XXV

2.3K 87 16
                                    

Mówiąc szczerze, byłaś bardzo zdezorientowana i pogubiłaś się w opowieści Davida. Znaczy się rozumiałaś, co do Ciebie mówił, jednak trudno było ci to wszystko poukładać w głowie.

Jednakże po jakimś czasie rozmowy, pocieszania i zadawania pytań. Udało Ci się poprawić humor twojemu przyjacielowi. Oczywiście nie sprawiłaś, że jego problemy nagle zniknęły, ale widać było, że sama twoja obecność w trudnym dla niego czasie, mu pomogła.

Jedyne co ci pozostawało w tamtym momencie, to czekanie na dalszy rozwój sytuacji.

Tydzień później byłaś już gotowa na uroczystość ślubną Al. Pakowałaś już ostatnie rzeczy, gdy pod twoje mieszkanie podjechał Tom.

- I jak kochanie, podekscytowana?- spytał w samym progu.

- Owszem, ale równocześnie bardzo zestresowana - stwierdziłaś. - Czuję się tak, jakbym sama miała wziąć ten ślub.

- Nie przejmuj się, jestem z tobą, poza tym na twój ślub jeszcze nie pora - przytulił Cię mężczyzna.

Uśmiechnęłaś się do niego i zapięłaś ostatecznie walizkę.

- To jak? Wszystko gotowe, możemy już jechać ? - Zadał pytanie szatyn.

Potwierdziłaś i wspólnie wyszliście z mieszkania.

Szybko minął wam dojazd na lotnisku, a także sam lot. Ani się obejrzałaś, a już widziałaś wychodzących po was twoich rodziców.

Bardzo rozpromieniłaś się, gdy ich zobaczyłaś, oni również ucieszyli się na twój widok, a także dlatego, że wreszcie ujrzeli twojego sercowego wybranka.

O dziwo, nie zasypali Toma od razu pytaniami, lecz po prostu zaczęli konwersację.

- Bardzo się cieszymy, że możemy wreszcie Pana poznać - rzekła twoja mama, oczywiście po angielsku.

- Och, ja również jestem zadowolony z tej okazji, Rose wiele mi o państwu opowiadała, ale proszę mi mówić Tom - odparł szatyn.

Całą drogę spędziliście rozmawiając, nie brakowało wam tematów.

Gdy już minęło parę godzin, rozpakowaliście wszystkie swoje rzeczy i spędziliście trochę czasu z twoimi rodzicami, wraz z Tomem pojechaliście na spotkanie z Al i Leonem, na które narzeczeni zaprosili was wcześniej.

- Nadal się stresujesz? - zagadnął Cię w trakcie drogi mężczyzna.

- Tak, ale o wiele mniej, widok mamy i taty uspokoił mnie - stwierdziłaś, odwracając swój wzrok w stronę okna.

- Ale coś innego jest na rzeczy, prawda? - drążył Tom. - Nadal nie czujesz się tak, jak powinnaś.

- Trochę głupio mi to mówić, ale dziwnie się czuję z tą sytuacją - mruknęłaś.

- Jaką sytuację masz na myśli? Ślub Al?

- Tak, chodzi o to, że wszystko dzieje się tak szybko. Dopiero co przeprowadziłam się do Londynu, a tu nagle moja najlepsza przyjaciółka poznaje faceta i bierze ślub - wytłumaczyłaś szatynowi.

- Rozumiem, ale wydaję mi się, że to nie jest jedyna rzecz, która Cię trapi - mówił Tom.

Nie odezwałaś się, zastanawiałaś się nad tym, co chwilę wcześniej powiedział mężczyzna.

Czy tutaj chodzi tylko o ślub Al? O to, że już nie będzie wieczną singielką. O to, że nie będziemy na zawsze razem, bo mieszkamy w dwóch innych krajach. O to, że Ala niedługo założy rodzinę, a ja nie będę dla niej już najważniejsza? Nie, nie tylko o to. Tom jak zwykle miał rację.

Sweet Stranger | T.H.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz