaledwie kawałek od pięknego chłopca, potknął się o wystający konar. Upadek nie był przyjemny – jego białe spodnie stały się brunatne od ziemi, do tego wylądował tak niefortunnie, że rozciął sobie dłoń leżącym niedaleko szkłem.

- Au... - to było jedyne co zdołał wydusić, gdy na widok wypływającej krwi poczuł jak traci przytomność.

- Wooyoung-ah! - krzyk Seonghwy był ostatnią rzeczą jaką wtedy usłyszał.

Obudził się po jakimś czasie, nie wiedział dokładnie jakim. Rozejrzał dookoła, rozpoznając, że wylądował w gabinecie pielęgniarki. Dłoń miał zabandażowaną, więc zapewne zajęto się stanem jego zdrowia.

- Jak się czujesz, chłopcze? Chcesz się napić wody? – starsza kobieta podeszła do niego i czule poklepała po ramieniu.

Chłopak pokręcił lekko głową, wyrażając dezaprobatę.

- Oh no dobrze, ale jeśli będziesz czegoś potrzebował to od razu powiedz. Twój tata został poinformowany co się stało, więc powinien zjawić się za niedługo. – dodała, kierując się w stronę wyjścia.

Jung westchnął cicho. Przypomniał sobie właśnie dokładniej przez co stracił przytomność. Jak można być tak niezdarnym, żeby przewrócić się dosłownie przed chłopakiem, którego adoruje? Teraz był już pewien, że zrobił z siebie jeszcze większego idiotę niż miał w planach.

- Przy okazji chłopcze czujesz się na siłach by przyjmować gości? Twój kolega czeka już od przeszło godziny, bym w końcu go wpuściła. – uśmiechnęła się pielęgniarka.

- Tak, chętnie go zobaczę. – Jung odwzajemnił gest, domyślając się, że kobieta ma na myśli Seonghwę.

Po chwili wyszła z gabinetu zamykając za sobą drzwi. Nastolatek usłyszał jakieś stłumione głosy, a po kilku sekundach pierwsze co ponownie ujrzał to kwiaty. Były one barwy czerwonej, ale czarnowłosy nie potrafiłby ich nazwać. Z początku zdziwił się, czemu Park przyniósł mu bukiet, ale trwało to dosłownie chwilę.

Do pomieszczenia nie wszedł wcale jego przyjaciel, a piękny chłopiec we własnej osobie. Jung poczuł jak serce podchodzi mu do gardła, przez co nie potrafił z siebie nic wydusić. Starszy niepewnie zbliżył się kilka kroków w jego stronę. Kwiaty cały czas kurczowo trzymał przed sobą.

- Chciałem sprawdzić jak się czujesz. – wyznał w końcu, zatrzymując się naprawdę blisko młodszego.

- Ok-kej.

Jung poczuł pieczenie na policzkach. Nie potrafił za długo wpatrywać się w piękne oczy drugiego, więc wbił spojrzenie w bukiet. Zaczął się zastanawiać czy to naprawdę dla niego.

- Pomyślałem, że poprawią ci humor. – drugi jakby czytając mu w myślach, podał mu kwiaty.

Wooyoung uśmiechnął się, gdy do jego nozdrzy doszedł niezwykle słodki zapach.

- To astry. – dodał starszy.

Zdawało się, że obydwaj chłopcy zaczynali powoli czuć się swobodniej w swoim towarzystwie. Chłopak przysiadł się na brzegu łóżka, na którym leżał czarnowłosy.

- Śliczne. – zauważył Woo, przytulając podarunek do swojego torsu.

Było to prawie jak przytulanie pięknego chłopca, więc nie potrafił odsunąć bukietu od siebie.

- Wiesz, że mają nawet specjalne znaczenie? – tym pytaniem Jung poczuł się zaintrygowany.

- Jakie? - odważył się ponownie spojrzeć na siedzącego przy nim nastolatka.

- Kocham cię bardziej, niż ty mnie.

<>

Powoli zapadał zmrok, gdy para rozpoczynała spacer po parku. Wokoło było tak cicho, że Woo miał wrażenie jakby bicie jego serca było głośniejsze niż wszystko inne. Starszy chłopak zaprosił go na to spotkanie. Choć czarnowłosy wolał nazwę jakiej używał Seonghwa - randka.

Nadal nie potrafił uwierzyć, że szedł właśnie ramię w ramię z drugim chłopakiem czując ciepło bijące od jego ciała. Był początek zimy, więc chłodny wiatr dawał mu się we znaki. Nie narzekał jednak – mógłby nawet spaść grad, on i tak czułby się świetnie ze świadomością, że ma przy sobie starszego.

Od jego - jak się okazało po czasie – przydatnego upadku, minął tydzień. Czarnowłosy od tamtej pory nie bał się tak bardzo, a Hongjoong naprawdę okazywał względem niego sympatię. Nawet gdy o tym wszystkim myślał na jego buzi mimowolnie pojawiał się uśmiech. Sympatia.

- Woo spójrz spadająca gwiazda! – nagle poczuł lekkie szturchnięcie w ramię.

Uniósł głowę w górę, a po chwili rzeczywiście ujrzał jak po ciemnym niebie biegnie białe światełko.

- Pomyśl życzenie szybko! – podekscytowany Hong złapał go za dłonie, ściskając delikatnie. – Albo możemy pomyśleć razem.

Jung przyglądał się chwilę twarzy drugiego, gdy ten miał zamknięte oczy. Czuł jak pieką go policzki, nie wiedział czy to od zimna czy nagłej bliskości.

- O co poprosiłeś hyung? – spytał półszeptem.

Dzieliły ich w tamtym momencie dosłownie centymetry. Starszy uchylił powieki, by za chwilę obdarzyć Jung'a ciepłym uśmiechem.

- Byś zgodził się zostać moim chłopakiem.

<>

Tego dnia deszcz uderzał ciężkimi kroplami o dach jednej z witryn sklepowych, pod którą schował się Woo. Chłopak jednak wiedział, że nawet deszcz nie czuje teraz tak ogromnego bólu jak on.

Łzy zdążyły już zmoczyć mu koszulkę, kwiaty trzymane w dłoniach zwiędły i opadły, a on nagminnie wybierał ten sam numer telefonu. Łkał półszeptem by starszy odebrał, dał mu znak, że wcale nie odjeżdża. Wcale go nie zostawia i za chwilę zjawi się obok, by otulić go mocno i pogłaskać po plecach obiecując, że będą razem jeszcze przez długi, długi czas.

Gdy kolejny raz odezwała się poczta głosowa, Woo czując się żałośnie, odrzucił urządzenie od siebie. Nie potrafił uwierzyć, że starszy chciał się z nim zobaczyć tylko by oznajmić, że najprawdopodobniej więcej się już nie spotkają. Nie będzie kolejnych długich, leniwych wieczorów. Nie będzie delikatnego dotyku ani słodkich szeptów. Wszystko miało tak po prostu, z dnia na dzień zniknąć, łamiąc młodszemu serce na milion kawałeczków.

Czarnowłosy spojrzał na wciąż kurczowo trzymany bukiet. Widział go lekko rozmazanego przez łzy, ale nie myśląc za wiele mocno przytulił kwiaty do siebie.

- Mówiłeś, że kochasz mnie bardziej niż ja ciebie, ale to nieprawda. To ja kocham bardziej, najbardziej na świecie. Hongjoong wróć, tylko o to proszę... 

petite waist - woojoongOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz