IX

3.1K 128 63
                                    

Nazajutrz po pracy (do której udałaś się z dość dużym niepokojem) razem z Tomem poszliście złożyć zeznania na policji w sprawie Damiania.

- Nie bój się, jestem przy tobie - dodawał ci otuchy.

Ty tylko kiwałaś głową, by wiedział, że nie stresujesz się tak bardzo.

Trudno było ci opowiedzieć kompletnie obcej ci osobie o problemach osobistych, ale przekonywałaś samą siebie, że to dla twojego dobra.

- Jak się czujesz? - zapytał Tom, gdy wychodziliście z komisariatu.

- Myślałam, że bedzie gorzej. Mam nadzieję, że porządnie się nim zajmą i da mi w końcu spokój - odpowiedziałaś odgarniając włosy z czoła.

Szliście chwilę w ciszy, nie była ona uciążliwa, ani niezręczna. Przechadzając się powoli, podziwiałaś niesamowite ulice Londynu. Pomimo tego, że wydawały się one zwyczajne, ty widziałaś w nich coś więcej - wolność, przyszłość, równość. Po jakimś czasie z twoich rozmyślań wyrwał Cię głos szatyna:

- A oto moje ulubione miejsce w Londynie.

Wtedy rozejrzałaś się i uświadomiłaś sobie, że znajdujecie się w parku, uroczym, kameralnym parku.

- Może trochę to dziwne, ale czuję się tutaj świetnie, to moja oaza. Mogę tutaj porozmyślać i ,,naładować baterie" .

- To nie jest dziwne, doskonale cię rozumiem, gdy jeszcze mieszkałam w Polsce, też miałam takie miejsce - odpowiedziałaś patrząc na przelatujące ptaki. - Ale dlaczego mi to pokazałeś? Przecież prawie mnie nie znasz.

- Wierz mi lub nie, ale mam wrażenie, że znam Cię całe wieki. Czuję, że łączy nas jakaś wyjątkowa więź. Wiem, trochę się powtarzam, ale taka jest prawda - rzekł, patrząc ci głęboko w oczy.

- Uwielbiam romantyczne filmy, ale takie rzeczy raczej nie dzieją się w rzeczywistości. Miłość od pierwszego wejrzenia? No nie wiem - odparłaś trochę szorstko.

Tom przez chwilę nic nie mówił, gdy nagle się uśmiechnął i odrzekł:

- Nie wspomniałem o miłości. Mogło chodzić mi o wiele innych rzeczy, na przykład o przyjaźń.

Zdziwiona, lekko się zarumieniłaś.

To prawda, nie mówił nic o miłości... Rose, ale się zbłaźniłaś.

- Ale jeśli już zaczęłaś ten temat, to owszem, uważam, że jesteś inna niż wszystkie, dobra, uczciwa, uczuciowa. 

Było ci miło, lubiłaś być komplementowana. Kto nie lubi? Jednak musiałaś myśleć poważnie. Nie miałaś wtedy czasu na miłosne uniesienia.

- Wszystko ładnie, pięknie, ale znamy się za krótko, byś mógł stwierdzić, jaka jestem.

- Masz rację, ale czy czas określa to, na ile kogoś znamy? Osoba, z którą przyjaźnimy się od dawna, może być seryjnym mordercą, a ukochana żona może nas zdradzać. Nigdy nie wiemy wszystkiego o ludziach, dlatego musimy spróbować im zaufać.

Wow, nie powiem, zaskoczył mnie. Ma słuszność...

- Nawet jeśli masz rację, sam widziałeś jak kończą się moje głębsze relacje. Wolę tego nie powtarzać.

Wtedy razem z Tomem usiedliście na ławce, a on objął Cię ramieniem i czule przytulił, przy okazji gładząc twoje włosy. Odwzajemniłaś to i wtuliłaś się w niego mocno. Czułaś zapach jego intensywnych perfumów i przez moment musnęłaś jego włosy, które dodawały mu tyle uroku. 

- Taka okazja może się już nie powtórzyć. Poczekam na Ciebie aż będziesz gotowa - odparł po chwili.

Ty za to nic nie odpowiedziałaś. Nie chciałaś psuć tej chwili. Wszystko to wydawało ci się absurdalne. Jak mogłaś czuć coś takiego do osoby, którą znasz parę dni? Tak jest w filmach, a nie w prawdziwym życiu. To nie jest prawda.

Parę dni później poszłaś spotkać się z Davidem (z którym wcześniej się umówiłaś), wspomniał, że nie mógł się wyrobić, więc zaproponował byś na jakiś czas przyszła do niego.

Gdy weszłaś do jego mieszkania, od razu poczułaś, że to właśnie on, jest jego właścicielem. Apartament nie był duży, za to mądrze urządzony. Na ścianach w salonie było mnóstwo zdjęć z rożnymi ludźmi, z imprez, wycieczek, wyjazdów. David nie był typem porządnisia. W sypialni i salonie było porozrzucanych mnóstwo ubrań, a w kuchni walały się nieumyte naczynia.

- Muszę tylko dobrać odpowiednie rzeczy i możemy wychodzić - oświadczył pospiesznie.

- Dobrze, nie musisz się spieszyć. Ja poczekam - odparłaś spokojnie.

- Dobra, dobra. Mamy teraz trochę czasu, więc możesz mi powiedzieć jak Ci się układa z przystojniakiem Tomem. - zapytał, nie ,,patyczkując" się.

Nie wiedziałaś, co mu powiedzieć. To było dość skomplikowane, a nie chciałaś mieszać kolejnej osoby w swoje problemy.

- Nijak, jak mogłoby mi się z nim układać? Nie jesteśmy parą - stwierdziłaś ostro.

- Nie przespaliście się? - dopytywał się David.

- Co?! Nie! Za krótko go znam, poza tym co to za pytanie?!

- Po prostu tak mi się jakoś wymsknęło - mówił trochę speszony. - Ale nie mów, że nigdy nie dałaś się ponieść uczuciom i ...

Przerwałaś mu i rzekłaś:

- Nie, nigdy. Ja nie jestem tym typem osoby. Nie robię takich rzeczy.

Na twarzy mężczyzny można było zauważyć zawód. Wydawało ci się to jednocześnie zabawne i niepokojące.

- Dobra, jestem już gotowy. Możemy ruszać! - krzyknął w euforii David.

Udaliście się do tego samego klubu co ostatnio. Gdy szłaś ulicą, czułaś na sobie wzrok obcych mężczyzn. Było to spowodowane zapewne twoją granatową, przylegającą sukienką z lekko odkrytym biustem, którą miałaś na sobie.

Gdy byliście już na miejscu twój towarzysz po przywitaniu się ze wszystkimi znajomymi i przedstawieniu cię im, zaprosił cię na parkiet. Musiałaś stwierdzić, że David potrafił się ruszać, a przy tym był zabawny i czarujący. Tańczyliście dobre pół godziny, zanim postanowiłaś pójść do baru, by napić się czegoś po takim wysiłku.

- Witaj, urodzona tancerko - przywitał się Tom, którego ledwo zauważyłaś.

- Widziałeś to? Jak długo tu jesteś? - zapytałaś zaskoczona.

- Wystarczająco, by stwierdzić, że świetnie tańczysz - odrzekł, popijając wodę. - Ale za krótko, by nacieszyć się twoim widokiem.

Kurczę, ale on potrafi bajerować.

- Bardzo śmieszne, ale może zamiast siedzieć tu jak kołek, sam wyjdziesz potańczyć? - spytałaś, nie dając za wygraną.

Wtedy Tom chwycił twoją dłoń i momentalnie poczułaś jego rękę na swojej talii. Po chwili byliście już pogrążeni we wspólnym tańcu.

Sweet Stranger | T.H.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz