IV

4K 157 158
                                    

Weszliście do całkowicie zapełnionego już klubu. Głośną muzykę było słychać odpowiednio wcześniej. Ostry zapach  alkoholu unosił się w całym pomieszczeniu. Ludzie tańczyli, bawili się, rozmawiali ze sobą. Niektórzy zajmowali się innymi czynnościami, nie do końca odpowiednimi w miejscu publicznym, ale chyba nikt nie zwracał na to uwagi. Nie były to twoje klimaty, z reguły wolałaś spokój w zaciszu domowym, ale postanowiłaś, że pomimo wszystko będziesz się dobrze bawić i tak było.

- To czego byś się napiła? Wódka, whiskey, a może zwykłe piwo? - zapytał David.

- Em, nie wiem, czy będę w ogóle pić alkohol. Mam słabą głowę - odpowiedziałaś szczerze.

- Och, nie przesadzaj. Zabaw się! - przekonywał Cię. - Chociaż jednego drinka, proszę.

Po paru minutach błagania Davida, zgodziłaś się.

Tylko jeden drink, nic więcej. Nie jesteś przecież doświadczonym koneserem tego rodzaju napojów, Rose. Poza tym jeszcze ktoś ci czegoś dosypie i co... Nie chcesz tego.

Wypiłaś jednego drinka i nawet tylko po nim nie czułaś się zbyt dobrze. David jakiś czas później poszedł tańczyć z przypadkowo - poznanymi mężczyznami, widać było, że dobrze się bawił. Jednak zauważyłaś także, że sporo wypił, pomimo tego, iż w klubie byliście dopiero od niedawna.

Siedziałaś przy barze, smakując już tylko wody, gdy nagle ktoś usiadł obok Ciebie.

- Colę z lodem, poproszę - rzekł mężczyzna obok. - A ty chciałabyś coś, dziewczyno z siatkami?

Wtedy uświadomiłaś sobie, że był to facet, który Cię poturbował.

- Słodki nieznajomy... znaczy... nieznajomy.. znaczy... to ty? - Pogrążałaś się coraz bardziej.

- Miło, że sądzisz, że jestem słodki, ale możesz mówić mi Tom - stwierdził uroczo, przeczesując ręką włosy.

- Ja jestem Rose. Cola z lodem? Dlaczego nie wódka, wino albo coś w tym stylu? - spytałaś zaciekawiona.

- Dlaczego nie alkohol? Po prostu nie mogę, prowadzę. Poza tym według mnie zabawa nie polega na samym piciu - stwierdził słusznie. - Ale wino? Serio? Kto w klubie pije wino? Ile już kieliszków masz za sobą, że wygadujesz takie rzeczy?

- Nie jestem doświadczona w piciu jakiegokolwiek alkoholu, Panie Wielki Znawco Wszystkiego - odpowiedziałaś ironicznie. - Dla twojej informacji opróżniłam tylko jedną szklankę z dość słabym drinkiem. Ja również uważam, że można bawić się, będąc trzeźwym.

Tom zaśmiał się i upił łyk coli.

- Widziałem, że przyszłaś z Davidem, skąd się znacie?

Jejku, jak on rozpoznał Davida, zna go skądś? Skąd on w ogóle wiedział, że przyszłam z nim?

- Śledzisz mnie?

- Nie, po prostu poznałem Cię jak weszłaś do środka, zwracasz uwagę tą kreacją - oznajmił.

Okej, czyli zapamiętał mnie. Interesujące.

- Od kiedy jesteś taki... śmiały. Przy poturbowaniu mnie, zachowywałeś się mniej pewnie - zauważyłam, zbijając go przez chwilę z tropu.

- Racja, po prostu w miejscach, które znam, czuję się lepiej, swobodniej, a w tym klubie zjawiam się akurat często, tak jak David, który jest tu stałym bywalcem. Stąd go kojarzę, jeśli się zastanawiałaś.

Kurde, zastanawiałam się. Jak on na to wpadł?

- Domyśliłam się sama - odparłaś.

Rozmawialiście jeszcze jakiś czas, aż do chwili, gdy poprosił Cię do tańca.

- Ty sobie żartujesz? Ledwo Cię znam - odpowiedziałaś oschle.

- Racja, ale uwierz, że tańczę dość dobrze i nic ci się nie stanie - zachęcał z uśmiechem.

- Nie jestem przekonana, co do tego pomysłu - oświadczyłaś, ale chwycił Cię za rękę i szybko zaprowadził na parkiet.

Nie kłamał, tańczył naprawdę dobrze. Świetnie się z nim bawiłaś, w tańcu nie był nachalny, ale zabawny i uroczy, podobało Ci się to. Później stwierdziłaś, że ty w tańcu także nie jesteś najgorsza. Twoje ruchy były gładkie i zdecydowane, ale i tak nie miały szans na dorównanie Tomowi. Po dłuższym czasie, gdy byłaś już dość zmęczona, zeszłaś z parkietu i usiadłaś przy barze. Szatyn uczynił to samo.

- Dwie cole z lodem, poproszę- powiedział do barmana.

- Dwie? Aż tak się zmęczyłeś? - spytałaś, drocząc się z nim.

- Nie, jeśli chcesz wiedzieć, w ogóle się nie zmęczyłem, ale za to ty - mówiąc to "przeleciał Cię" wzrokiem. - Odwrotnie. Sądzę, że coś do picia ci się przyda. Alkoholu ci nie zaproponuje, skoro rozmawialiśmy o tym przed chwilą.

- Nie zmęczyłam się, a poza tym skąd wiesz, że mogę pić colę? Może jestem uczulona? - zapytałaś dociekliwie.

- Jeśli jesteś, niestety będę musiał wypić dwie szklanki - oznajmił, udając smutek.

- No dobra. Nie jestem, ale na przyszłość, pytaj się innych o ich alergie, bo możesz stracić pieniądze - stwierdziłaś, upijając łyk napoju.

- Naprawdę? Pytać się o czyjeś alergie? Jesteś naprawdę wyjątkowym człowiekiem.

Uśmiechnął się do ciebie i również wypił trochę coli. 

Gdy zbliżała się północ, uznałaś, że warto już iść do domu. Wzięłaś swoją kopertówkę, położyłaś pieniądze na blacie baru i udałaś się w kierunku wyjścia. Szukając swojego płaszcza, usłyszałaś za sobą głos.

- Rose, poczekaj! Gdzie idziesz ?

- Do domu, pora na mnie - odpowiedziałaś krótko. - Pożegnam się tylko z Davidem i idę. On zazwyczaj sam wraca do domu, czy... powinnam go odprowadzić, a może zamówić taksówkę?

- Zawsze sobie radzi, myślę, że teraz także - odparł. - Ale w twoim przypadku bezpieczniej byłoby, gdyby ktoś cię odprowadził do domu

Ciekawe na co liczy... No dobra, zobaczmy.

Pożegnałaś się z Davidem. Powiedziałaś, że napiszesz jak dotrzesz bezpiecznie do domu i aby on także poinformował Cię jak wróci.

- To co, idziemy ? - spytał uśmiechnięty Tom.

- Już, już, spokojnie. Idziemy - I oddaliliście się razem.

Sweet Stranger | T.H.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz